Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 45

Wstałam razem ze wschodem słońca. Pożegnałam się z Sasuke i pełna oczekiwania pobiegłam do kryjówki. Byłam zaniepokojona. Nie wiedziałam jak oni zareagują na całą tą sytuację. Na to jak bardzo byli przez wszystkich manipulowani. Czy będę w stanie ochronić Obito przed ich gniewem. I jak zareaguje na to wszystko Itachi. Czy dalej będzie mnie darzył tak wielkim uczuciem jak wcześniej?
Próbując pozbyć się wszystkich myśli wpadłam do organizacji. Wszyscy siedzieli w pokoju narad. Unieruchomiłam ich jednym ruchem i zaczęłam każdemu po kolei przywracać pamięć. Większość z nich próbowała stawiać opór, ale moje jutsu było dla nich zbyt silne. Po dwóch godzinach zakończyłam robotę i stanęłam blisko Obito. Tak na wszelki wypadek, gdyby zamierzali go zaatakować. Większość była zbyt zmieszana, aby próbować coś zrobić. Jednak po chwili rzucili się na niego. Miałam mało sił. Stworzyłam w koło nas bąbel, aby żaden atak nie doszedł. Mimo wszystko odczuwałam każde uderzenie i zaczęłam się chwiać na nogach.
- Stop.
Powiedział stanowczym tonem Itachi na co wszyscy stanęli.
- Ona ledwo stoi.
- Więc uda nam się pokonać jej obronę i zabić go.
- Nie. Ona zrobi wszystko byśmy go nie zranili. Nie wiem dlaczego. Nie rozumiem tego.  Jeśli jednak nie będzie miała siły, by odeprzeć atak to przyjmie go na siebie, a chyba żaden z was nie chce jej zabić, prawda?
O dziwo jego słowa zadziałały. Uspokoili się. Itachi przestał zwracać uwagę na Obito i spojrzał na mnie.
- Już nie zaatakujemy.
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Opuszczę barierę, ale nie zawaham się go dalej bronić, jeśli złamiecie obietnicę.
Pokiwał tylko głową i niemal od razu usunęłam bąbel. Byłam zmęczona.
- Na długo zostajesz?
Spytał się Itachi.
- Tyle ile będę musiała.
Zobaczyłam ból w oczach Itachiego.
- Udręką były te dni bez ciebie. Czemu postanowiłaś wrócić i zwrócić nam wspomnienia?
- Bo chciałam żebyście wiedzieli to co zostało wam odebrane, a wcześniej nie miałam aż tyle umiejętności i chakry, aby tego dokonać. Byłam zbyt słaba.
- Nie próbuj znowu się ze mną kłócić. Nie jesteś słaba.
Chciałam odruchowo zaprzeczyć, ale powstrzymałam się. Jakby na to nie patrzeć dzisiejsza akcja była dowodem mojej siły.
- Co zamierzasz zrobić dalej?
- Jeszcze nie wiem. Na pewno zamierzam pogadać z Painem i się dowiedzieć co on planuje.
Wszyscy spojrzeli na lidera.
- Jeszcze nie wiem co planuję. Przywrócenie mi wspomnień dało mi wiele do myślenia. Aczkolwiek i tak najłatwiejsze było by wykonanie starego planu. Muszę jeszcze raz przewartościować swoje życie i czyny.
Pokiwałam mu głową i od razu wyszedł, a Konan zaraz za nim. Itachi podszedł do mnie i dotknął dłonią mojego policzka.
- Tęskniłem za tobą. Brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też.
Szepnęłam zanim zdążyłam się powstrzymać. Itachi zbliżył do mnie swoje usta zanim zdążyłam się zorientować i pocałował mnie. Oddałam jego pocałunek. Kątem oka dostrzegłam, że coś leci. Oderwałam się od niego, ale nie zdążyłam. Kule ognia były już przy Obito. Wstrząśnięta patrzyłam na to. Nie udało mi się. Rozproszył mnie. Łzy pojawiły się w moich oczach, ale atak przeszedł przez niego nie czyniąc mu najmniejszej szkody. Westchnęłam z ulgą i spojrzałam zła na Itachiego.
- Więcej nie dam się rozproszyć.
Był chyba tak samo zdumiony jak ja, tym co się zdarzyło, ale rozumiał moją złość.
- Kisame wracasz do pokoju z Itachim, a ty Hidan wędrujesz do wolnego pokoju. Widać nie mogę wam zaufać i będę pilnować Obito na każdym kroku, aż nie wykażecie choćby odrobiny zdrowego rozsądku.
Z tymi słowami ruszyłam do mojego przyszłego pokoju. Hidan wyniósł się w przeciągu kilku chwil i mogłam w końcu położyć się na łóżku i spróbować odprężyć. 
- Jesteś zmęczona?
Spojrzałam na Obito jak na idiotę.
- Jestem wykończona. Praktycznie nie mam już chakry.
Chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował. Gestem zmieniłam ubranie i położyłam się spać. Po chwili poczułam, że Obito położył się po drugiej stronie łóżka. Zasnęłam.
***
Nawet nie wiem co mnie obudziło, ale zanim zdążyłam pomyśleć to zareagowałam i przykryłam swoim ciałem Obito. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przerażone spojrzenie Itachiego gdy spadał na mnie zanurzając kunai w moim brzuchu. Jak tylko to zrobił to odskoczył ode mnie o kilka kroków w tył i patrzył zszokowany na to co się zdarzyło.
- Dlaczego?
Przekręciłam się powoli, aby usiąść na łóżku.
- Co dlaczego?
- Dlaczego osłoniłaś go własnym ciałem?
- Mówiłam, że nie zawaham się, aby go obronić.
- Ale dlaczego nie zrobiłaś czegokolwiek innego? Mogłaś posłużyć się klonem. Wzmocnić ściany, abym przez nie, nie przeszedł. Odbić mój atak kunaiem. Cokolwiek.
- Z prostej przyczyny. Praktycznie nie mam już chakry. Abyście mogli odzyskać wspomnienia potrzebowałam niewyobrażalnej siły, którą zbierałam tygodniami.
- Nie mogłaś zrobić nic innego?
- Nie.
- Nie rozumiem tego.
- Czego?
- Dlaczego go bronisz?
- Bo on tak samo jak wy zasługuje na drugą szansę.
- Manipulował nami. Zabił tysiące. Doprowadził do wojny. Posłużył się nami jak kukiełkami.
- To akurat była sprawka Kabuto.
- I co z tego? Wykorzystał nas do realizacji własnych planów. Chciał zabić wszystkich w koło i doprowadzić do tyrani. Jak możesz go bronić?
- Bo tak samo jak wy zasługuje na drugą szanse. Zmienił się. Jasno mu powiedziałam, że przywrócenie wam pamięci pewnie doprowadzi do jego śmierci. Zgodził się na taki układ tylko po to by wam żyło się lepiej.
- Przecież to on cię zdradził i powiedział Painowi o twojej tajemnicy!
- Wiem o tym. Zrobił to bo nie sądził, że to jest sprawa, aż takiej wagi. Myślał, iż po prostu odwróci tym od siebie uwagę na kilka kolejnych dni.
- Chcesz mi powiedzieć, że mimo tego co zrobił powinienem dać mu drugą szansę?
- Tak jak Sasuke dał ją tobie.
Itachi zamilkł na chwilę. Po chwili jego spojrzenie znowu się wyostrzyło.
- Dalej krwawisz.
- Nie mam tyle siły, aby się uleczyć.
- Mogę ci oddać trochę swojej chakry.
- Nie.
- Dlaczego?
- Przez długi czas mieliście skasowane wspomnienia. Jutsu jest bardzo potężne. Codziennie przez jakiś czas będę musiała wam oczyszczać umysł, abyście byli w stanie zatrzymać to co wam zwróciłam.
- Ale nie rozumiem, czemu nie mogę ci oddać swojej chakry.
- Bo to zakłóciłoby wygląd mojej chakry i mogłoby sprawić, że nie mogłabym wykonać tego jutsu.
- Dlaczego?
- Aby przełamać pieczęć trzeba iść ścieżkami o których ona nie wie. Jeśli użyję znajomej chakry to rozpozna atak i nie będę mogła jej otworzyć, przełamać, usunąć, czy choćby ominąć.
- To kiedy będziesz mogła się uzdrowić?
- Nie będę mogła się uzdrowić. Nie mam aż tyle chakry by ją marnować na takie szczegóły. Musze zadbać o wasze umyły.
- To moja wina. Możesz zostawić mój.
- Jeśli jutro go nie oczyszczę to wróci do tego co było wcześniej. Znowu nie będziesz mnie pamiętał.
Itachi spojrzał na mnie z udręką w spojrzeniu.
- Ale nie będziesz ranna.
- Nie każ mi wybierać. Twoje cięcie się uzdrowi, ale z sercem będzie gorzej.
Itachi uciekł spojrzeniem na bok.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko przynieś mi trochę bandaży i gazy.
Szybko poszedł po to i zaczął opatrywać moją ranę. Jak tylko dotknął mojej skóry to poczułam drżenie w całym moim ciele i on chyba też to poczuł. Jak tylko skończył to zaczął zbliżać się ustami do moich. Jak bardzo tego pragnęłam. W ostatnim momencie oprzytomniałam i odsunęłam się od niego. Widziałam ból w jego oczach.
- Mówiłam, że nie mogę sobie pozwolić na rozproszenie. Dopóki nie uda mi się przekonać wszystkich członków tej organizacji do poprawnego reagowania to nie mogę przyjąć nawet jednego twojego pocałunku.
- Czemu?
- Bo gdy mnie całujesz to potrafię myśleć tylko o tobie.
Itachi patrzył na mnie z żarem w oczach. Jednak po chwili z wielkim trudem wstał i wyszedł z pomieszczenia. Z głośno bijącym sercem położyłam się i ponownie okryłam kołdrą.
- Dlaczego mnie obroniłaś?
- Obiecałam, że to zrobię.
- Ale wiesz, że sam mógłbym się obronić.
- Przed jednym z nich, dwoma, jak najbardziej. Jeśli zaatakowaliby wszyscy na raz to miałbyś problem.
- Póki jesteś to będą atakowali tylko z ukrycia.
- Tak, ale obstawiam, że zostanę tu tylko do końca tygodnia. Do tego czasu muszę sprawić, aby zrozumieli, że nie mogą cię zaatakować.
- Dlaczego?
- Bo inaczej od razu jak odejdę to zaatakują cię i zabiją.
- Nie chcesz tego.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo uważam, że nie zasługujesz na to, aby cię zabili.
Obito nic nie odpowiedział, więc zamknęłam oczy i zaczęłam ponownie zasypiać. Na granicy jawy i snu usłyszałam ciche „dziękuję”, ale nie jestem pewna czy mi się to nie przyśniło.

3 komentarze:

  1. Ojeeeju Q.Q . To takie urocze ze strony Ituki :c . Awwwwwwwww *.* .
    Zazwyczaj uwielbiam Itachiego i w ogóle,ale teraz....ekchem ... aktualnie mam faze na Obito więc : Ituka+ Obito = <3 .
    Tak tak,mam nadzieję,że tak to się skończy...jak dla mnie Itaś może zostać gejem xd .

    OdpowiedzUsuń
  2. OJOJOJO! Pisz prosze! No nie moge bez tego bloga *,* <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle Genialne *_* Moja droga Ituko-san! Mam wrażenie, że z każdą notką przechodzisz samą siebie ! Zniecierpliwiona czekam na nn. Ach i po długiej przerwie wreszcie nowy rozdział u mnie : http://ja-w-swiecie-shinobi-konoha.blogspot.com/ Przepraszam, że nie komentowałam, ale miałam strasznie dużo na głowie.Arigatou i Gomenesai. Pozdrawiam... Karui-chan ( dla ciebie Akira-chan :D)

    OdpowiedzUsuń