Wstałam
razem ze wschodem słońca. Pożegnałam się z Sasuke i pełna oczekiwania pobiegłam
do kryjówki. Byłam zaniepokojona. Nie wiedziałam jak oni zareagują na całą tą
sytuację. Na to jak bardzo byli przez wszystkich manipulowani. Czy będę w
stanie ochronić Obito przed ich gniewem. I jak zareaguje na to wszystko Itachi.
Czy dalej będzie mnie darzył tak wielkim uczuciem jak wcześniej?
Próbując
pozbyć się wszystkich myśli wpadłam do organizacji. Wszyscy siedzieli w pokoju
narad. Unieruchomiłam ich jednym ruchem i zaczęłam każdemu po kolei przywracać
pamięć. Większość z nich próbowała stawiać opór, ale moje jutsu było dla nich
zbyt silne. Po dwóch godzinach zakończyłam robotę i stanęłam blisko Obito. Tak
na wszelki wypadek, gdyby zamierzali go zaatakować. Większość była zbyt
zmieszana, aby próbować coś zrobić. Jednak po chwili rzucili się na niego.
Miałam mało sił. Stworzyłam w koło nas bąbel, aby żaden atak nie doszedł. Mimo
wszystko odczuwałam każde uderzenie i zaczęłam się chwiać na nogach.
- Stop.
Powiedział
stanowczym tonem Itachi na co wszyscy stanęli.
- Ona
ledwo stoi.
- Więc
uda nam się pokonać jej obronę i zabić go.
- Nie.
Ona zrobi wszystko byśmy go nie zranili. Nie wiem dlaczego. Nie rozumiem
tego. Jeśli jednak nie będzie miała siły, by odeprzeć atak to przyjmie go
na siebie, a chyba żaden z was nie chce jej zabić, prawda?
O dziwo
jego słowa zadziałały. Uspokoili się. Itachi przestał zwracać uwagę na Obito i
spojrzał na mnie.
- Już
nie zaatakujemy.
Spojrzałam
na niego niepewnie.
-
Opuszczę barierę, ale nie zawaham się go dalej bronić, jeśli złamiecie
obietnicę.
Pokiwał
tylko głową i niemal od razu usunęłam bąbel. Byłam zmęczona.
- Na
długo zostajesz?
Spytał
się Itachi.
- Tyle
ile będę musiała.
Zobaczyłam
ból w oczach Itachiego.
- Udręką
były te dni bez ciebie. Czemu postanowiłaś wrócić i zwrócić nam wspomnienia?
- Bo
chciałam żebyście wiedzieli to co zostało wam odebrane, a wcześniej nie miałam
aż tyle umiejętności i chakry, aby tego dokonać. Byłam zbyt słaba.
- Nie
próbuj znowu się ze mną kłócić. Nie jesteś słaba.
Chciałam
odruchowo zaprzeczyć, ale powstrzymałam się. Jakby na to nie patrzeć dzisiejsza
akcja była dowodem mojej siły.
- Co
zamierzasz zrobić dalej?
-
Jeszcze nie wiem. Na pewno zamierzam pogadać z Painem i się dowiedzieć co on
planuje.
Wszyscy
spojrzeli na lidera.
-
Jeszcze nie wiem co planuję. Przywrócenie mi wspomnień dało mi wiele do myślenia.
Aczkolwiek i tak najłatwiejsze było by wykonanie starego planu. Muszę jeszcze
raz przewartościować swoje życie i czyny.
Pokiwałam
mu głową i od razu wyszedł, a Konan zaraz za nim. Itachi podszedł do mnie i
dotknął dłonią mojego policzka.
-
Tęskniłem za tobą. Brakowało mi ciebie.
- Mi
ciebie też.
Szepnęłam
zanim zdążyłam się powstrzymać. Itachi zbliżył do mnie swoje usta zanim
zdążyłam się zorientować i pocałował mnie. Oddałam jego pocałunek. Kątem oka
dostrzegłam, że coś leci. Oderwałam się od niego, ale nie zdążyłam. Kule ognia
były już przy Obito. Wstrząśnięta patrzyłam na to. Nie udało mi się. Rozproszył
mnie. Łzy pojawiły się w moich oczach, ale atak przeszedł przez niego nie
czyniąc mu najmniejszej szkody. Westchnęłam z ulgą i spojrzałam zła na Itachiego.
- Więcej
nie dam się rozproszyć.
Był
chyba tak samo zdumiony jak ja, tym co się zdarzyło, ale rozumiał moją złość.
- Kisame
wracasz do pokoju z Itachim, a ty Hidan wędrujesz do wolnego pokoju. Widać nie
mogę wam zaufać i będę pilnować Obito na każdym kroku, aż nie wykażecie choćby
odrobiny zdrowego rozsądku.
Z tymi
słowami ruszyłam do mojego przyszłego pokoju. Hidan wyniósł się w przeciągu
kilku chwil i mogłam w końcu położyć się na łóżku i spróbować odprężyć.
- Jesteś
zmęczona?
Spojrzałam
na Obito jak na idiotę.
- Jestem
wykończona. Praktycznie nie mam już chakry.
Chyba
chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował. Gestem zmieniłam ubranie i
położyłam się spać. Po chwili poczułam, że Obito położył się po drugiej stronie
łóżka. Zasnęłam.
***
Nawet
nie wiem co mnie obudziło, ale zanim zdążyłam pomyśleć to zareagowałam i
przykryłam swoim ciałem Obito. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przerażone
spojrzenie Itachiego gdy spadał na mnie zanurzając kunai w moim brzuchu. Jak
tylko to zrobił to odskoczył ode mnie o kilka kroków w tył i patrzył zszokowany
na to co się zdarzyło.
-
Dlaczego?
Przekręciłam
się powoli, aby usiąść na łóżku.
- Co
dlaczego?
-
Dlaczego osłoniłaś go własnym ciałem?
-
Mówiłam, że nie zawaham się, aby go obronić.
- Ale
dlaczego nie zrobiłaś czegokolwiek innego? Mogłaś posłużyć się klonem. Wzmocnić
ściany, abym przez nie, nie przeszedł. Odbić mój atak kunaiem. Cokolwiek.
- Z
prostej przyczyny. Praktycznie nie mam już chakry. Abyście mogli odzyskać
wspomnienia potrzebowałam niewyobrażalnej siły, którą zbierałam tygodniami.
- Nie
mogłaś zrobić nic innego?
- Nie.
- Nie
rozumiem tego.
- Czego?
-
Dlaczego go bronisz?
- Bo on
tak samo jak wy zasługuje na drugą szansę.
-
Manipulował nami. Zabił tysiące. Doprowadził do wojny. Posłużył się nami jak
kukiełkami.
- To
akurat była sprawka Kabuto.
- I co z
tego? Wykorzystał nas do realizacji własnych planów. Chciał zabić wszystkich w
koło i doprowadzić do tyrani. Jak możesz go bronić?
- Bo tak
samo jak wy zasługuje na drugą szanse. Zmienił się. Jasno mu powiedziałam, że
przywrócenie wam pamięci pewnie doprowadzi do jego śmierci. Zgodził się na taki
układ tylko po to by wam żyło się lepiej.
-
Przecież to on cię zdradził i powiedział Painowi o twojej tajemnicy!
- Wiem o
tym. Zrobił to bo nie sądził, że to jest sprawa, aż takiej wagi. Myślał, iż po
prostu odwróci tym od siebie uwagę na kilka kolejnych dni.
- Chcesz
mi powiedzieć, że mimo tego co zrobił powinienem dać mu drugą szansę?
- Tak
jak Sasuke dał ją tobie.
Itachi
zamilkł na chwilę. Po chwili jego spojrzenie znowu się wyostrzyło.
- Dalej
krwawisz.
- Nie
mam tyle siły, aby się uleczyć.
- Mogę
ci oddać trochę swojej chakry.
- Nie.
-
Dlaczego?
- Przez
długi czas mieliście skasowane wspomnienia. Jutsu jest bardzo potężne.
Codziennie przez jakiś czas będę musiała wam oczyszczać umysł, abyście byli w
stanie zatrzymać to co wam zwróciłam.
- Ale
nie rozumiem, czemu nie mogę ci oddać swojej chakry.
- Bo to
zakłóciłoby wygląd mojej chakry i mogłoby sprawić, że nie mogłabym wykonać tego
jutsu.
-
Dlaczego?
- Aby
przełamać pieczęć trzeba iść ścieżkami o których ona nie wie. Jeśli użyję
znajomej chakry to rozpozna atak i nie będę mogła jej otworzyć, przełamać,
usunąć, czy choćby ominąć.
- To
kiedy będziesz mogła się uzdrowić?
- Nie
będę mogła się uzdrowić. Nie mam aż tyle chakry by ją marnować na takie
szczegóły. Musze zadbać o wasze umyły.
- To
moja wina. Możesz zostawić mój.
- Jeśli
jutro go nie oczyszczę to wróci do tego co było wcześniej. Znowu nie będziesz
mnie pamiętał.
Itachi
spojrzał na mnie z udręką w spojrzeniu.
- Ale
nie będziesz ranna.
- Nie
każ mi wybierać. Twoje cięcie się uzdrowi, ale z sercem będzie gorzej.
Itachi
uciekł spojrzeniem na bok.
-
Przepraszam.
- Nie
przepraszaj tylko przynieś mi trochę bandaży i gazy.
Szybko
poszedł po to i zaczął opatrywać moją ranę. Jak tylko dotknął mojej skóry to
poczułam drżenie w całym moim ciele i on chyba też to poczuł. Jak tylko
skończył to zaczął zbliżać się ustami do moich. Jak bardzo tego pragnęłam. W
ostatnim momencie oprzytomniałam i odsunęłam się od niego. Widziałam ból w jego
oczach.
-
Mówiłam, że nie mogę sobie pozwolić na rozproszenie. Dopóki nie uda mi się
przekonać wszystkich członków tej organizacji do poprawnego reagowania to nie
mogę przyjąć nawet jednego twojego pocałunku.
- Czemu?
- Bo gdy
mnie całujesz to potrafię myśleć tylko o tobie.
Itachi
patrzył na mnie z żarem w oczach. Jednak po chwili z wielkim trudem wstał i
wyszedł z pomieszczenia. Z głośno bijącym sercem położyłam się i ponownie
okryłam kołdrą.
-
Dlaczego mnie obroniłaś?
-
Obiecałam, że to zrobię.
- Ale
wiesz, że sam mógłbym się obronić.
- Przed
jednym z nich, dwoma, jak najbardziej. Jeśli zaatakowaliby wszyscy na raz to
miałbyś problem.
- Póki
jesteś to będą atakowali tylko z ukrycia.
- Tak, ale
obstawiam, że zostanę tu tylko do końca tygodnia. Do tego czasu muszę sprawić,
aby zrozumieli, że nie mogą cię zaatakować.
-
Dlaczego?
- Bo
inaczej od razu jak odejdę to zaatakują cię i zabiją.
- Nie
chcesz tego.
- Nie.
-
Dlaczego?
- Bo
uważam, że nie zasługujesz na to, aby cię zabili.
Obito
nic nie odpowiedział, więc zamknęłam oczy i zaczęłam ponownie zasypiać. Na
granicy jawy i snu usłyszałam ciche „dziękuję”, ale nie jestem pewna czy mi się
to nie przyśniło.
Ojeeeju Q.Q . To takie urocze ze strony Ituki :c . Awwwwwwwww *.* .
OdpowiedzUsuńZazwyczaj uwielbiam Itachiego i w ogóle,ale teraz....ekchem ... aktualnie mam faze na Obito więc : Ituka+ Obito = <3 .
Tak tak,mam nadzieję,że tak to się skończy...jak dla mnie Itaś może zostać gejem xd .
OJOJOJO! Pisz prosze! No nie moge bez tego bloga *,* <3333
OdpowiedzUsuńJak zwykle Genialne *_* Moja droga Ituko-san! Mam wrażenie, że z każdą notką przechodzisz samą siebie ! Zniecierpliwiona czekam na nn. Ach i po długiej przerwie wreszcie nowy rozdział u mnie : http://ja-w-swiecie-shinobi-konoha.blogspot.com/ Przepraszam, że nie komentowałam, ale miałam strasznie dużo na głowie.Arigatou i Gomenesai. Pozdrawiam... Karui-chan ( dla ciebie Akira-chan :D)
OdpowiedzUsuń