Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

sobota, 28 września 2013

Rozdział 44

Udało mi się wstać przed Sasuke. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Muszę coś wymyślić. Cokolwiek. Aby w końcu rozwiązać całą tą sprawę. Na początek przyda się załagodzić sprawę z Akatsuki. Między czasie muszę się jak najbardziej wzmocnić. Dopiero potem mogę myśleć o Kabuto i naprawieniu jego czynów. Małymi kroczkami może uda mi się dojść do sukcesu. Chociaż miałoby zająć mi to kilka lat. Westchnęłam na samą myśl, o tak długim czekaniu. Usiadłam na kanapie i zamknęłam oczy.
- Witajcie.
Nikt z nich mi nie odpowiedział.
- Potrzebujesz naszej pomocy?
Spojrzałam zdziwiona na Kyuubiego.
- Skąd wiesz?
- Hm… Niech pomyślę. Może stąd, że widzimy i słyszymy wszystko to co ty. Chcesz abyśmy pomogli Ci. Wtedy znowu będziesz mogła być z ukochanym. A nas znowu porzucisz.
- Porzucę was? O czym ty mówisz?
- O tym, że jak każdy jinchuuriki traktujesz nas przedmiotowo i nie liczysz się z naszym zdaniem.
- Naprawdę? Nie wiedziałam, że tak to odbieracie. Dlaczego tak sądzicie?
- Odwiedzasz nas tylko gdy potrzebujesz pomocy.
- Odkąd przybyłam do tego świata to cały czas potrzebuję pomocy. Do was przychodzę, aby nawiązać z wami kontakt. Szanuję was, chociaż jeszcze nie znam i nie rozumiem. Chcę dla was jak najlepiej.
- To nas uwolnij.
- To nie jest takie proste. Uwierz mi. Na chwilę obecną bezpieczniej jest dla was siedzieć we mnie.
- Ile jeszcze czasu będziesz nam to powtarzać? Aż do swojej śmierci?
- Nie. Do rozwiązania problemu z Kabuto. Nie będę was trzymała.
- Nikt nie pozwoliłby ci nas uwolnić.
- Ale możecie być z kimś mając wolność.
- Niby jak?
- Coś wymyślę.
- Niezła wymówka. Prawie rozwiązała nasze problemy.
Westchnęłam już tym wszystkim zmęczona.
- Naprawdę postaram się coś zrobić.
Po cichej obietnicy otworzyłam oczy. Przy stole naprzeciwko mnie siedział Sasuke.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Udało ci się dogadać z demonami?
- Nie.
- A wiesz już co zrobisz w sprawie pamięci?
Spojrzałam na niego zmęczona.
- Mam plan.
- Słucham.
- Aby zrobić to co trzeba, muszę zgromadzić więcej chakry. Od bijuu ich nie wezmę.
- Więc w jaki sposób zamierzasz ją zdobyć?
Zamyśliłam się na chwilę, a później uśmiech rozkwitł na mojej twarzy.
- Zapieczętuję.
- Słucham?
- Mam w sobie zapieczętowane pokłady chakry. Jednak w tych pieczęciach zmieściłoby się jej o wiele więcej. Każdego dnia będę wkładała tam taką ilość jaka mi pozostanie. Za jakiś czas powinnam uzbierać tyle, aby móc zrealizować swój cel.
- Mogę wtedy pójść z tobą, aby cię zanieść z powrotem do domu.
- Jutsu, którego chcę użyć jest bardzo skomplikowane. Wszystko zależy od tego jak wiele zmian w ich umysłach wprowadził Kabuto. Jednak najbardziej prawdopodobne jest, że będę musiała zostać z nimi na kilka dni, aby upewnić się, że wszystko jest dobrze.
- Ale potem wrócisz?
- Raczej tak. Wszystko zależy od sytuacji.
- Czyli w najbliższym czasie nie będzie treningów, abyś jak najszybciej zebrała chakrę.
- Będą.
- Nie rozumiem.
- Będę chodziła zarówno do szpitala, jak i na treningi. Zdobycie doświadczenia może mi przynieść nowe pomysły na rozwiązanie problemów.
- Ale w ten sposób wolniej osiągniesz efekt.
- Co mi da zwrócenie im pamięci, jeśli na tym się skończy? Muszę wiedzieć co mam zrobić dalej, aby na pewno Pain nie wymyślił czegoś chorego.
Sasuke chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tylko pokiwał głową z niedowierzaniem. Wiem, że stawiam przed sobą ciężkie zadanie. Wiem, że mogę nie podołać. Wiem, że biorę na siebie zbyt wiele. Wiem nawet więcej, że sama nie dam rady. Ale kto mógłby  mi pomóc? I przede wszystkim, kto by chciał?
Przeciążona wszystkimi problemami poszłam do szpitala.
***
Kolejne dni mijały dość szybko. Na zmianę treningi i praktyki w szpitalu. Ze trzy razy Sasuke zorganizował spotkanie jego pokolenia. Poznałam przyjaciół ojca, ale nie pasowałam do nich. Owszem. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili i próbowali mnie wciągać w rozmowę, ale różnica pokoleń i doświadczeń, chyba swoje zrobiła. Równo co dwa dni Obito składał mi raport. Za każdym razem był równie poważny, zamyślony, ale nie poruszał więcej tematu przywrócenia pamięci.
- Dziś mijaj już dwadzieścia dni od wyczyszczenia im pamięci.
Spojrzałam poważnie na Sasuke.
- Wiem. Prawie udało mi się uzbierać tyle chakry co potrzebuję.
Pokiwał mi głową i niedługo później pojawił się Obito.
- Wszystko w dalszym ciągu w normie.
- Rozumiem.
Odpowiedziałam i poszłam w kierunku kanapy. Usiadłam na niej i ze zdziwieniem odkryłam, że Obito dalej tu jest.
- Coś jeszcze?
Widziałam jak przez jego twarz przebiegają różne emocje. Kłócił się ze swoimi myślami.
- To nie może dłużej tak trwać. Musisz przywrócić im pamięć.
Uniosłam jedną brew do góry.
- Ale to może doprowadzić do twojej śmierci.
- Wiem. Jednak przemyślałem sprawę i jestem w stanie zaryzykować jeśli da im to takie życie jakie mieli.
Przez chwilę patrzyłam na niego zszokowana. Próbował zapanować nad swoją mimiką, ale widziałam jak wielki ma z tym problem.
- Ty też się zmieniłeś.
- Nie zaprzeczę.
- Przeszedłeś całkowitą przemianę.
- Mam nadzieję, że na lepsze.
Próbował się uśmiechnąć, ale był zbyt zdenerwowany. Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Potrzebuję jeszcze dwóch dni na przygotowanie się. Dopilnuj, aby wszyscy członkowie organizacji byli wtedy na miejscu.
- Hai.
Potwierdził zyskując trochę pewności siebie i wyszedł z pomieszczenia.
- Czyli to już pojutrze?
- Tak. Jutro nie idę do szpitala, sądzę, że wszystkiego czego mogłam się tam nauczyć, już wiem.
- Z treningów też mogłaś wyciągnąć całkiem sporo. Jak rozeszła się wieść a propos twoich treningów to walczyłaś z większością byłych przyjaciół Naruto.
- Nawet Tsunade dała się wciągnąć do walki.
Uśmiechnęłam się na te wspomnienia.
- No cóż, ale teraz przyda się już pójść spać.
Sasuke pokiwał mi głową i położyliśmy się do łóżka.

2 komentarze:

  1. powiadamiam, że blog został do dany do katalogu "Ministerstwo FF o Naruto", pozdrawiamy i zachęcamy do zgłaszania nowych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mi się bardzo podoba :) .Przepraszam,że dopiero teraz dodaję komentarz,ale wiesz - szkoła .
    Obito jest taki kawaiii *.* . Uwielbiam jego postać :) . Jak dla mnie mogłabyś napisać oddzielny blog o nim i by było super xd.
    I Sasuś też jest taki trochę kawaii . Trochę. Nie za bardzo,ale trochę .
    Jest taki,jakiego lubię . Bo wiesz,że niektórzy piszą o nim jako o słodziaku . A to jest złe . Fuj ! .
    No...nie lubię się rozpisywać,więc to by było na tyle :) .
    + u mnie rozdział V :)

    OdpowiedzUsuń