Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 47

- Wstawaj.
Usłyszałam warknięcie nad uchem. Zdziwiona otworzyłam oczy.
- Itachi?
- Wstawaj.
Warknął ponownie. Jest na mnie zły? Półprzytomna zaczęłam podnosić się z łóżka. Uwolniłam się z ręki Obito, która była przeze mnie przerzucona. Spojrzałam na niego. Prawie całego go odkryłam. Pochyliłam się, aby okryć go kołdrą. Otworzył oczy, gdy się podnosiłam.
- Śpij spokojnie, zaraz wrócę.
Szepnęłam i spojrzałam pytająco na Itachiego. Jeśli to tylko możliwe to był jeszcze bardziej wściekły. Odwrócił się i zaczął wychodzić z pokoju. Nic nie rozumiejąc poszłam za nim.
- Gdzie idziemy?
Nie odpowiedział.
- Wychodzimy na dwór?
Cisza.
- Jest zimno, nie wiem, czy mam brać bluzę.
Z westchnieniem zaakceptowałam jego milczenie. Zaprowadził mnie nad to jeziorko, nad którym byliśmy wczoraj. Stanął przy drzewie. Podeszłam do niego, ale ciągle nic nie mówił. Zawiał wiatr od strony wody. Moja skóra pokryła się gęsią skórką. Miałam już uzupełnione jakieś minimum chakry, więc zmieniłam ubranie na cieplejsze.
- O czym chciałeś ze mną pogadać?
Nawet się nie odwrócił.
- Skoro dałam się wyciągnąć z łóżka o drugiej w nocy to chyba należy mi się jakieś wyjaśnienie.
Wściekły odwrócił się w moim kierunku. Przyparł mnie do drzewa i próbował zaatakować moje usta swoimi. Zanim zdążyłam pomyśleć, przekręciłam głowę. Dotknął jedynie mojego policzka. Zaskoczony i jeszcze bardziej zły odsunął swoją twarz.
- Nie.
- Nie? Co znaczy nie?
- Znaczy tyle, że nie zgadzam się na pocałunek.
- Czekałam na ten durny pocałunek cały tydzień, więc przestań się sprzeciwiać tylko daj mi to co się mi należy!
Ponownie zbliżył swoją twarz, a ręce wsunął pod moją bluzkę wędrując nimi w kierunku biustu.
- Nie.
Powtórzyłam zatrzymując rękami jego dłonie i przekręcając głowę.
- Jeśli nie chcesz dać mi tego po dobroci to wezmę siłą.
- Dlaczego chcesz aż tak bardzo wykorzystywać to, że jestem teraz bezsilna?
- Bezsilna? Ty nigdy nie byłaś bezsilna.
- Praktycznie nie mam chakry. Nie wystarczy mi na żadne jutsu, a fizycznie zawsze byłeś ode mnie silniejszy.
- Więc walkę już wygrałem.
- Czemu próbujesz zachowywać się jak Hidan? On przynajmniej miał wytłumaczenie, bo był kontrolowany.
- Nawet nie waż się mnie z nim porównywać! On nie miał do ciebie prawa.
- A ty niby masz?
- Tak.
- A to z jakiej racji?
- Bo jesteśmy parą.
- Nigdy nie byliśmy parą i nie jesteśmy.
- Kocham ciebie, a ty kochasz mnie, nie trzeba tego nazywać, to po prostu jest.
- Patrząc na to co teraz robisz to zaczynam wątpić w tą miłość.
Znieruchomiał. Uwolnił ręce i położył je na drzewie na wysokości mojej głowy.
- Dlaczego w nią wątpisz?
- Bo zaczynasz mnie przerażać.
- Chcę tylko wziąć to co do mnie należy.
- Ani ja, ani moje ciało do ciebie nie należy.
- Długo już na to czekałem.
- To nie znaczy, że masz do tego prawo.
Przez chwilę milczał próbując to przemyśleć, jednak po chwili zobaczyłam nową nutkę irytacji w jego oczach.
- Czyli on może cię dotykać, a ja ciebie nie?
- Jaki on?
- Ten kretyn Obito.
- Kiedy on mnie dotykał?
- Jak wszedłem do pokoju to miał przerzuconą rękę przez twoją nagą talie.
- Musiała mi się bluzka podciągnąć.
- Co nie zmienia faktu, że pozwoliłaś mu na to by tak leżał.
- Bo nie wiedzę nic złego w przytulaniu się.
- Ale ja widzę!
Krzyknął na mnie jeszcze bardziej mnie szokując. W ogóle nie rozumiałam o co mu chodzi. Nagle mnie olśniło.
- Ty jesteś zazdrosny.
- Nie jestem zazdrosny.
- Ty jesteś zazdrosny o Obito!
- Tak, jestem zazdrosny! Zostajesz z nami tylko na tydzień i należy on do tego kretyna! Nie pozwoliłaś mi się nawet do siebie zbliżać!
- Pozwoliłam na samym początku i skończyło się na tym, że został zaatakowany.
- On jest dla ciebie ważniejszy niż ja!
- Och przepraszam, że wyżej sobie cenię czyjeś życie niż fizyczną przyjemność!
- Czyli stawiasz jego nade mnie!
- W tej jednej wyjątkowej sytuacji!
- Nie pozwoliłaś mi się dotknąć przez cały ten tydzień!
- Pozwalałam. Całowałeś mnie w głowę, trzymałeś za rękę, tuliłeś do siebie.
- Naprawdę sądziłaś, że mi to wystarcza? Zwłaszcza z perspektywą tego, że jutro już ciebie ze mną nie będzie?
- Nie mogę zostać dłużej.
- Mogłabyś, ale nie chcesz tego przyznasz.
- Nie mogę. Jeśli macie mieć dobry start, to niejednokrotnie będę musiała uczestniczyć w negocjacjach Paina z wioskami.
- Nie musisz z tego powodu wyjeżdżać.
- Muszę mieć kontakty.
- Już teraz masz! Odezwiesz się do mojego braciszka i załatwi ci wszystko czego potrzebujesz.
- Nie chcę być od kogokolwiek uzależniona.
- Cały czas byłaś i będziesz, więc czemu aż tak się przed tym bronisz?
- Chcę i mogę być samodzielna.
- Niby jak zamierzasz dać sobie z tym radę? Twoje zamiary są nierealne. Co ty niby chcesz zrobić? Zbawić świat? Zmienić go? Lepsi od ciebie próbowali i zawiedli.
- Udało się to mojemu ojcu, moim zadaniem nie jest zmienić świat, a uleczyć. Przywrócić to co było.
- Jesteś naiwna. Ludzi nie da się tak łatwo zmienić.
- Was udało mi się zmienić, czemu z resztą miałoby mi się nie udać?
- Co ci się udało? Naprawdę jesteś aż tak głupia, by sądzić, że nas zmieniłaś?
Łzy zaczęły pojawiać się w moich oczach.
- Tak, jestem, aż tak głupia. Śmiejecie się. Jesteście bardziej zrelaksowani. Bardziej mili, radośni, weseli, serdeczni. Zaczynacie żyć wspólnie, a nie jako jednostki.
- Naprawdę jesteś kretynką jeśli tak sądzisz. Myślisz, że Pain przestanie nagle dawać nam zlecenia? Zetsu zabijać? Kakuzu patrzeć na zyski, a Hidan gwałcić? Oni dalej będą to robić. Nie zmieniłaś ich.
- Sprawiłam, że mogą zacząć od nowa.
- I co to zmienia? Oni są tacy sami, ja jestem taki sam. Nie zmieniłaś nas.
- Naprawdę nie udało mi się sprawić, by twoje życie było lepsze? Łatwiejsze?
- Dlaczego tak sądzisz? Gdyby było łatwiejsze i lepsze to bez zbędnego gadania leżał bym zanurzony w tobie.
- Wziąłbyś mnie siłą?
- Nie raz mi już udowodniłaś, że lepiej jest tak z tobą postępować. Lepiej cię prosić o wybaczenie niż pozwolenie. Nie na wszystko umiesz się zgodzić, ale zawsze wszystko wybaczasz.
- Nie bądź, aż tak pewny siebie, też mam pewne granice.
- Nie wierzę w to, że mogłabyś nie przyjąć moich przeprosin.
- Jeśli zamierzasz mnie przepraszać, to czy nie lepiej poczekać na moją zgodę?
- Tak będzie szybciej.
- Ale jakość będzie gorsza.
- Jaka może być z tobą jakość? Jedynie tyle co jesteś ładna, a twoja uroda nie zmieni się w zależności od twoich chęci.
Wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam wracać do organizacji.
- Mam dość twojego gadania, jeśli tylko po to mnie budziłeś, to równie dobrze mogę już wracać do łóżka.
- Do Obito.
Warknął jego imię jak jakieś przekleństwo. Przemieścił się szybko i zanim zdążyłam się ogarnąć to wciągnął mnie oczami w swoją technikę. Zobaczyłam czerwone niebo. Byłam przywiązana do łóżka.
- Jeśli nie mogę tam, to najpierw złamię cię tu.
- Nie odważysz się.
- Zrobię to.
Zaczął iść w moim kierunku. Szarpałam się, ale czułam się bezsilna. Nie miałam wystarczająco dużo chakry, aby się uwolnić. Usiadł na łóżku. Jedną rękę zaczął głaskać mój policzek, a dłoń położył na mojej piersi. Z moich oczu popłynęły łzy. Zobaczyłam u niego szok, a potem ból, na chwilę się wycofał. Nagle poczułam u siebie moc. Zanim pomyślałam użyłam jej, aby się uwolnić. Klęczałam na ziemi, a Itachi leżał nie mogąc się poruszyć. Płacząc pobiegłam do pokoju. Resztkami nowej siły zabezpieczyłam pokój, aby nikt nie mógł do niego wejść. To była chakra bijuu, musiały mi jej użyczyć. Jednak przejmują się chociaż trochę moim losem. Weszłam do łazienki nie zamykając drzwi i podeszłam do okna. Dotknęłam ramy ciesząc się, że w czasie remontu wybudowałam je w każdym pokoju. Otworzyłam okno na roścież i usiadłam na parapecie machając nogami na zewnątrz.
- Co się stało?
Spytał cicho Obito.
- Nic.
Szepnęłam, ale łzy dalej leciały po moich policzkach.
- Co on ci zrobił?
Zadał pozornie proste pytanie.
- Nic.
- Gdyby nic nie zrobił, to byś nie płakała, mam do niego pójść i się zapytać?
- Nie.
Szepnęłam jeszcze ciszej.
- Więc powiedz mi co ci zrobił.
- Zranił mnie.
- Gdzie?
Spytał szczerze poruszony.
- Dotknął mojego serca. Sprawił, że zwątpiłam w to, czy mnie kocha i w to co ja czuję do niego.
- Kochasz go?
- Kochałam, ale nie wiem, czy dalej będę umiała.
- Zawsze masz wybór. Nie jemu jednemu na tobie zależy.
- A niby komu jeszcze?
Zanim jeszcze skończyłam pytanie to poznałam odpowiedź, gdy przytulił się do moich pleców i złożył delikatny pocałunek na karku. To było miłe. Ale, jakby całkowicie inne. Nie byłam w stanie porównać jego i Itachiego. Przekręcił mnie w swoim kierunku, abym nogami zwisała w pokoju. Wyciągnął rękę w kierunku mojej twarzy.
- Nie.
Szepnęłam i zamknęłam oczy. Nic nie poczułam. Podniosłam powieki.
- Rozumiem. Poczekam.
Moje serce zabiło szybciej i udało mi się do niego uśmiechnąć.
- Przynajmniej ty mnie rozumiesz.
Jego oczy nagle się rozszerzyły.
- Chciał cię dotknąć wbrew twojej woli?
Zapytał zdumiony i z ledwo ukrywaną złością. Delikatnie pokiwałam głową.
- Dlaczego?
- Bo uważał, że mu się należy. Był zazdrosny o ciebie.
Obito uśmiechnął się do mnie zadziornie podbijając moje serce.
- A ma być o co?
Pokiwałam niepewnie głową uśmiechając się do niego.
- W takim razie będę się starał. Może uda mi się odbić mu dziewczyny.
Puścił do mnie oczko rozbawiając mnie.
- Trudno ci będzie mnie odbić, jeśli do niego nie należę.
W jego oczach widziałam radość. Wyciągnął do mnie rękę.
- Chodź dalej spać, bo przeziębisz się jeśli będziesz tak w tym oknie siedzieć.
Złapałam jego dłoń i zeskoczyłam z parapetu. Ponownie zmieniłam ubranie i położyłam się do łóżka. Położył swoją rękę na mojej talii, ale zamiast protestować, to tylko cofnęłam się, aby wtulić się w niego jeszcze bardziej i tak zasnęłam ponownie.

4 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykację ;3 Rozdział bardzo mi się podoba. Zachowanie Itachiego wręcz nie do przyjęcia. On po prostu próbuje wykorzystać Itukę tym, że ona tak łatwo wybacza i jest teraz bezsilna.. Ale Obito wkroczył do gry ! Mam nadzieję, że będzie się bardzo starał o serce Ituki, a ona przekona się, że ten jest lepszy od Itachiego. Pozdrawiam, z niecierpliwością czekam na następną notkę ;3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i teraz się skapnęłam. Patrząc na ten plan http://2.bp.blogspot.com/-GLYhBMYWfvU/UlHMHzhOQtI/AAAAAAAAATM/d7lFsgAP55k/s1600/38.jpg W jaki sposób ona może siedzieć na parapecie? No chyba ze weszła do łazienki i tam było okno ;D.

      Usuń
    2. Mój błąd, zdążyłam zapomnieć, że przeniosłam ją do innego pokoju xD, uznajmy, że chodziło o to okno w łazience. ^^

      Usuń
  2. Ja również dziękuję za dedykację :) :* . Rozdział bardzo mi się podoba,chyba najlepszy jaki do tej pory u ciebie przeczytałam . Niby nie ma tu jakiś wielkich opisów emocji,uczuć, nie ma walki. Jednak dla mnie jest w tym coś wyjątkowego. Nie potrafię tego wytłumaczyć,ale tak jest ... przez to,że pokazałaś tutaj innego Itachiego. Zazdrosnego, gotowego do najgorszej rzeczy na świecie - gwałtu. Dlatego zwątpiłam w niego. I to chyba przez to jest to dla mnie rozdział niemalże magiczny.
    Bardzo lubię Obito, nie tylko w anime,ale również u Ciebie . Jest kochany ... i mimo,że uwielbiam ObiRin to strasznie bym, chciała,by Ituka dała mu szansę .
    I napiszę Ci jeszcze jedno - na początku komentowałam twoje rozdziały,byś ty komentowała moje. To normalne ... jednak od paru rozdziałów bardzo mnie zaskakujesz i od pewnego czasu twój blog jest moim ulubionym. Nie myśl sobie,że teraz kłamię . To najszczersza prawda. Jesteś niesamowitą pisarką i mam nadzieję,że dalej będziesz to wykorzystywać tak,jak do tej pory :).
    Pozdrawiam i życzę weny :):* .

    OdpowiedzUsuń