Obudził mnie miły zapach. W namiocie byłam sama.
Wstałam i wyszłam na zewnątrz by zobaczyć Sasuke wędzącego ryby nad ogniem.
- Dzień dobry, miło się spało?
- Całkiem przytulnie. Za ile będzie gotowe
śniadanie.
- Za jakieś pięć minut.
Przyjrzałam się mu próbując ocenić jego nastrój.
Ciągle był tak samo poważny i zamyślony, ale miałam wrażenie, że jest trochę
bardziej odprężony niż dnia poprzedniego. W ciszy zjedliśmy posiłek i wyruszyliśmy w
dalszą drogę. Pokonaliśmy mury koło południa. Mimo moich zabezpieczeń Gara nas
wyczuł i pojawił się koło nas. Sasuke zaklął pod nosem. Dopiero po chwili
pojawił się Kankuro i Temari. Zdjęłam zabezpieczenia, abyśmy byli widzialni i
Gara od razu zaatakował. Temari poznała Sasuke i podbiegła do Gary.
- Gara! To są przyjaciele! Nie atakuj ich!
Odbiłam pierwszy atak, ale nie zamierzałam
kontratakować. Obroniłam jeszcze następne cztery ataki i po prostu stałam.
Chyba dotarło do niego, że nie mamy złych zamiarów, bo odpuścił. Odwrócił się i
zaczął odchodzić. Ruszyłam za nim. Zatrzymała mnie Temari.
- Zostaw go w spokoju! Kim ty jesteś?
- Ituka Uzumaki. Sasuke wytłumacz im wszystko. Idę
za nim zanim go zgubię.
Gara szybko zorientował się, że za nim idę i
przyspieszył. Zaczął biec, ale nie odstępowałam go nawet na krok.
- Zostaw mnie.
- Nie.
Zły przyspieszył jeszcze bardziej i próbował mnie
zgubić.
- Nie idź za mną.
- Będę.
Zły zaatakował mnie piaskiem, ale łatwo obroniłam
się przed jego ciosem. Zmarszczył brwi i zły dalej uciekał.
- Zostaw mnie!
- Nie.
Zaatakował mnie, ale tym razem odpowiedziałam tą
samą bronią. Przez chwilę po prostu patrzył jak mój piasek atakuje i pokonuje
jego.
- Naprawdę jesteś Uzumaki Ituka.
- Tak.
- Dlaczego za mną idziesz?
- Bo chcę ci pomóc.
- Nie chcę pomocy!
- W takim razie po prostu będę ci towarzyszyć.
- Nie potrzebuję towarzystwa!
- Ale ja go potrzebuję.
- To wróć do reszty.
- Potrzebuję twojego towarzystwa.
- Dlaczego?
- Bo chcę ci pomóc.
- Mi nie da się pomóc.
- Chcę spróbować.
- Wielu moich przyjaciół próbowało i kończyło się
tym, że ich krzywdziłem. Nie potrafię już nad sobą tak panować jak kiedyś.
- Nie boję się.
- Nawet mnie nie znasz.
- Mój ojciec uważał cię za przyjaciela to jest
najważniejszy powód dla którego powinnam spróbować ci pomóc.
- Odejdź zanim i ciebie skrzywdzę.
- Nie dopuszczę do tego, możesz czuć się
bezpiecznie.
Chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, ale tylko
pokręcił głową i usiadł na wzgórzu nieopodal. Usiadłam koło niego. Przez chwilę
żadne z nas nic nie mówiło, jednak Gara przerwał tę ciszę.
- Pewnie chcesz wiedzieć co się zdarzyło w niewoli
u Kabuto.
- A to ci pomoże?
Moje pytanie go zaskoczyło.
- Pomogłoby, gdybyś potrafiła mnie zrozumieć.
- Potrafię.
- Nie przeżyłaś tego co ja.
- Nie, ale mogę wejść do twojej głowy. Zobaczyć
twoje wspomnienia i uczucia z tym związane.
- Nie chcę obciążać cię swoimi wspomnieniami.
- Nie obciążysz mnie nimi, bo ciągle będę twoje,
ale może to pomóc tobie, abyś znowu był sobą.
- Teraz jestem sobą.
- Nie prawda.
- Twój ojciec podarował mi najlepsze lata mojego
życia. Ale wtedy nie byłem sobą.
- Byłeś. Tylko teraz nie potrafisz w to uwierzyć.
Przez chwilę tylko patrzył na swoje zaciśnięte
pięści.
- Czasami, gdy zbyt bardzo próbuję sobie
przypomnieć niektóre rzeczy to wpadam w szał. Nie potrafię się opanować i nie
ważne jest wtedy dla mnie kogo atakuje. Nie chcę już zabić nikogo więcej przez
brak kontroli.
- Mogę wejść do twojej głowy?
Pokiwał niepewnie na zgodę. Wzięłam go za rękę i
zamknęłam oczy. Zaczęłam szukać jakiś anomalii i szybko znalazłam. W jego
głowie zostało umieszczone jutsu przez które tak się zachowywał. Działając
powoli pozbyłam się go i zalała go fala wspomnień. Patrzyłam na nie tylko
powierzchownie, bo były zbyt traumatyczne bym mogła się w nie zagłębić. Po
chwili otworzyłam oczy. Jego spojrzenie było utkwione we mnie.
- Jak się czujesz?
- Jest mi lżej. Wiem, że znowu będę mógł się
kontrolować, oraz odblokowałaś resztę moich wspomnień.
Szepnął z niedowierzaniem.
- Jeśli chcesz to mogę je usunąć, albo przytłumić.
Przez chwilę patrzył na mnie niepewnie.
- Nie. Chcę wiedzieć co zrobiłem.
Nie rozumiałam czym się obwiniał. Weszłam jeszcze
na chwilę do jego głowy i wciągnęłam głośno powietrze.
- To nie była twoja wina.
Dopiero po chwili zrozumiał, że wiem o czym myśli.
- Nie wchodź mi już do głowy.
- Dobrze, ale wiedz, że to nie była twoja wina.
- Jak niby nie była! Na moich oczach torturował i
zabił tego dzieciaka. Powinienem był jakoś temu zarazić. Powinienem był go
uwolnić.
- Nie mogłeś nawet uwolnić siebie przez toksyny
jakie w ciebie wpuścił.
- Ale na pewno mogłem coś zrobić!
- Nic nie mogłeś zrobić! Zrobiłeś więcej niż
ktokolwiek by się spodziewał. Uwolniłeś dwadzieścia cztery osoby stamtąd.
- Po pół roku! Po za tym to była garstka w
porównaniu do tego ile było tam zostało uwięzionych osób.
- Byłeś osłabiony. Po torturach. Ledwo żyłeś. I
udało ci się dokonać tego cudu! Uwolniłeś ich!
- Powinienem być silniejszy. Powinienem nie dać się
złapać.
- Zaatakował cię ośmioogoniastym. Nie miałeś
możliwości, aby wygrać. Nie wtedy, gdy byłeś już osłabiony.
- Przegrałem.
- Nie ty jeden! Naruto też przegrał!
- Ale on walczył z całą siódemką!
- Mając w sobie dziewięcioogoniastego!
- Wygrał!
- Nie do końca. Umarł. Ty przeżyłeś.
- Nie powinienem.
- Niby dlaczego?
- Bo zawiodłem wioskę.
- Dlaczego?
- Bo pozwoliłem, aby aż tyle osób zostało
porwanych.
- Nie zawiodłeś. Nikt cię nie wini za to co się
stało. Wszyscy się cieszą, że uwolniłeś przynajmniej tylu.
- Tam było strasznie, nie powinni być tam aż tak
długo.
- Wiem, ale stało się i dzięki tobie znowu mogą być
ze swoją rodziną.
- A co to za życie? Po śmierci Naruto wszystko
zaczęło się sypać. Nigdy nie widziałem, aż takiej wrogości między wioskami jaka
jest teraz. Nie potrafimy nic na to poradzić.
- Możemy temu zaradzić, ale potrzebujemy czasu.
- Chcesz spróbować?
- Dlaczego miałabym nie próbować?
- Jaki jest twój plan?
- Na początek muszę zdobyć większą siłę.
- Już jesteś silna. Bez problemu broniłaś się przed
wszystkimi moimi atakami.
- Szybko zużywam chakrę. Muszę nauczyć się
korzystać z chakry bijuu.
- I zwracasz się z tym do mnie, bo jestem jedynym
żyjącym byłym nosicielem.
- Tak.
- Mogę cię tego nauczyć.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Dziękuję.
Spojrzał na mnie w zamyśleniu i usiadł po turecku z
twarzą w moim kierunku.
- Usiądź naprzeciwko mnie. Podaj mi dłonie i
zamknij oczy.
Spełniłam jego polecenie.
- A teraz weź kilka głębokich wdechów i wyobraź
sobie swoje wnętrze. Wejdź do środka swojej duszy.
Spróbowałam się zrelaksować. Chyba mi się udało,
ale po chwili znowu wróciłam do realnego świata i otworzyłam oczy.
- Co widziałaś?
- Cele. Osiem celi. W każdej był uwięziony jeden
bijuu. Wszystkie były zmęczone i wściekłe.
- Dobrze. Będziesz musiała tam wrócić i spróbować z
nimi porozmawiać.
- Ale co mam im powiedzieć?
- Na początek spróbuj po prostu nawiązać z nimi
kontakt, aby cię poznali. Aby wiedzieli kto jest ich nosicielem.
Westchnęłam zmęczona i zamknęłam jeszcze raz oczy.
Skupiłam się i ponownie znalazłam się na korytarzu przed celami. Byłam na tyle
daleko, że widziałam wszystkie na raz. Bijuu się obudziły i podeszły blisko
krat warcząc na mnie.
- Jesteście na mnie złe?
Spytałam niepewnie. Nie czułam się komfortowo.
Usłyszałam kilka prychnięć.
- A niby dlaczego nie mamy być na ciebie źli?
Więzisz nas. Na wiele lat odcięłaś nas od mocy.
- To nie była moja decyzja.
- Zostaliśmy w tobie uwięzieni.
- Gdy miałam kilka godzin. To nie był mój wybór.
- Odcięłaś nas od mocy.
- Zostałam przez matkę przeniesiona przez portal.
Zrobiła to, abym przeżyła.
- W takim razie kto jest odpowiedzialny za naszą
niewolę?
- Kabuto. To on was zniewolił i wypuścił abyście
niszczyli wioski.
- Dał nam więcej wolności niż niektórzy nosiciele.
- Ale nie zamierzał dać wam jej na długo. Polował
na dziewięcioogoniastego.
- Po co mu byłem?
- Chciał mieć moc jakiej nie miał nikt przedtem.
Wierzył, że złączenie całej waszej dziewiątki da mu niesamowitą potęgę.
Bijuu spojrzały na siebie zaniepokojone.
- Jeśli potrafiłby nas wszystkich złączyć to
powstał by dziesięcioogoniasty bijuu, ale my byśmy zniknęli.
- Zostaliście we mnie zapieczętowani dla waszej
ochrony, aby nie mógł zrealizować swojego planu.
- Teraz możesz już nas uwolnić.
- Wtedy będziecie zagrożeni.
- Umiemy sobie poradzić na wolności.
- A jednak zostaliście swojego czasu schwytani i
zapieczętowani.
- Jak mieliśmy nosicieli to też to się zdarzyło.
- Policz ile razy was złapano w waszej pełnej
wersji, a ile, gdy byliście w jinchuuriki.
Usłyszałam warczenie z wielu stron.
- Lepiej stąd idź. Nie chcemy z tobą rozmawiać!
Spojrzałam niepewnie na jednoogoniastego i
pokiwałam głową.
- Dobrze. Uszanuję waszą prośbę, ale jeszcze wrócę.
Otworzyłam oczy. Gara patrzył na mnie w skupieniu.
- I jak poszła rozmowa?
- Mogło być lepiej.
- Ale nie było najgorzej.
- Udało mi się zamienić z nimi kilka zdań. To chyba
coś.
Uśmiechnął się do mnie niepewnie na co
wyszczerzyłam się jak głupia.
- Wracajmy do reszty, pewnie już się martwią.
- I jak mam się niby zachowywać? Kim mam być?
- Sobą.
- Chyba nie do końca wiem czy potrafię.
- Po prostu się wyluzuj. Nikt nie będzie cię o nic
osądzał.
Pokiwał mi niepewnie głową i wróciliśmy do wioski.
Udaliśmy się do wielkiej jadalni. Jak tylko przeszliśmy przez drzwi to
wszystkie rozmowy zostały przerwane.
- Jak sądzisz, które z nas jest atrakcją wieczoru?
Szepnęłam do niego tak by tylko on usłyszał.
- Mam nadzieję, że ty, bo mi już poświęcili, aż
nazbyt wiele uwagi.
- Są jeszcze jakieś miejsca dla nas?
Spytałam już głośniej i od razu zostały odsunięte
dla nas dwa krzesła. Odwróciłam twarz w kierunku Gary i podniosłam jedną brew
do góry. Westchnął zmęczony i pokiwał głową na boki. Uśmiechnęłam się szeroko i
usiadłam koło niego przy stole. Z powrotem zaczęły się rozlegać rozmowy mimo
badawczych spojrzeń w naszym kierunku. Z chwili na chwilę Gara robił się coraz
bardziej spięty.
-
Wyluzuj się.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-
Obiecałaś, że nie będziesz już czytała moich myśli.
- Nie
czytałam. Jedynie wysłałam wiadomość telepatyczną na którą odpowiedziałeś.
- To
skąd wiedziałaś, że robię się spięty?
- Bo
coraz wyżej unosisz ramiona i robisz się coraz bardziej zamyślony.
Gara wywrócił oczami i westchnął z rezygnacją.
Uśmiechnęłam się do niego rozbawiona, na co odpowiedział delikatnym uniesieniem
jednego kącika. Do końca posiedzenia starał się zachowywać normalnie i coraz
częściej wkręcał się w rozmowy. Z zadowoleniem zauważyłam, że kilka razy się
uśmiechnął. Gdy zaczęłam ziewać ze zmęczenia to ogłosił koniec spotkania i
zaprowadził mnie do pokoju, w którym miałam spać z Sasuke. Byłam na tyle
zmęczona, że nawet nie protestowałam. Jedną myślą przebrałam się w pidżamę i
padłam na posłanie. Gdy rano się obudziłam to zrozumiałam, że Sasuke jest do
mnie przytulony. Odkręciłam się w jego stronę. Był zamyślony, ale już nie spał.
- Skoro udało ci się przywrócić starego Garę w
jeden dzień to może jest dla mnie jakaś nadzieja.
- Sądzę, że nawet duża.
- Ile czasu jeszcze potrzebujesz, aby nauczyć się
kontrolować bijuu.
- Najważniejsze rzeczy zdążył mi wczoraj Gara
powiedzieć. Teraz muszę tylko ćwiczyć i z nimi rozmawiać. Nim lepszy będę miała
kontakt z bijuu tym lepiej.
- Więc dzisiaj wracamy już do wioski?
- Sądzę, że tak.
Udaliśmy się na śniadanie, na którym ogłosiliśmy
nasz powrót. Zostałam przez wszystkich wyściskana, a najmocniej przez Garę,
który podziękował mi tak cicho bym tylko ja usłyszała. Zadowolona z powodzenia
misji zaczęłam wracać razem z Sasuke do wioski. Droga nie sprawiała nam żadnych
problemów. Wieczorem zatrzymaliśmy się na nocleg i przy okazji próbowałam znowu
porozmawiać z bijuu jednak wszystkie spały i nie zamierzały się budzić tylko
dlatego, że ich odwiedziłam. Z westchnieniem wróciłam do rzeczywistego świata i
spojrzałam na Sasuke.
- Temari i Kankuro są ci bardzo wdzięczni za pomoc.
Dokonałaś niemożliwego.
- Jedynie sprawiłam, że znowu w siebie uwierzył i
zdjęłam nałożone na niego jutsu.
- To jest naprawdę wiele i nawet nie próbuj się ze
mną kłócić.
Odruchowo otworzyłam usta chcąc to zrobić, ale z
westchnieniem zrezygnowałam. Zadowolony z siebie uśmiechnął się na krótki
moment i zaskoczony tym znowu zrobił się poważny. Byłam zmęczona i
zaproponowałam, abyśmy próbowali zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz