Poszłam do pokoju Paina nie wiedząc co zastanę. Zapukałam do
biura, ale nikt się nie odezwał. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że go tu nie
ma. Zapukałam do jego pokoju i usłyszałem jego głos.
- No wchodź w końcu. Czemu tak zniknęłaś? Co Ci niby nie
pasuje?!
Odwrócił się w moją stronę w samych bokserkach i spojrzał na mnie zdziwiony, bo
był pewny, że zobaczy Konan.
- Konan jest w moim pokoju i zostanie tam dopóki się nie
uspokoi, a ty jej nie przeprosisz.
- Ja ją mam przepraszać! Ja ją mam przepraszać!
- Po pierwsze nie krzycz, bo niczego się nie dowiesz.
Poczekałam chwilę, aż weźmie kilka głębszych wdechów.
- Już uspokoiłeś się?
- Tak.
- Jest ona na Ciebie zła, bo potraktowałeś ją przedmiotowo.
Nie wiem czy ty ją kochasz, ale ona Cię kocha i to bardzo. Potraktowałeś ją
jakby była przelotną zabaweczką. To było
na zasadzie: Wiesz co dzisiaj muszę się wyładować, więc będziemy uprawiać seks
dopóki nie osiągnę zadowolenia, ale za dwa dni w swoje urodziny będziesz
wykonywać za mnie misję z najbardziej upierdliwym dzieciakiem, bo nie mam już
siły patrzeć na Ciebie dzień w dzień.
- Ona ma urodziny?
- Brawo Sherlocku. O takich szczegółach należy pamiętać, bo
to szczegóły uszczęśliwiają kobiety. Na twoim miejscu pobiegłabym teraz po
kwiaty i ją przeprosiła. Jak będą jej urodziny to nie ma mowy, by to ona tam
poszła.
- Ale ktoś musi tam iść. Jestem umówiony co do godziny.
- To sam pójdź. Zajmie Ci to mniej czasu.
- Ale wtedy będziesz miała większą szansę na ucieczkę.
- To reszcie każ tu zostać. Wszystkich nie dam rady
tymczasowo pokonać.
- Zetsu trzeba sprowadzić. Lepiej, żeby było was więcej.
- Dobrze, a teraz radzę Ci się ubrać i lecieć do sklepu.
- Dziękuję za pomoc, ale za wtargnięcie do mojego pokoju bez
pozwolenia…
- Pozwoliłeś wejść.
- Bo nie wiedziałem, że to ty.
- To nie moja wina.
- Tak czy siak do jutra składzik ma być posprzątany.
- I tylko to?
- Aż to.
- To dobrze, bo to już skończyłam.
Zanim zdążył coś powiedzieć wyszłam z jego pokoju i wróciłam
do siebie. Całą łazienkę miałam pięknie przystrojoną origami, ułożonymi w
piękne, pasujące do łazienki wzory, nadające jej inny wygląd i styl. Sama
twórczyni tego stała przy biurku i patrzyła na moje dzikie koty.
- Piękne to jest. Nie wiedziałam, że Sasori i Deidara lubią
Cię aż tak by połączyć swoją sztukę w takim prezencie.
- Sama to zrobiłam. Jeden dzień spędziłam z Sasorim i
nauczył mnie on rzeźbić, a następny z Deidarą i nauczył mnie on lepić.
- Wow. Nieźle. No to widać, że lubią Cię jeszcze bardziej
niż sobie to wyobrażałam. Jeśli chcesz to mogę cię kiedyś nauczyć orgiami.
- Chętnie.
Zamknęłam drzwi do łazienki i po chwili do pokoju wszedł
Pain ubrany ładnie. Przyklęknął przed Konan i zapytał się jej patrząc się na
nią błagalnie czy mu przebaczy. Ona ze łzami w oczach powiedziała, że tak i on
dał jej kwiaty. Wziął ją na ręce i zaniósł do ich pokoju. Jak miło się to
wszystko potoczyło. Uśmiechając się sama do siebie. Poszłam do łazienki się
wykąpać. Brudne ubrania zmoczyłam i włożyłam do pralki, a sama położyłam się w wannie
i odprężyłam. Leżałam tam chyba godzinę. Wstałam, wypłukałam głowę i zadowolona
wyszłam z niej. Ze zdziwieniem odkryłam, że nie jestem głodna pomimo, że oprócz
śniadania nic nie jadłam. Opatuliłam się ręcznikiem, a drugi zawiązałam sobie
na głowie jak turban. Zorientowałam się, że inteligentnie nie wzięłam ubrania
na zmianę. Zamknęłam oczy i sprawdziłam, że w naszym pokoju nikogo nie ma, więc
wyszłam z łazienki. Zgasiłam tam światło i udałam się do pokoju, uklękłam przy
otwartej szafce od biurka i wyszukałam pidżamę. Właśnie ten moment wybrał sobie
Itachi na wejście do pokoju. Zdziwiony, zaczerwienił się trochę, ale powiedział
spokojnym głosem.
- Co ty robisz?
- Wyjmuję pidżamę.
- Przecież nie miałaś, żadnych ciuchów prócz tych w których
przybyłaś.
- Wzięłam ze składzika. Stare ubrania włożyłam do pralki, aby się uprały, zmieniając
wcześniej wszystkie na białe rzeczy, by nie było problemów z praniem.
- A dlaczego jesteś w samym ręczniku.
- Dopiero wyszłam z wanny i zapomniałam wziąć ciuchów na
zmianę.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że maszerowałaś przez cały
korytarz w samym ręczniku?
- W całej organizacji byłam tylko ja, Pain i Konan.
- Ale i tak mógł Cię ktoś zobaczyć.
- I zobaczył.
- Kto?
- Ty mnie zobaczyłeś i świat się nie zawalił.
Zła za to odpytywanie nałożyłam pidżamę na ręcznik i wyjęłam
go spod spodu. Itachi nawet nie raczył się odwrócić. Podsuszyłam włosy
ręcznikiem i rozczesałam je szczotką, którą zostawiłam sobie w szafce.
Podeszłam do łóżka i położyłam się na nim. Itachi podszedł do moich rzeźb i
syknął pod nosem.
- Świetnie. Nie ma mnie dwa dni, a ty już zbierasz śmiecie
od Deidary i Sasoriego.
- Nie podoba Ci się to?
- Oni tworzą setki takich figurek, dlaczego mam spojrzeć,
akurat na to co tu stoi? Pomimo tego, że jest oryginalne. Nie myślałem, że
kiedykolwiek połączą swoje techniki.
- Czyli Ci się nie podoba.
- Za bardzo jest podobne do wszystkiego innego co tworzą.
Burknęłam pod nosem tylko na jego słowa. Rozłościło mnie to
co powiedział. Chociaż sama nie wiem czemu zabolało mnie to, że skrytykował to
co zrobiłam. Twierdząc, że jest to nic nie warty śmieć. Uraziło mnie to i to
bardzo. Nie rozumiałam czemu wyładowywał na mnie swój zły humor.
- To coś ma jutro zniknąć z tego biurka.
- Co się takiego stało, że masz zły humor?
- Nie mam złego humoru.
- Przecież widzę, że masz.
- Nie powinno Cię to interesować.
- Ale interesuje, bo wyżywasz się na mnie.
Przez chwile Itachi nic nie mówił. Patrząc z wściekłością na
mnie jakbym co najmniej zabiła mu matkę, chociaż to porównanie niezbyt do niego
pasuje.
- Nie twój interes. W dodatku przez ciebie nie mogę się
nawet porządnie umyć, bo kąpać można się tylko do dziesięciu minut, a znając
życie ty i tak kąpiesz się dłużej.
- Jeśli zrobię coś co pozwoli kąpać Ci się dłużej to przestaniesz
tak na mnie warczeć?
- Ja wcale na Ciebie nie warczę! Ech… Dobra.
- Powiem Ci mój sekret. Mam
tylko dwa sekrety o których Pain nie powinien się dowiedzieć.
Przynajmniej na razie. Pierwszy Ci teraz powiem, ale drugiego nikomu nie
wyjawię, bo jest to tajemnica wielkiej wagi.
- No mów już.
- Najpierw musisz mi obiecać, że mu nie powiesz i tak on się
kiedyś o tym dowie, ale lepiej później niż teraz.
- Dobrze obiecuję.
Wstałam z łóżka otworzyłam drzwi do łazienki i zapaliłam w
niej światło.
- Przynieś tu swoje akcesoria, albo użyj moich. Zgaś światło
i zamknij drzwi jak wyjdziesz.
Itachi zaskoczony stał przed drzwiami, ale szybko się
ogarnął i wziął moje ręczniki. Wszedł do środka i poszedł się wykąpać, a ja
poszłam spać.
Dodatek – z
perspektywy Itachiego
Byłem wściekły na nią. Przez nią zacząłem się zmieniać. Usiadłem
w wannie i puściłem z prysznica wodę, aby spływała po całym moim ciele. Mam teraz
większe problemy z ukrywaniem emocji i prawie zawaliłbym misje gdyby nie Kisame.
Nie mogłem zabić dziecka! Dziecka! Takiej małej dziewczynki z blond czupryną i
niebieskimi oczami. Gdy spojrzałam na jej zapłakaną twarz to ujrzałem Itukę.
Nie byłem wstanie jej wykończyć. Nie mogłem nic zrobić. Musiałem powiedzieć,
żeby Kisame ją zabił. Powiedziałem to tak, że nawet się nie zorientował, co się
dzieje, ale ja wiedziałem. Kto to widział, aby ninja rangi S. Zawodowy zabójca
nie mógł zabić dziecka. Dziecka! Zwykłej małej, nic nie wartej dziewczynki.
Muszę coś zrobić. Ituka ma na mnie zły wpływ. Jestem pod wrażeniem tej łazienki
i nie zamierzam mówić tego Liderowi. Jeszcze zakazałby mi jej używać, a skoro
już jest to czemu mam nie korzystać? Jeśli dalej będę z nią w pokoju to w końcu
zmieni mnie tak, że zacznę się śmiać! Ja! Wieczny pesymista Itachi Uchicha,
który zamordował swój cały klan! Kto by pomyślał, że w walce Wiecznego
Pesymisty kontra Wiecznej Optymistki zwycięża optymistka i w dodatku jeszcze
próbuje go zmienić, by zaczął patrzeć na świat przez różowe okulary? Mi
wystarczają moje oczy, które mogą być czerwone. Nie mogę tak dalej żyć z nią na
głowie. Zmienia ona powoli całą organizację. Sasori nawet zmienił swoje zdanie
o sztuce i połączył swoje dzieła z dziełami Deidary, a może na odwrót. Ciekawi
mnie tylko dlaczego była taka zła na mnie, gdy zacząłem mówić jakie to paskudne
dzieło. Nie jest co prawda takie złe. Mógłbym nawet stwierdzić, że to niezłe
połączenie, ale wtedy musiałem się po prostu wyżyć i dalej muszę. Po za tym
dlaczego zależy mi na jej uczuciach? Co mnie obchodzi co ona myśli? Dlaczego do
cholery tak przejąłem się tym, że była smutna? Umyłem się i wysuszyłem.
Przebrałem i dalej myślałem co zrobić. Mówiła coś o tym, że ma sekret o którym
Pain nie może wiedzieć. Może jak się dowiem co to za sekret i mu powiem to
pozwoli mi się stąd przenieść? Skoro dla niej drobnostką jest łazienka za którą
zabiłby każdego z nas, gdyby ktoś się ośmielił zrobić coś podobnego, a jej
pewnie nawet za to włos z głowy nie spadnie.
Podszedłem do łóżka
na którym słodko spała. Nogi miała rozłożone jedną pod kołdrą, a drugą nad.
Włosy ułożone miała w aureolkę na około głowy, ręce zgięte w łokciach i
położone koło twarzy w geście poddania, a usta delikatnie uchylone, jakby
czekała aż ktoś złoży swój pocałunek na jej wilgotnych wargach. STOP! O czym ja
myślę? Muszę się jej pozbyć, bo jeszcze trochę, a bardziej będę myślał o tym
jak się z nią przespać niż jak się jej pozbyć. Ona do nas nie pasuje i powinna
się o tym przekonać! Nie wiele myśląc położyłem swoje nogi na jej i
unieruchomiłem jej nadgarstki dłońmi, aby nie mogła się ruszyć. Ciągle zaspana
otworzyła oczy i spojrzała na mnie zdziwiona. Odezwałem się najbardziej suchym
i groźnym głosem na jaki mogłem się zmusić.
- A teraz ładnie i grzecznie powiesz mi co to za sekret,
którego nie chcesz mówić Painowi.
- Nie powiem.
Powiedziała swoim spokojnym, trochę zaspanym i przez to
zachrypniętym głosem. STOP! Muszę działać! By
odpędzić się od natrętnych myśli aktywowałem Mangekyou Sharingan
i wciągnąłem ją w moją technikę. Była zbyt śpiąca i zdziwiona by w to nie
wpaść, więc miałem ją w swoim świecie. Wyobraziłem ją sobie tak jak wcześniej
Kakashiego na krzyżu. Zdążyła się już chyba obudzić i zorientować gdzie się
znajduje. Jej pidżama tylko podkreślała jej kształty, a włosy zakrywały ramiona
i dekolt. STOP!
- To teraz powiedz mi ładnie co
to za sekret.
- Nie.
- Zła odpowiedź.
Wepchnąłem w jej ciało miecz z
trzech stron i poczułem się jakbym to ja oberwał. Patrzenie na nią, gdy coś jej
się dzieje powodowało, że moje serce rozwalało się na miliony kawałeczków.
Nigdy nie przeżyłem podobnego bólu. Nie byłbym w stanie zrobić jej tak jeszcze
raz. Ona mnie osłabiała. Dlaczego? Dlaczego gdy tylko na nią patrzę to jest mi
lżej? Dlaczego gdy tylko ją widzę to dziwne uczucie ogarnia mój brzuch?
Dlaczego przy niej czuję się jakbym znalazł dom? Dlaczego gdy pomyślę, że ktoś
może ją dotykać czuję złość ? A może nawet zazdrość? Dlaczego mam wrażenie
jakby była całym moim światem? Dlaczego przy niej mięknę i zmieniam się?
Dlaczego nie jestem w stanie jej zabić chociaż tak bardzo tego pragnę i zgadza
się to z logiką?
- Dlaczego mnie tu wciągnąłeś?
Czego ode mnie oczekujesz?
- Odpowiedzi na pytanie.
- A jeśli Ci nie odpowiem?
- To będziesz czuła ból. Aż sama mi
wszystko powiesz.
- Ból nie jest mi straszny. Teraz
kontrolujesz tylko mój umysł. Moje ciało jest całe i zdrowe, to jest
wyimaginowane i można to wytrzymać, to może zabić tylko gdy sobie człowiek to
wmówi.
Zamknęła oczy i nagle krzyż
zniknął. Nigdy nikt tak nie zrobił. To jest moje jutsu, a ona je zmieniła.
Jednak chyba nie do końca. Nie mogła zatamować krwawienia i nie mogła utrzymać
się w pozycji stojącej. Upadła na kolana, plując krwią.
- Chcę tylko wiedzieć co to jest
za sekret.
- To jest bardzo ważna tajemnica.
W momencie w której Pain się o tym dowie zabije mnie, bez najmniejszych
skrupułów. Kiedyś i tak się o tym dowie, ale mam nadzieję, że będzie mnie wtedy
lubił na tyle mocno, że mnie nie zabije. Że przeżyję i wiele będę mogła jeszcze
zmienić.
- Dlaczego uważasz, że Cię
zabije?
- Gdybyś znał ten sekret to byś
się ze mną zgodził.
- Lider ustępuje Ci w wielu
sprawach, w których nam by nie ustąpił.
- Tutaj by nie ustąpił. Gdyby
teraz się o tym dowiedział to zabiłby mnie bez zastanowienia. Nie jest to
rzecz, której może się teraz dowiedzieć.
- Nie powiem mu, możesz mi powiedzieć.
- Nie musisz mu mówić by się
dowiedział. Równie dobrze mógłby się dowiedzieć zaglądając do twoich wspomnień.
Sam fakt, że Ci powiedziałam, że mam tajemnicę już jest niebezpieczny.
- Dlaczego nie obroniłaś się
przed moją techniką?
- Bo jestem słaba. Zużyłam
dzisiaj dużo siły na zbudowanie łazienki, aby odbić twój atak musiałabym to
zrobić bolesną metodą, a nie chciałam Cię zranić.
- Wrzeszczałem na Ciebie odkąd
wróciłem. Przygwoździłem Cię do łóżka i zaatakowałem jedną z najmocniejszych i
najbardziej bolesnych technik, a ty nie odparłaś, bo bałaś się, że może mnie to
boleć?
- Tak.
Zastanowiłem się. Ona jest taka
niewinna. Dlaczego ja właściwie to zrobiłem? Dlaczego chciałem poznać jej
sekret? Dlaczego byłem aż tak zły na nią? Czy to dlatego, że ma ona aż tak duży
wpływ na mnie? Nie rozumiałem tego, ale nie chciałem by dłużej się męczyła.
Zaczęło mi na niej zależeć. Zawsze jak będę się chciał jej pozbyć to mogę
powiedzieć Liderowi, że ma ona sekret,
ale jak na razie nie muszę. Wypuściłem nas z tej techniki i poczułem się
osłabiony. Straciłem dużo chakry, której i tak miałem na wyczerpaniu. Oczy mi
krwawiły i nic nie widziałem. Poczułem jak Ituka kładzie mnie na łóżku i
przykrywa kołdrą.
- Nie ruszaj się.
Ruszać się? Ja nawet nie mam siły
podnieść ręki! Po chwili wróciła i przemyła mi jakimś ręcznikiem z wodą oczy.
- Nie otwieraj oczu.
Posłusznie ich nie otwierałem, bo
i tak bym nie mógł. Słyszałem jak szepce coś pod nosem i używa chakry na moich
oczach lecząc je. Po chwili zaklęła i położyła mi na oczach coś ciepłego i
mokrego. Po chwili już spałem.
…
Obudził mnie ruch w pokoju. Ituka
chyba spała obok mnie, a ja miałem coś na oczach. Usłyszałem głos, który
wszędzie bym poznał.
- Och… Itachi, Itachi, Itachi… Co
ty znowu narobiłeś?
To był Madara Uchicha, ostatni
raz widziałem się z nim na początku mojej kariery przestępczej. To niemożliwe,
aby on ciągle żył. Położył swoją dłoń na moim czole. Ciągle byłem osłabiony i
nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem się nawet odezwać. Poczułem jak wchodzi do
mojej głowy i sprawdza moją pamięć. Po
chwili uniósł swoją rękę i zaśmiał się cicho.
- Głupi Itachi. Taką krzywdę
zrobiłeś sobie i jej, a i tak nie odkryłeś prawdy. Nie wiesz o co mi chodzi
prawda? Zakochałeś się w niej, nie wiem czy tylko ona raczy teraz spojrzeć
choćby na Ciebie po tej sytuacji. Zachowałeś się lekkomyślnie, jak jakiś
dzieciak, ale zapamiętam sobie tą informacje, że ona ma sekret. Może mi się to
kiedyś przydać.
Z tymi słowami oddalił się. Czy
to możliwe, że ją kocham? Wszystko niby się zgadza. Czuję się zazdrosny gdy
ktoś ją dotyka, czułem się wściekły jak pomyślałem, że Deidara i Sasori dali
jej prezent. Czułem się beznadziejnie gdy byłem daleko od niej, gdy widziałem
jak cierpi miałem wrażenie jakbym cierpiał sto razy bardziej. Czy to naprawdę
możliwe, że ją kocham? Zachowałem się idiotycznie i będę musiał to naprawić.
Mam nadzieję, że pomimo tego co on powiedział raczy ona na mnie spojrzeć. Mam
taką nadzieję. Zwłaszcza, że opiekuje się mną kiedy ja zachowałem się jak
ostatni drań i sadysta. Z resztą Hidan też się tak zachował i mu przebaczyła,
więc mam nadzieję, że mi też. Zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz