Imprezka coraz bardziej się rozkręcała.
Itachi wybrał świetną muzykę, a drinki sprawiały, że każdy zaczynał się rozluźniać.
Każda szklanka była innego koloru, więc nie było problemu, że ktoś mógłby
pomylić. Wszyscy razem tańczyliśmy, a ja i Konan raz na jakiś czas ciągnęłyśmy
w środek osoby, które zaczynały stawać przy ścianie, tak, że nikt nie mógł
odpocząć. Tańczyłam ze wszystkimi razem i każdym z osobna. Było by świetnie,
gdyby nie to, że nagle drzwi otworzyły się z hukiem i wszedł przez nie wkurzony
Pain.
- Co to za impreza, tańce jakieś. Wy się
tutaj bawicie, jak mnie nie ma? Czy ktoś pytał się mnie o zgodę? Może nigdy już
nie opuszczę tej organizacji, skoro nie można was spuścić na pięć minut z oczu!
Rozumiem. Macie za mało misji i wam odwala. Wolicie tańczyć i się schlać!
- Pain…
- Nie przerywaj mi Konan! Ja wiem, kto za
tym wszystkim stoi! Kto ci pozwolił to wszystko robić Ituka! Nie dość, że
podstępem wyrzuciłaś mnie z organizacji to jeszcze coś takiego przygotowujesz!
Musiałem iść na misję i jestem głodny. Chciałem coś zjeść, a nie mogę, bo nawet
nic nie zostało zrobione, tylko jakieś hulance!
- Oj biedaczek na misje poszedł…
- STÓJ DZIÓB TY NIEDOROBIE POPI*** KTO W
OGÓLE POZWOLIŁ CI SIĘ ODEZWAĆ!!!
-Pain uspokój się.
- NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁA CO MAM ROBIĆ,
TY…
- Misja ci nie poszła, prawda?
- Co?
- Oj po prostu powiedz, że nie wyszło.
- Ech… tak. Jakiś kwadrans tam biegłem i
zobaczyłem tylko trupa osoby od której miałem wziąć bardzo ważne informacje.
Gdybym tak nie odwlekał i nie przekładał trzy razy spotkania, to pewnie zdobył
bym te papiery, a tak nawet nie wiem gdzie są, kto je przejął i po co.
- Wyluzuj się. Na stole jest dużo jedzenia.
Zaraz ci podam drinka. Wszystko będzie dobrze. Po prostu odpocznij.
- Nie będziesz mi tu głowy mącić. Impreza
ma zostać przerwana!
Konan zaszkliły się oczy i po chwili
wybiegła z płaczem z pomieszczenia. Lider stanął zaskoczony, oszołomiony i
niepewny, ale już nie wściekły.
- No leć za nią!
Krzyknęłam i od razu się ulotnił.
Usiadłam przy stole i westchnęłam.
- Jedzcie. Dużo tego jest. Zaraz wrócą i
dowiemy się jaki jest werdykt. Chociaż znając życie to impreza nie zostanie
przerwana.
Dodatek
z perspektywy Konan
Byłam wściekła i zrozpaczona. Po raz
pierwszy poczułam się doceniona i kochana. Między mną, a Painem wszystko
zaczęło się układać. Chłopcy się zaczęli rozluźniać. Bawiłam się wspaniale, a
on musiał wpaść i wszystko zepsuć w imię zasad. Nie wytrzymałam i rozpłakałam
się. Pobiegłam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Schowałam głowę w
poduszkę i płakałam w najlepsze. Po
chwili usłyszałam otwieranie drzwi.
- Zostaw mnie!
Krzyknęłam przez łzy, nawet nie patrząc
na to kto wchodzi. Po chwili poczułam jak ktoś siada na łóżku. Zimna dłoń
dotknęła moich włosów, zjeżdżając, aż na plecy. Tylko jedna osoba mogła mnie
tak dotykać, więc już wiedziałam, że to on zanim się odezwał.
- Kochanie, spójrz na mnie. Nie płacz
już.
Nie odezwałam się tylko dalej płakałam,
nawet chyba głośniej niż poprzednio. Podniósł mnie, tak, że usiadłam na jego
kolanach. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on położył swoją brodę na
mojej głowie, jedną ręką trzymał mnie w talii, a drugą głaskał mnie po plecach.
Pocałował mnie delikatnie w czoło, dołączając powolne bujanie.
- Nie płacz. Proszę, nie lubię, gdy to
robisz. Serce mi się kraja, jak widzę cię w takim stanie.
- A od kiedy ty się mną przejmujesz?
- Ranisz mnie. Zawsze się tobą
przejmowałem. Po prostu dopiero Ituka mi uświadomiła, że powinienem to
okazywać.
Prychnęłam tylko pod nosem, ale już nie
płakałam. Zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy pomyślałam, że może jeszcze nie
wszystko stracone.
- Dlaczego tak się nagle rozpłakałaś i
wybiegłaś?
- Dlaczego? Powinieneś wiedzieć!
- Ale nie wiem. Powiedz mi … proszę.
Westchnęłam i zamknęłam na chwilę oczy. Pain
nigdy nikogo nie prosi, a dzisiaj powiedział mi to słowo już dwa razy. Zmiękłam
i powiedziałam spokojnie, trochę chwiejnym głosem.
- Ponieważ w końcu poczułam się jak w domu.
Poczułam się doceniana, kochana. Zobaczyłam, że mam przyjaciół, że komuś na
mnie zależy, że nie muszę się martwić, że zawsze będzie ktoś obok mnie.
Cieszyłam się, że wszyscy się bawią, że zrobili mi taki prezent, że wszyscy się
śmieją. Odkryłam, że zaczęliśmy się zachowywać jak jedna wielka rodzina, bardzo
dziwna, ale jednak rodzina. Dostałam szansę, aby poczuć się jak w domu, a ty
wszedłeś i wszystko popsułeś tylko dlatego, że ci się misja nie powiodła. Nie
miałam wspaniałego dzieciństwa, ale starałam się cieszyć z każdej chwili. W
organizacji dni leciały nie wiadomo kiedy. To już nie byłam ja. Robiłam
wszystko co kazałeś mi robić i starałam się, abyś czuł się jak najlepiej.
Próbowałam sprawić, abyś poczuł się szczęśliwy, ale sama nigdy nie byłam. Po pewnym
czasie i tego zaprzestałam, bo nie przynosiło to żadnych efektów. Odkąd jest
Ituka jest jakoś inaczej. Samą swoją obecnością wprawia wszystkich w świetny
humor. Całe życie miałam zwalone to mógłbyś mi chociaż na starość pozwolić się
bawić. Phy… chociaż patrząc na to w ten sposób to stara jeszcze nie jestem.
Zamilkłam, a Pain też nic nie mówił.
Ciągle nie przerwanie głaskał mnie po plecach. Po chwili westchnął, odchylił
mnie troszkę do tyłu i podniósł mój podbródek ręką, tak, żebym spojrzała w jego
piękne oczy. Wytarł moje łzy z policzków i odezwał się.
- Nie wiedziałem, że to dla ciebie takie
ważne.
- Bardzo.
- Dobrze. W takim razie, niech impreza
trwa dalej.
Uśmiechnął się delikatnie, a ja
pocałowałam go w usta. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnięci
zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli przy stole trochę ponurzy. Ituka, tylko raz
na jakiś czas, próbowała wszystkich pobudzić do rozmowy. Zobaczyła nas i
uśmiechnęła się do mnie.
- No i co wszystko już gra, czy mam
sprzątanie zacząć?
- Wszystko jest ok.
- No, mówiłam wam chłopcy, że impreza nie
jest skończona. Że Konan zrobi słodkie oczka i dalej będzie trwać. Nie
przypuszczałam tylko, że się rozpłacze.
Roześmiałam się, a Pain stanął skołowany.
- Zaplanowałaś to?
- Tak jakby. Po prostu wiedziałam, że za
bardzo ją kochasz, aby zrobić jej takie świństwo, a teraz chodź ze mną maleńka,
bo makijaż ci się rozmazał.
Ituka wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła
do swojego pokoju. Nic nie mówiła. Nie musiała. Coraz bardziej się uśmiechałam.
Szybko poprawiła mi wszystko, cmoknęła zadowolona i wróciłyśmy do pokoju.
- Everybody listen my!
- Co ona gada?
- Wszyscy, posłuchajcie mnie. Każdy już
się najadł i napił?
- Tak!
- To zaczynamy Karaoke na poprawę
nastroju!
Wszyscy entuzjastycznie podeszli do
sprzętu, ale gdy wyciągnęła mikrofony to cofnęli się o dwa kroki w tył.
Spojrzałam się na nią i obydwie zaczęłyśmy się śmiać. Wpisała nazwy wszystkich
i zaczęło się śpiewanie. Na początek wypadło na nią. Miała śpiewać piosenkę „Mówisz i masz” – Łukasza Zagrobelnego. Wszyscy bez
wyjątku zaczęli się śmiać, a Pain się odezwał.
- No właśnie. Trzeba to zmienić.
Potem ku jego zaskoczeniu, był on sam i
śpiewał „anarchia” – Tomasz Karolak. Wszyscy znowu zaczęli
się śmiać, ale Pain uciszył ich powierzchownie jednym spojrzeniem,
powierzchownie, bo zaraz Ituka dostała ataku śmiechu, a za nią cała reszta.
Oczywiście musiałam trafić na piosenkę po
angielsku, nie pasującą do mnie, ale pasująca do moich obecnych uczuć „bring me to life” - evanescence.
Deidara „Lecę,
bo chcę” – Wilki. Wywołując salwę śpiewu przy refrenie, gdy wszyscy
przypomnieli sobie jego na swoim ptaku.
Kisame „Co powie ryba” – Elektryczne gitary.
Adekwatne do wyglądu.
Deidara „Ten
loczek” – Smerfy. Tego chyba nawet komentować nie muszę. Zwłaszcza
refren doprowadził wszystkich do śmiechu.
Pein "Jestem Bogiem" - Verba. To już bardziej mu się podobało.
Chociaż możliwe, że dlatego, że nie znał głębszego sensu tej piosenki, ale
trudno się mówi.
Kakuzu „mamona”
– sobota.
Ja „Więc, choć pomaluj mój świat” – Milkshop. Humor miałam coraz lepszy, a dzięki Ituce
zaczęłam patrzeć na tą organizacje przez różowe okulary.
Hidan „Kochaś”
– Toples.
Tobi „Bądź sobą” – Grupa operacyjna. I całkiem nieźle mu
poszło, gdy Ituka krzyknęła, aby śpiewał drugim głosem. Nigdy nie wiedziałam,
że on może mówić i śpiewać tak nisko.
Zetsu „Rosną sobie kwiatki”.
Znowu Kakuzu „Miliony
Monet” – Mrozu, kto by pomyślał, że jest aż tyle piosenek
z kasą w tytule, a pewnie to jeszcze nie wszystko.
Potem Ituka zaśpiewała z Itachim „Kocham cię jak Irlandię” – Kabranocka. Ona zaczęła,
potem refren razem i zwrotki na zmianę. Kto by się spodziewał? Piosenka była
wzruszająca, ale czy oni coś do siebie czują? Sama nie wiem, będę musiała ich
obserwować. Może będę wstanie coś dla niej zrobić. Odwdzięczyć się jej za ten
wspaniały wieczór. Po piosence spojrzeli na siebie i od razu odwrócili wzrok.
Potem Ituka, nie chcąc by ktoś coś zaczął podejrzewać zaproponowała powrócić do
tańczenia. Tak też zrobiliśmy. Jedno jest pewne, nie przestanę jej teraz
obserwować…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz