Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

środa, 11 września 2013

Rozdział 25



Imprezka coraz bardziej się rozkręcała. Itachi wybrał świetną muzykę, a drinki sprawiały, że każdy zaczynał się rozluźniać. Każda szklanka była innego koloru, więc nie było problemu, że ktoś mógłby pomylić. Wszyscy razem tańczyliśmy, a ja i Konan raz na jakiś czas ciągnęłyśmy w środek osoby, które zaczynały stawać przy ścianie, tak, że nikt nie mógł odpocząć. Tańczyłam ze wszystkimi razem i każdym z osobna. Było by świetnie, gdyby nie to, że nagle drzwi otworzyły się z hukiem i wszedł przez nie wkurzony Pain.
- Co to za impreza, tańce jakieś. Wy się tutaj bawicie, jak mnie nie ma? Czy ktoś pytał się mnie o zgodę? Może nigdy już nie opuszczę tej organizacji, skoro nie można was spuścić na pięć minut z oczu! Rozumiem. Macie za mało misji i wam odwala. Wolicie tańczyć i się schlać!
- Pain…
- Nie przerywaj mi Konan! Ja wiem, kto za tym wszystkim stoi! Kto ci pozwolił to wszystko robić Ituka! Nie dość, że podstępem wyrzuciłaś mnie z organizacji to jeszcze coś takiego przygotowujesz! Musiałem iść na misję i jestem głodny. Chciałem coś zjeść, a nie mogę, bo nawet nic nie zostało zrobione, tylko jakieś hulance!
- Oj biedaczek na misje poszedł…
- STÓJ DZIÓB TY NIEDOROBIE POPI*** KTO W OGÓLE POZWOLIŁ CI SIĘ ODEZWAĆ!!!
-Pain uspokój się.
- NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁA CO MAM ROBIĆ, TY…
- Misja ci nie poszła, prawda?
- Co?
- Oj po prostu powiedz, że nie wyszło.
- Ech… tak. Jakiś kwadrans tam biegłem i zobaczyłem tylko trupa osoby od której miałem wziąć bardzo ważne informacje. Gdybym tak nie odwlekał i nie przekładał trzy razy spotkania, to pewnie zdobył bym te papiery, a tak nawet nie wiem gdzie są, kto je przejął i po co.
- Wyluzuj się. Na stole jest dużo jedzenia. Zaraz ci podam drinka. Wszystko będzie dobrze. Po prostu odpocznij.
- Nie będziesz mi tu głowy mącić. Impreza ma zostać przerwana!
Konan zaszkliły się oczy i po chwili wybiegła z płaczem z pomieszczenia. Lider stanął zaskoczony, oszołomiony i niepewny, ale już nie wściekły.
- No leć za nią!
Krzyknęłam i od razu się ulotnił. Usiadłam przy stole i westchnęłam.
- Jedzcie. Dużo tego jest. Zaraz wrócą i dowiemy się jaki jest werdykt. Chociaż znając życie to impreza nie zostanie przerwana.
Dodatek z perspektywy Konan
Byłam wściekła i zrozpaczona. Po raz pierwszy poczułam się doceniona i kochana. Między mną, a Painem wszystko zaczęło się układać. Chłopcy się zaczęli rozluźniać. Bawiłam się wspaniale, a on musiał wpaść i wszystko zepsuć w imię zasad. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Pobiegłam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Schowałam głowę w poduszkę i płakałam w najlepsze.  Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi.
- Zostaw mnie!
Krzyknęłam przez łzy, nawet nie patrząc na to kto wchodzi. Po chwili poczułam jak ktoś siada na łóżku. Zimna dłoń dotknęła moich włosów, zjeżdżając, aż na plecy. Tylko jedna osoba mogła mnie tak dotykać, więc już wiedziałam, że to on zanim się odezwał.
- Kochanie, spójrz na mnie. Nie płacz już.
Nie odezwałam się tylko dalej płakałam, nawet chyba głośniej niż poprzednio. Podniósł mnie, tak, że usiadłam na jego kolanach. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on położył swoją brodę na mojej głowie, jedną ręką trzymał mnie w talii, a drugą głaskał mnie po plecach. Pocałował mnie delikatnie w czoło, dołączając powolne bujanie.
- Nie płacz. Proszę, nie lubię, gdy to robisz. Serce mi się kraja, jak widzę cię w takim stanie.
- A od kiedy ty się mną przejmujesz?
- Ranisz mnie. Zawsze się tobą przejmowałem. Po prostu dopiero Ituka mi uświadomiła, że powinienem to okazywać.
Prychnęłam tylko pod nosem, ale już nie płakałam. Zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy pomyślałam, że może jeszcze nie wszystko stracone.
- Dlaczego tak się nagle rozpłakałaś i wybiegłaś?
- Dlaczego? Powinieneś wiedzieć!
- Ale nie wiem. Powiedz mi … proszę.
Westchnęłam i zamknęłam na chwilę oczy. Pain nigdy nikogo nie prosi, a dzisiaj powiedział mi to słowo już dwa razy. Zmiękłam i powiedziałam spokojnie, trochę chwiejnym głosem.
- Ponieważ w końcu poczułam się jak w domu. Poczułam się doceniana, kochana. Zobaczyłam, że mam przyjaciół, że komuś na mnie zależy, że nie muszę się martwić, że zawsze będzie ktoś obok mnie. Cieszyłam się, że wszyscy się bawią, że zrobili mi taki prezent, że wszyscy się śmieją. Odkryłam, że zaczęliśmy się zachowywać jak jedna wielka rodzina, bardzo dziwna, ale jednak rodzina. Dostałam szansę, aby poczuć się jak w domu, a ty wszedłeś i wszystko popsułeś tylko dlatego, że ci się misja nie powiodła. Nie miałam wspaniałego dzieciństwa, ale starałam się cieszyć z każdej chwili. W organizacji dni leciały nie wiadomo kiedy. To już nie byłam ja. Robiłam wszystko co kazałeś mi robić i starałam się, abyś czuł się jak najlepiej. Próbowałam sprawić, abyś poczuł się szczęśliwy, ale sama nigdy nie byłam. Po pewnym czasie i tego zaprzestałam, bo nie przynosiło to żadnych efektów. Odkąd jest Ituka jest jakoś inaczej. Samą swoją obecnością wprawia wszystkich w świetny humor. Całe życie miałam zwalone to mógłbyś mi chociaż na starość pozwolić się bawić. Phy… chociaż patrząc na to w ten sposób to stara jeszcze nie jestem.
Zamilkłam, a Pain też nic nie mówił. Ciągle nie przerwanie głaskał mnie po plecach. Po chwili westchnął, odchylił mnie troszkę do tyłu i podniósł mój podbródek ręką, tak, żebym spojrzała w jego piękne oczy. Wytarł moje łzy z policzków i odezwał się.
- Nie wiedziałem, że to dla ciebie takie ważne.
- Bardzo.
- Dobrze. W takim razie, niech impreza trwa dalej.
Uśmiechnął się delikatnie, a ja pocałowałam go w usta. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnięci zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli przy stole trochę ponurzy. Ituka, tylko raz na jakiś czas, próbowała wszystkich pobudzić do rozmowy. Zobaczyła nas i uśmiechnęła się do mnie.
- No i co wszystko już gra, czy mam sprzątanie zacząć?
- Wszystko jest ok.
- No, mówiłam wam chłopcy, że impreza nie jest skończona. Że Konan zrobi słodkie oczka i dalej będzie trwać. Nie przypuszczałam tylko, że się rozpłacze.
Roześmiałam się, a Pain stanął skołowany.
- Zaplanowałaś to?
- Tak jakby. Po prostu wiedziałam, że za bardzo ją kochasz, aby zrobić jej takie świństwo, a teraz chodź ze mną maleńka, bo makijaż ci się rozmazał.
Ituka wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła do swojego pokoju. Nic nie mówiła. Nie musiała. Coraz bardziej się uśmiechałam. Szybko poprawiła mi wszystko, cmoknęła zadowolona i wróciłyśmy do pokoju.
- Everybody listen my!
- Co ona gada?
- Wszyscy, posłuchajcie mnie. Każdy już się najadł i napił?
- Tak!
- To zaczynamy Karaoke na poprawę nastroju!
Wszyscy entuzjastycznie podeszli do sprzętu, ale gdy wyciągnęła mikrofony to cofnęli się o dwa kroki w tył. Spojrzałam się na nią i obydwie zaczęłyśmy się śmiać. Wpisała nazwy wszystkich i zaczęło się śpiewanie. Na początek wypadło na nią. Miała śpiewać piosenkę „Mówisz i masz” – Łukasza Zagrobelnego. Wszyscy bez wyjątku zaczęli się śmiać, a Pain się odezwał.
- No właśnie. Trzeba to zmienić.
Potem ku jego zaskoczeniu, był on sam i śpiewał „anarchia” – Tomasz Karolak. Wszyscy znowu zaczęli się śmiać, ale Pain uciszył ich powierzchownie jednym spojrzeniem, powierzchownie, bo zaraz Ituka dostała ataku śmiechu, a za nią cała reszta.
Oczywiście musiałam trafić na piosenkę po angielsku, nie pasującą do mnie, ale pasująca do moich obecnych uczuć „bring me to life” - evanescence.
Deidara „Lecę, bo chcę” – Wilki. Wywołując salwę śpiewu przy refrenie, gdy wszyscy przypomnieli sobie jego na swoim ptaku.
Kisame „Co powie ryba” – Elektryczne gitary. Adekwatne do wyglądu.
Deidara „Ten loczek” – Smerfy. Tego chyba nawet komentować nie muszę. Zwłaszcza refren doprowadził wszystkich do śmiechu.
Pein   "Jestem Bogiem" - Verba. To już bardziej mu się podobało. Chociaż możliwe, że dlatego, że nie znał głębszego sensu tej piosenki, ale trudno się mówi.
Ja „Więc, choć pomaluj mój świat” – Milkshop.  Humor miałam coraz lepszy, a dzięki Ituce zaczęłam patrzeć na tą organizacje przez różowe okulary.
Tobi „Bądź sobą” – Grupa operacyjna. I całkiem nieźle mu poszło, gdy Ituka krzyknęła, aby śpiewał drugim głosem. Nigdy nie wiedziałam, że on może mówić i śpiewać tak nisko.
Znowu Kakuzu „Miliony Monet” – Mrozu, kto by pomyślał, że jest aż tyle piosenek z kasą w tytule, a pewnie to jeszcze nie wszystko.
Potem Ituka zaśpiewała z Itachim „Kocham cię jak Irlandię” – Kabranocka. Ona zaczęła, potem refren razem i zwrotki na zmianę. Kto by się spodziewał? Piosenka była wzruszająca, ale czy oni coś do siebie czują? Sama nie wiem, będę musiała ich obserwować. Może będę wstanie coś dla niej zrobić. Odwdzięczyć się jej za ten wspaniały wieczór. Po piosence spojrzeli na siebie i od razu odwrócili wzrok. Potem Ituka, nie chcąc by ktoś coś zaczął podejrzewać zaproponowała powrócić do tańczenia. Tak też zrobiliśmy. Jedno jest pewne, nie przestanę jej teraz obserwować…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz