Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 10



Zaczęłam iść w kierunku mojego pokoju, a Itachi po chwili mnie dogonił.
- Gdzie mogłabym skombinować jakiś czysty ręcznik i akcesoria do kąpieli?
- Wszystkie te rzeczy znajdziesz w składziku. Tylko musisz zapamiętać co jest twoje by się nie pomylić.
- Dzięki.
Weszłam do składziku i zatrzymałam się zszokowana. Pomieszczenie to miało długość naszego pokoju i szerokość o połowę mniejszą. Dodatkowo były tutaj dwie lampki na suficie oświetlające ten cały chlew. Nie wiem jak oni tu cokolwiek znajdują. Widziałam wiertarki, śrubokręty, śrubki, słoiki, czyste kartki, koło chyba od roweru, proszki do prania, szampony, mydła w kostce i w płynie, ręczniki, obrusy, firanki, stare doniczki, chyba jeszcze całe, kilka puszek z farbami, deski drewniane, kawałki jakiś metali, miotły ze trzy, odkurzacz, jaśki, poszewki na kołdrę i poduszki, stare pudełka i wiele, wiele więcej szpargałów. Nie były poukładane i wszystkie walały się na podłodze, tak, że szafki były puste. Dotarłam jakimś cudem na sam koniec gdzie, znalazłam truskawkowy płyn do mycia ciała, melonowy szampon do włosów i duży niebieski ręcznik. Poszłam z tym wszystkim do łazienki, która tam jak prosiłam była wolna. Zamknęłam się od środka. Sprawdziłam czy na pewno nikogo nie ma i zaczęłam napuszczać ciepłej wody do dużej wanny. Wlałam trochę płynu do kąpieli który znalazłam na wannie, aby było trochę piany, rozebrałam się i zanurzyłam w ciepłej wodzie. Och…. Tego było mi trzeba. Jeszcze nigdy aż tak bardzo nie brakowało mi kąpieli. Zanurzyłam głowę tak by było widać mi tylko twarz i zamknęłam oczy. Płyn pachniał odprężająco i słodko, nie umiem nawet określić jaki to był zapach. Szybko pozbyłam się wszystkich myśli i zaczęłam powolnymi ruchami myć całe swoje ciało podnosząc się do pozycji siedzącej. Umyłam dokładnie głowę i znowu się położyłam. Było mi tak dobrze. Nagle to wszystko się urwało gdy ktoś zaczął pukać do drzwi. Zniecierpliwiona krzyknęłam.
- O co chodzi!
- Ty się tam czasem nie utopiłaś? Półtorej godziny już Ciebie nie ma i zdążyła się uformować kolejka do kibla.
- Mówiłam, abyście załatwili się po śniadaniu.
- Tak, ale nikt z nas nie myślał, że naprawdę zamierzasz siedzieć tyle w łazience. Dobrze, że przynajmniej Konan korzysta z drugiej łazienki.
- Jakiej drugiej?
- Pain ma własną łazienkę z której korzysta tylko on i ona.
- To nie możecie tam skorzystać.
- Chyba Cię Bóg opuścił. Wejść do groty lwa, aby skorzystać z kibla, zwłaszcza, że trzeba by było przejść przez jego biuro i pokój prywatny, którego nikt oprócz tamtej dwójki nie widział.
- Ech… zaraz wychodzę dajcie mi pięć minut.
Kto by pomyślał, że może tak szybko zlecieć czas na głupiej czynności jaką jest kąpiel. Chociaż cofam to co powiedziałam. Kąpiel nigdy nie jest głupia. Wyjęłam korek i włączyłam prysznic, aby spłukać resztki piany z włosów. Wyszłam z wody i szybko się wytarłam. Założyłam czyste, ale te same rzeczy i wyszłam z łazienki ku uciesze reszty. Wbiegli tam jakby nie wiadomo co się stało. Udałam się do swojego pokoju i położyłam na chwilę relaksując się. Po chwili wszedł Itachi.
- Śpisz?
- Nie, odpoczywam, która jest godzina?
- Trzynasta. Przez ten cały czas byłaś w łazience?
- Tak, kąpiel relaksuje. Spróbuj kiedyś położyć się w ciepłej wodzie, rozluźnić i nie myśleć o niczym ważnym, a o pierdułach, np. że piana szybko znika.
- Przez półtorej godziny myślałaś tylko o znikającej pianie?
- Nie… Coś się działo jak mnie nie było?
- Nie. Wszyscy oglądali telewizję, bo dzisiaj nie mamy żadnych misji tak na wszelki wypadek jeśli planowałabyś ucieczkę.
-Planuję, planuję, ale jeszcze nie teraz, a jakim cudem odbiera tutaj telewizja?
- Nie odbiera. Jeśli coś oglądamy to są to filmy nagrane na płyty.
- A skąd macie tutaj prąd?
- Na początku z baterii, potem był akumulator, a ostatnio jak Sasori był po tamtej stronie to nauczył się budować coś, dzięki czemu mamy prąd. Nie pytaj o szczegóły.
- Masz pomysł co można zrobić na obiad?
- Nie.
- To nie dobrze, nie lubię sama wymyślać… O Kur….
- Co się stało?
- Zapomniałam, że jest pusta lodówka po gotowaniu Hidana, będzie ktoś musiał skoczyć do sklepu.
-No to masz problem. Idź z listą do Kakuzu on to komuś przekaże lub sam kupi. O ile zamierza kupić to co napiszesz.
- Zakupy będzie robił tu czy na Ziemi?
- Raczej tutaj, ale w większości w sklepach mamy te same rzeczy.
- Dobra. Dasz jakąś kartkę i długopis?
 Itachi wyjął z biurka te dwa przedmioty i zaczęłam pisać listę, zaczynając od rzeczy koniecznych typu chleb, wędlina, masło, ser, warzywa, kończąc na majonezie, ketchupie, musztardzie, nutelli i dżemach. Miedzy czasie napisałam też mąkę, cukier i składniki na dzisiejszy obiad. Podałam składniki na dwa różne dania, takie które przygotowuje się w piętnaście minut i takie które się robi godzinę, w zależności od tego o której wróci, to będę robiła. Poszłam do pokoju Kakuzu i zapukałam grzecznie.
- Wejść!
- Cześć.
Weszłam do jego pokoju i Zetsu. Zastałam ich obu siedzących na swoich łóżkach.
- Kakuzu chodzi o zakupy.
- Przecież była pełna lodówka.
- Oto chodzi. Była. Hidan zużył wszystko co tam było na nie dającą się zjeść potrawę po której przez tydzień siedzielibyście w kiblu. Musiałam to wyrzucić i zrobić śniadanie z resztek jakie pozostały pochowane po szafkach.
Kakuzu westchnął i wziął do ręki moją listę. Zaczął czytać wszystko po kolei i coraz bardziej był zły.
- Nie za dużo tego wszystkiego? To będzie kosztowało jakieś dwie stówy.
- Nie moja wina. Muszę mieć z czego gotować i najlepiej by było, aby te rzeczy zostały kupione przed obiadem, bo nie mam co na talerz wam nałożyć. Pomyśl też inaczej. Niektóre rzeczy będę trochę stały i trochę czasu minie zanim się skończą.
Kakuzu nic nie powiedział. Wstał tylko i patrzył mi w oczy, zrobiłam maślane oczy, a on westchnął i się zgodził. Podziękowałam, cmoknęłam go w policzek i wyszłam z pokoju. Zadowolona wróciłam do pokoju i stwierdziłam, że jest tu całkiem nudno. Nie miałam już co więcej robić. Na Ziemi jak się nudziłam to czytałam książki. Może znajdzie się tu coś ciekawego?
- Itachi?
- Co?
- Macie tu jakąś bibliotekę, albo co?
- Mamy, a co?
- Nudzę się i chciałabym coś poczytać dopóki nie mam co robić. Czytać mogę wszystko. Może być to książka przygodowa, bądź fantastyczna. Kucharska, abym znalazła pomysły na gotowanie w najbliższych dniach. O technikach i pieczęciach, abym szybciej sobie wszystko przypomniała, albo o historii tego świata, abym co nieco więcej poznała go. Tak jak powiedziałam czytać mogę wszystko.
- Trzeba pogadać z Liderem, bo biblioteka jest piętro wyżej.
- Dobra, już do niego idę, choć poczekasz na korytarzu, aby nie tracić czasu i pójść na górę jak tylko się zgodzi.
- Jesteś strasznie pewna tego, że się zgodzi.
- A tak jakoś.
Uśmiechnęłam  się do niego krótko i poszliśmy pod gabinet Lidera. Uchiha tam został, a ja zapukałam i za pozwoleniem weszłam do środka.
- O co chodzi?
- Chciałam się zapytać czy mogłabym pójść na górę do biblioteki, chciałabym poczytać trochę książek, o gotowaniu i technikach walki.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo mogłabyś uciec.
- Uchicha ze mną pójdzie.
- Raz go pokonałaś, myślisz, że drugi nie dasz rady?
- On jest silny, więc walcząc narobilibyśmy hałasu, zanim bym go pokonała to cała organizacja zdążyła by przybiec.
- W sumie masz rację. Możecie iść. Zawołaj Uchihę bym zobaczył, że nie idziesz sama.
Otworzyłam drzwi i zawołałam Itachiego. Wszedł, kiwnął delikatnie z szacunkiem głową i czekał na jego słowa. W tym samym  czasie Konan weszła do biura i uśmiechnęła się do mnie miło.
- Dobrze możecie iść.
Kiwnęliśmy głową w podzięce i wyszliśmy z pokoju. Na odchodnym usłyszałam tylko jak Konan do mnie mówi rozbawionym głosem.
- Fajny masz napis.
- Dzięki.
Uśmiechnęłam się szeroko i zanim Lider zdążył dowiedzieć się szczegółów odeszliśmy już daleko. Zamknęłam na chwilę oczy i włączyłam ByakuSharingan. Nastawiłam się na tamten pokój i usłyszałam jak Konan mówi mu o moim napisie „Szef jest tylko jeden. I jestem nim ja.”Słyszałam też Lidera który się wkurzył, bo przeczytał tylko pierwsze zdanie i udobruchany puścił mnie na górę. Słyszałam jeszcze tylko jak mówił, że za karę będę teraz gotować codziennie dla tej całej hałastry, na co poinformowana Konan tylko pokiwała głową próbując się nie śmiać. Parsknęłam śmiechem na co Itachi dziwnie na mnie spojrzał. Powtórzyłam mu co usłyszałam i znowu zobaczyłam jego uśmiech tym razem z parsknięciem podobnym do mojego. Tak jakby ta „kara” mnie przerażała. Dotarliśmy labiryntem korytarzy do drzwi od biblioteki i gdy tylko tam weszliśmy to stanęłam oniemiała. Gdzie nie spojrzeć stały książki. Regały były dwumetrowej wysokości i ciągnęły się chyba kilometr. Książki były poukładane alfabetycznie, ale nie kategoriami. Zafascynowana i szczęśliwa stworzyłam pięćdziesiąt klonów i każdy miał aktywowane ByakuSharingan, więc po spojrzeniu na kartkę już wiedział co na niej pisze. Takim sposobem zaczęłam przeglądać wszystkie książki. Na każdego klona przypadały dwie szafki z książkami. Dzieliłam książki na kategorie. Te które mogą być ciekawe i odprężające zapisywałam autora i tytuł, aby potem je wziąć. Znalazłam też książkę z technikami, między innymi techniką kopiowania przedmiotów. Wszystkie stałe, twarde przedmioty, takie jak stół czy kartka mogłam bez obaw kopiować, ale jeśli chciałabym skopiować poduszkę to wyszła by twarda. Od tamtej strony wszystkie nowe przepisy jakie znalazłam kopiowałam, a techniki albo rozpoznawałam i umiałam je robić, albo ich nie znałam, więc kopiowałam. Z resztą te co znałam też kopiowałam. W ciągu godziny przejrzałam wszystkie książki. Najbardziej liczyła się teraz dla mnie umiejętność kopiowania twardych przedmiotów i przenoszenia przedmiotów siłą woli. Mogłam sprawić, że zaczęły lewitować nie wykorzystując dużej ilości siły. Odwołałam wszystkie klony i trzymając w powietrzu skopiowane kartki ruszyłam w kierunku pokoju, a Itachi za mną. Weszłam na chwilę do schowka i wyciągnęłam stamtąd dwa duże, naprawdę duże segregatory. Zostawiłam to wszystko na biurku, bo wyczułam, że Kakuzu już wrócił i dezaktywowałam moje oczy. Poszłam do kuchni i zastałam tam dziesięć dużych toreb z zakupami. Westchnęłam i używając mojej najnowszej techniki przenosiłam i układałam wszystko na pułkach. Była już czternasta trzydzieści. Zdecydowałam się na szybki obiad. Tym razem nie tworzyłam już klonów, a robiłam wszystko podnosząc przedmioty nową techniką. Zużywało to mniej energii i bardziej widziałam co się dzieje. W jednym garnku zrobiłam sos, w drugim ugotowałam makaron, a na patelni usmażyłam mięso z cebulą i przyprawami. Połączyłam sos z mięsem i zaczęłam wynosić wszystko na stół. Nie nakładałam im na talerze, bo nie wiedziałam kto ile zje. Nakryłam jedynie stół talerzami i sztućcami, nalałam do szklanek soki i położyłam na środku miski dwie z makaronem i dwie z sosem. Wyszłam na korytarz i wrzasnęłam, że  jest obiad. Wchodząc każdy dawał mi karteczkę z tym co lubi i wszyscy zaczęliśmy jeść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz