Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

środa, 18 września 2013

Rozdział 39



Wstałam skoro świt. Szybko się ubrałam. Pożegnałam z mamą i udałam do najbliższego portalu. Dzięki naszyjnikowi z kryształem znalezienie go nie było wielkim problemem. Zamknęłam oczy, by wyszukać najbliżej znajdującą się osobę. Z jej głowy udało mi się wyczytać, że jestem raptem paręnaście kilometrów od wioski. Skacząc po drzewach znalazłam się w środku. Konocha wyglądała trochę inaczej niż to sobie wyobrażałam. Przechodziłam się po ścieżkach, aż znalazłam budynek, który mnie interesował. Skupiłam się, aby stać się niewidzialną i wkroczyłam do środka. Udałam się do najbardziej strzeżonego pomieszczenia, by odkryć, że Hokage jest Tsunade. Rozejrzała się czujnie po pokoju.
- Wyjdź z ukrycia! Wiem, że tutaj jesteś.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Użyłam jutsu, by zaniósł mój głos w stronę okna.
- Cieszę się, że jesteś czujna.
Kunai poleciał w tamtym kierunku. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zmarszczyła brwi niezadowolona, że nie trafiła.
- Nie dałabym się tak łatwo trafić.
Znowu użyłam swojej sztuczki, ale tym razem już nie atakowała bronią.
- Kim jesteś?
- Waszą bronią. Nadzieją. Zmianą. Rewolucją. Przyjaciółką.
- Skoro jesteś naszą przyjaciółką to czemu się ukrywasz?
- Abyś mnie nie zabiła póki nie powiem o co chodzi.
- Kim jesteś?
- Nazywam się Ituka Uzumaki.
Na jej twarzy malował się szok z niedowierzaniem.
- Ituka Uzumaki?
Szepnęła cicho.
- Tak się nazywam.
- Ale to niemożliwe!
- A jednak.
- Udowodnij!
Zastanowiłam się chwilę i pokiwałam głową dopiero po chwili sobie uświadamiając, że dalej mnie nie widzi. Bezszelestnie podeszłam do biurka. Przegryzłam kciuk i położyłam dłoń na stole przywołując ślimaka wielkości książki.
- To nie wystarczy jako dowód.
Odpowiedziała pewnym tonem, chociaż była bardzo zaskoczona. Dotknęłam palcem ślimaka i wlałam w niego trochę jej chakry. Od razu ją wyczuła.
- Mogłaś moją chakrę pobrać przed chwilą. Jeśli jesteś Ituką to masz w sobie trochę chakry Naruto.
Spojrzałam na nią zamyślona, ale postanowiłam zrobić to o co prosi. Dotknęłam jeszcze raz ślimaka i przelałam w niego trochę jego chakry. Patrzyła w zadumie widząc znajomy odczyt.
- To ty.
Szepnęła
- To naprawdę ty! Pokaż się, nie zrobię ci krzywdy.
Uśmiechnęłam się pod nosem i z powrotem stałam się widzialna. Ze łzami w oczach podeszła do mnie i dotknęła opuszkami palców mojej twarzy.
- Jesteś tak bardzo do nich podobna.
Nagle drzwi z trzaskiem się otworzyły i w moją stronę poleciały kunaie. Odskoczyłam w ostatnim momencie i znowu zrobiłam się niewidzialna. To był Sasuke, ale jakiś młody. Aktywował Mangekyou Sharingan i w moją stronę poleciały ogniste kule. Aktywowałam ByakuSharingan i rinnegan w jednym, aby stać się niewidzialną nawet dla jego oczu. Wodą pozbyłam się ognia i stanęłam pod ścianą.
 - Chyba uciekła z pomieszczenia.
Sasuke zaczął rozglądać się gorączkowo. Tsunade wściekła się i walnęła go w twarz, aż przewrócił się na podłogę.
- Ty idioto! To była Ituka Uzumaki!
- Ituka? Przecież to niemożliwe. Wiesz tak samo dobrze jak ja, że Hinata dobrze ją ukryła. Nikt nie potrafił ich znaleźć. Co ona miałaby tutaj robić?
- Dlaczego mnie szukaliście?
Zapytałam nie mogąc się powstrzymać. Od razu w stronę mojego głosu poleciał kunai i wbił się w ścianę.
- To niemożliwe, aby dalej była w tym pokoju. Nie widzę jej.
- Jest silna. Daliśmy jej ogromną moc.
- Hinata nigdy nie pozwoliłaby jej tu wrócić. Zbyt bardzo się o nią troszczyła.
- Dlaczego mnie szukaliście?
Sasuke rozglądał się nerwowo w boki, ale postanowił odpowiedzieć.
- Potrzebowaliśmy twojej pomocy, ale bardziej kogoś kto stałby się symbolem. Kogoś dzięki komu znowu wróciły by jasne czasy.
- Co się stało?
- Nie będę odpowiadał na więcej twoich pytań, gdy cię nie widzę.
Zawahałam się na chwilę.
- Pokażę się, ale tylko jeśli obiecasz, że mnie nie zaatakujesz.
- Nie zrobię tego, jeśli sama nie zrobisz pierwszego kroku.
- Obiecuję, że jeśli mnie zaatakujesz to już więcej mnie nie ujrzysz, ale będę koło ciebie dzień i noc póki nie dostanę wszystkich odpowiedzi na moje pytania.
Był zły, ale pokiwał głową.
- Dezaktywuj swoje kekkei genkai.
- To moja jedyna obrona przed tobą.
- Nie zamierzam cię atakować.
- I mam ci od tak zaufać?
Westchnęłam i stałam się widzialna, ale nie dezaktywowałam swoich oczu.
- Dobrze. Jeśli nie chcesz tego wyłączyć, to ja też będę miała swoje włączone. A jak możesz zauważyć posiadam większą moc niż ty.
 Byłam zła, ale gdy tylko mnie zobaczył to otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Po chwili znowu były całkowicie czerwone. Rozluźniłam się i też zdjęłam swoją ostatnią linię obrony.
- Ty naprawdę jesteś Ituka.
- Tak.
- Dorosłaś.
- Tak.
- Jak się tutaj dostałaś?
- To długa historia. A najpierw chciałabym uzyskać odpowiedzi na swoje pytania.
- Ile wiesz?
- Mniej więcej do śmierci mojego ojca.
Sasuke pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Śmierć Naruto wiele zmieniła. Co prawda Kabuto uciekł, ale została obawa, że powróci. Wynajął dużą ilość zbirów, którzy atakowali mieszkańców wiosek. Póki Naruto żył to była utrzymana równowaga między ludźmi. Po ostatniej wojnie zaczęliśmy żyć w pokoju. Nikt nikogo nie atakował. Stare sprzeczki były zapominane. A chociaż nie było już wspólnego wroga to i tak potrafiliśmy się dogadywać. Później okazało się, że Kabuto żyje i ma pod swoją władzą bestie. Nie do końca nad nimi panował, ale przy ich użyciu doprowadził do wielkiego spustoszenia. Naruto udało się go pokonać i zapieczętować bestie w tobie, ale przypłacił to życiem. Kabuto uciekł. Wiele ludzi od tamtej pory się zmieniło. Wiele osób trafiło do jego niewoli. Złapał nawet Garę. Dopiero po pół roku udało mu się uwolnić wszystkich którzy tam byli i samego siebie, ale wiele za to zapłacił. Stracił całą wiarę, nadzieję i opanowanie. Znowu stał się taki jak kiedyś. Nie wiemy co dokładnie Kabuto mu zrobił, ale nie umieliśmy mu pomóc. Nie odzywa się do nikogo z nas. Stał się pustą marionetką do zabijania, która ledwie odróżnia przyjaciół od wrogów. Coraz więcej zbirów zaczęło atakować wioski z opaskami z dotychczasowych przyjaznych wiosek. Pojawiły się nowe kłótnie i spory. Wszystkie granice zostały zamknięte. Podróżowanie między wioskami zostało zabronione. Jeśli ktokolwiek podchodzi do nie swojej wioski musi liczyć się z atakiem. Ostatnio bójki nie są już inicjowane przez Kabuto, a przez zwykłych ludzi. To co przez lata było naprawiane zepsuło się w przeciągu dwóch lat. Razem z innymi Kage próbujemy zmienić mentalność ludzi, ale jest to niewykonalne zadanie. Wszyscy się boją. Nie znają wroga. Nie wiedzą czego mają się spodziewać. I nie mają bohatera na którym mogliby się oprzeć. Powoli coraz bardziej robimy się dzicy i nieprzewidywalni. Mamy ogromny problem, aby to zatrzymać.
Sasuke przestał mówić i patrzył na mnie w skupieniu. Nie sądziłam, że aż tak wiele mogło się zmienić.
- Dlaczego jesteś taki młody?
Spytałam próbując na chwilę odwrócić swoją uwagę od problemu.
- Ze względu na kamień ożywiający, który swojego czasu znalazł Naruto.
- Tak, ale został mu ukradziony, gdy umarł.
- Za każdym razem, gdy ktoś został uzdrowiony to kawałek kamienia się wykruszał stając się zwykłym żwirem. Zrozumieliśmy, że wystarczy taka mała cząstka, aby komuś pomóc. Jedną piątą kamienia podzieliliśmy na małe elementy i zostały one rozdane jego przyjaciołom. Trzy lata temu zostałem zaatakowany na obchodzie wioski. Był to atak z zaskoczenia. Duża przewaga liczebna. Mieli także dużo siły. Nie doceniłem ich. Jeden z nich zadał mi śmiertelny cios. Mimo obrażeń, udało mi się ich zabić, ale nie miałem już zbyt wiele czasu. Użyłem mojego kawałka. Moje ciało się zregenerowało wracając do czasu gdy miałem osiemnaście lat.
Pokiwałam głową w końcu rozumiejąc czemu wydawał mi się, aż tak młody.
- Teraz twoja kolej.
- Ale na co?
Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Na opowiedzenie swojej części historii.
- Nie jest tego dużo. Niecały miesiąc temu zostałam na ziemi porwana razem z trzema dzieciakami, na których mi zależało. Uwolniłam ich i dałam plan ucieczki, a sama pozwoliłam zabrać się tamtym mężczyzną, aby dać moim bliskim trochę czasu. Zabrali mnie przez portal do Akatsuki.
- Ale Akatsuki już nie żyje!
- Zostało odrodzone.
- Kabuto znowu używa swojej sztuczki z ożywianiem?
- Nie. Tym razem użył kamienia i to stosunkowo niedawno. Teraz jako przykrywki używają nazwy „Fubuki”.
- Kiedy zostali ożywieni?
- Pięć lat temu, więc obecnie każdy z członków ma dwadzieścia trzy lata.
- Pokaż nam gdzie jest ich kryjówka, a ich wyeliminujemy.
- Nie są już zagrożeniem.
- Nie rozumiem.
Szepnął zdziwiony Sasuke.
- Została im skasowana spora część wspomnień. Obecnie są zagubieni. Próbują zdobyć informacje, ale trudno jest im się odnaleźć. Nie mają większego celu. W czystej teorii Pain próbuje znaleźć biju i zrealizować swój plan.
- A ten niby Madara?
- Został w pewien sposób oczyszczony. Nie ma już żadnych planów. Po prostu chce przetrwać. Prawda jest taka, że gdyby dać im cel zgadzający się z ich potrzebami to działali by w sprawie dobra.
- A niby jakie są ich potrzeby?
- Pain chce, aby na świecie nie było wojen, aby panował pokój. Aby zniknęła nienawiść. Sądzi, że da się to osiągnąć tylko poprzez zastraszenie wszystkich.
- Czyli cel mają podobny do nas.
- Tak.
- Ale nie będą z nami współpracować.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo najpierw musieliby odzyskać wspomnienia.
- Sądzę, że potrafiłabyś im pomóc je odzyskać.
- Tymczasowo nie.
- Dlaczego?
- Nie mam aż tyle chakry.
- Żartujesz sobie ze mnie? Masz w sobie zapieczętowane osiem biju!
- Ale nie potrafię ściągnąć od nich więcej mocy niż na stworzenie jednego klona. Wcześniej muszę nauczyć się je kontrolować.
- Musiało być ci ciężko z nimi przebywać.
- Myślę, że udało mi się na nich lekko wpłynąć.
- Jak bardzo?
- Na tyle, że potrafili się każdego dnia śmiać. Że byli w stanie mnie bronić przed sobą nawzajem. Że pozwolili mi odejść mimo sprzeciwu lidera. On wciąż uważa, że dzięki biju naprawi świat. Sądzi, iż jest to jedyne wyjście.
- I pewnie Madara go we wszystkim wspiera.
- Nie.
- Jak to?
- Madara został ożywiony jako pierwszy i pokasował całej reszcie wspomnienia dotyczące jego tożsamości. Myślą, że jest tylko irytującym Tobim.
- To cud, że jeszcze go w organizacji trzymają.
- Tak.
Uśmiechnęłam się pod nosem na napływające wspomnienia.
- Co zamierzasz teraz zrobić?
Spytał się mnie Sasuke z powagą w oczach.
- Muszę stać się jeszcze silniejsza. Oraz nauczyć się kontrolować biju.
- Jedynym byłym żyjącym jinchuuriki jest Gara, ale z nim nie ma teraz kontaktu.
Spojrzałam zamyślona na Sasuke.
- To może być dla mnie najlepsze rozwiązanie.
- Ale z nim nie ma kontaktu!
- To trzeba go nawiązać.
Uśmiechnęłam się wesoło do Sasuke puszczając do niego oczko.
- A więc postanowione.
Wtrąciła się do rozmowy Tsunade.
- Sasuke, będziesz jej przewodnikiem do wioski piasku, a potem przedstawisz ją reszcie, aby miała dostęp do Gary.
Pokiwał do niej niepewnie głową, a potem do mnie.
- Idziemy.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Jeszcze chwila.
Zatrzymała nas w miejscu Tsunade. Otworzyła szufladę i wyjęła z niej opaskę, którą zawiązała mi na czole. Uśmiechnęła się do mnie czule i poklepała mnie po policzku.
- Teraz jesteś gotowa. Daj z siebie wszystko.
Pokiwałam do niej poważnie głową i wyskoczyłam przez okno, a za mną Sasuke. Pozwoliłam mu wysunąć się na prowadzenie i aktywowałam moje oczy. Jak tylko znalazł się ktoś w zasięgu mojego wzroku to przekonywałam go, aby odszedł, albo nas nie widział. Dopiero koło północy zatrzymaliśmy się na postój i rozłożyliśmy namiot. Sasuke przezornie zdążył spakować plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami. Wyjął dwie kulki ryżowe i wręczył mi jedną. Uśmiechnęłam się do niego z podziękowaniem. Było zimno. Rozpaliliśmy ognisko, ale nawet to nie pomogło. Zęby zaczynały mi szczękać. Sasuke zaczął grzebać w plecaku, aż znalazł dość duży koc. Położył mi go na ramiona. Opatuliłam się nim szczelnie i już po chwili zaczął mnie rozgrzewać.
- Dziękuję, o wiele lepiej. A tobie nie jest zimno?
Spytałam z niedowierzaniem. Wzruszył tylko ramionami.
- Odkąd wyruszyliśmy w podróż nie odezwałeś się do mnie nawet jednym słowem. Obraziłeś się na mnie.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie.
- To dlaczego nic nie mówisz?
- Byłem zamyślony.
- O czym tak myślałeś?
- Wspominałem.
- Co wspominałeś?
- Wścibska jesteś.
- Jedynie ciekawska.
Przez chwilę milczał i myślałam, że już mi nie odpowie.
- Wspominałem dawne lata. Naruto i Hinatę. Resztę naszej ekipy. Oraz Sakurę i Natana.
- Kogo?
- Mojego synka.
Szepnął cicho.
- Dlaczego musisz wspominać Sakurę i jego. Nie masz z nimi kontaktu?
- Dla jego bezpieczeństwa przeszli przez portal od razu po jego narodzinach. Nie chcieliśmy, aby coś mu się stało.
- Dlaczego ty zostałeś?
- Bo ktoś musi bronić wioski.
Przez chwilę milczałam nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Dawno ich nie widziałeś?
- Piętnaście lat.
- Coś mi nie pasuje.
- Nie rozumiem.
- Sakura była w ciąży, kiedy wychodziłam na świat. Od tamtej pory minęło więcej niż piętnaście lat.
- Za pierwszym razem poroniła.
- Rozumiem. I nigdy nie próbowałeś ich znaleźć?
- To jest trudniejsze niż sądzisz. Czego jesteś przykładem. Po za tym nie miałem po co próbować.
- Dlaczego?
W jego oczach zobaczyłam ból, a po chwili tylko pustkę. Spojrzał w niebo, jakby mógł tam znaleźć odpowiedź.
- Sakura od zawsze była we mnie zakochana, ale nic do niej nie czułem. Dopiero, gdy wszyscy przeciwnicy zostali pokonani, a Naruto znowu naprowadził mnie na dobrą stronę to ustatkował się z Hinatą. Zrozumiałem wtedy, że też chciałbym by ktoś o mnie tak dbał i spróbowałem z Sakurą. Była wniebowzięta. Pierwsze lata były cudowne. Potem pojawiły się kłótnie. Stwierdziła, że zbyt mało się angażuje. Poniekąd mogła mieć rację. Potem było nagłe pojawienie się Kabuto i walka z nim. Sakura nie potrafiła zrozumieć jak mogłem tak spokojnie przetrwać śmierć Naruto w czasie gdy nie wiedziała jak bardzo mnie to bolało. Jej słowa skrzywdziły mnie jeszcze bardziej. Do tego doszedł u niej ból związany z poronieniem. Zaczęliśmy się jeszcze bardziej od siebie oddalać, a zła sytuacja w naszym świecie pogarszała to. W pewnym momencie poczułem powinność, aby spróbować to naprawić. Nie potrafiłem zaangażować się emocjonalnie. Nie po tym jak mnie zraniła. Spróbowałem w jedyny sposób w jaki umiałem. Zacząłem dawać jej drobne prezenty. Udawać przed nią, że zależy mi na niej tak jak dawniej i zaciągać ją do łóżka. Sądzę, że w pewnym stopniu mi uwierzyła. Gdy okazało się, iż jest w ciąży to nie zareagowałem tak jak powinienem i domyśliła się prawdy. Jak tylko nasz synek się urodził to dała mi go raz potrzymać i dla bezpieczeństwa przeszła na ziemię raniąc mnie po raz kolejny.
- Zachowała się jak idiotka.
- Nie mów tak. Mimo wszystko wciąż jest moją żoną.
- Ale dalej ci na niej zależy? Dalej ją kochasz?
Spojrzałam na niego oceniająco. Otworzył usta, ale nic nie powiedział tylko westchnął cicho.
- Nie wiem. Od pewnego czasu nie czuję nic oprócz złości, czasami strachu. Wszystko jest mi obojętne. Nie jestem szczęśliwy i nie wiem, czy potrafiłbym sprawić, aby ktoś koło mnie mógłby taki być.
Popatrzyłam na niego z troską. Było mi go szkoda. Zanim pomyślałam do usiadłam mu na kolanach i przytuliłam mocno do siebie jednocześnie otulając kocem.
- Twoje emocje nie zniknęły. Po prostu zakopałeś je głęboko, aby nie zostać jeszcze bardziej zranionym.
- Są zbyt głęboko zakopane.
- Ale da się jeszcze wyciągnąć je na światło dzienne.
- Wątpię.
- Podejmę się tego wyzwania. Skoro udało mi się sprawić, by Itachi był czuły, delikatny i zabawny to z tobą sobie nie poradzę?
Spytałam go żartobliwym tonem.
- Mój brat potrafi być zabawny?
- Tak. Potrafi się śmiać i bawić.
- I to są niby te lekkie zmiany?
- Przecież nie zrobiłam wiele.
- Jeśli sprawiłaś, że on się śmiał, to może jest jeszcze dla mnie nadzieja.
- Na pewno, a teraz kładźmy się już, bo jutro czeka nas męczący dzień.
- Stanę jako pierwszy na straży, to że do tej pory mieliśmy szczęście nie znaczy, że nikt nas nie zaatakuje w nocy.
- Szczęście nie miało z tym nic wspólnego.
- Jak to?
- Było wiele osób na naszej drodze, ale wszystkich przekonałam, aby odeszli.
- Potrafiłabyś ustawić takie osłony, gdy śpisz?
- Wystarczy, że sprawię, by nikt nie widział naszego namiotu i omijał go z daleka.
- Tak jak sprawiłaś, że nie widziałem cię w pokoju.
- Tak.
- Ale pewnie zabiera to dużo chakry.
- Garstkę tego co posiadam.
- Mówiłaś, że nie masz dostępu do chakry biju.
- Ale mam dostęp do odnawialnych źródeł z chakrą, którą we mnie wlaliście przy pieczętowaniu.
- W takim razie chodźmy spać.
Zanim zdążyłam się poruszyć to wstał trzymając mnie na rękach. Pisnęłam zaskoczona, ale pozwoliłam mu zanieść się do środka. Położył się blisko mnie i wtulił w moje plecy.
- Potrzebuję czyjejś bliskości.
- Jestem do usług.
Odpowiedziałam przekręcając się w jego stronę, aby schować twarz w jego klatce. Użył jutsu, aby okryć nas szczelnie kocem i po chwili obydwoje już spaliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz