Cześć wszystkim!
Nazywam się Natalia, w lipcu kończę
osiemnaście lat. Jestem optymistką, ukrywam swoje uczucia, a problemy szybko
rozwiązuje. Mieszkam w Warszawie i chodzę do drugiej klasy liceum. Lubię
śpiewać, ale fałszuję. Uwielbiam mange Naruto i uważnie śledzę czy nie pojawiły
się w Internecie nowe odcinki lub informacje.
Nie, nie, nie. To nie ma sensu. Dobra okey,
rozumiem zmienia nam się nauczycielka polskiego, nie zna nas, ale to nie
znaczy, że musi ten fakt wykorzystywać do pracy domowej! Wczoraj przez całą
lekcję opowiadała nam o sobie i swoim życiu, a na jutro każdy ma umieć
opowiedzieć coś o sobie. Przez pięć minut! Ile można mówić o tym kim się jest?
Większość osób mnie zna, a nie wszystkie rzeczy człowiek musi chcieć
powiedzieć. Durna baba, co ja niby mam napisać?
Mam metr sześćdziesiąt, blond włosy do
połowy pleców z naturalnymi pasemkami, które najczęściej związuje w kucyk.
Miseczkę mam B, a pod nimi oponkę na brzuchu. Czy o to jej chodzi? Ma to być
zabawne i wiele o nas mówiące. Opisując swój wygląd rozbawię wszystkich
szczerością i posypie się grad komentarzy.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk
nadjeżdżającego samochodu. Zatrzymał się na przystanku autobusowym. Rozejrzałam
się wokół. Oprócz mnie nikogo nie było. To dziwne. Nie kojarzę, aby ktoś kogo
znam miał czarny samochód. Po za tym, po co ktoś miałby po mnie podjeżdżać? Tylne
drzwi od samochodu otworzyły się i zobaczyłam dwie czupryny mojego ciotecznego rodzeństwa.
Zuzka i Wojtek. Są całkowicie różni, a jednak są bliźniakami. Ich zachowanie
często mnie męczy. Mają teraz dwanaście lat. Wojtek jest mazgajem, a Zuzka
kłamczuchą.
- Cześć Natka, pojedziesz z nami?
Spojrzałam tym razem też na kierowcę
oczekując, że zobaczę ich ojca, a mojego wujka. Jednak faceta, który tam
siedział widziałam po raz pierwszy.
- A gdzie jedziecie? I kim jest wasz
kierowca?
-To jest kolega naszego taty. Wracaliśmy z
basenu i on podjechał, powiedział, że jest przyjacielem naszego taty i, że
czeka on na nas na działce. Ma on nas tam zawieść.
- A wasz tata był przy tym jak on
przyjechał, albo poinformował was o tym, że macie z nim jechać? Czy w ogóle planował
jechać na działkę dzisiaj?
- No nie…
- Daj dzieciakom spokój. Krzysiek mnie
poprosił, abym po nich przyjechał, więc przyjechałem. Zadzwonił do mnie jakąś
chwilę temu i dlatego oni nic o tym nie wiedzą. To była spontaniczna decyzja.
- Tak? A skąd pan zna wujka Krzyśka z
pracy czy wojska?
- Z wojska ma się rozumieć.
- O… to może chodził pan też z moim
tatą. Tomek się nazywał, w wojsku miał ksywkę kometa.
- Kometa, był twoim ojcem? Tak
kojarzę go.
- A czy pan przypadkiem nie jest tym
gościem z którym mój tata dzisiaj miał się spotkać, jakieś trzy godziny temu?
- Tak. Właśnie wracam z tamtego
spotkania.
- A… czyli to pan miał ksywę zdechłe
gacie?
- E… tak.
- Bliźniaki wysiadka.
- Ale dlaczego?
- Bo ten gościu to oszust, porywacz,
on nawet nie zna waszego ojca.
- Dlaczego tak uważasz?
- Po pierwsze wujek Krzysiek nie ma spontanicznych
pomysłów. Po drugie w wojsku używał swojego pierwszego imienia Leszek. Po trzecie
nie chodził z moim tatą do wojska. Po czwarte mój tata nie miał ksywki kometa. Po piąte mój
ojciec nigdy nie był w wojsku. Po szóste nie żyje on od pięciu lat, więc nie mógł
się z panem dzisiaj spotkać. Wyskakujcie mi z tego samochodu, ale już!
Zadowolona z siebie i wściekła na bliźniaków
odsunęłam się od auta. Kierowca siedział z otwartą buzią łapiąc muchy, a oni odpinali
pasy. Robili to z takim pośpiechem, że im się to nie udawało. Westchnęłam i
podeszłam do nich. Odpięłam im pasy i odsunęłam się od samochodu. Spojrzałam na
kierowcę, ale nie było go na swoim miejscu. Poczułam mocne uderzenie w tył
głowy, a potem widziałam tylko ciemność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz