Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

środa, 11 września 2013

Rozdział 26



Bardzo szybko wszyscy wkręcili się w tańczenie. Alkohol leciał litrami, byłam jedyną, która spożywała go w minimalnych ilościach. Nawet Tobi pił używając tej swojej techniki, aby wszystko przenikało przez jego maskę, tak też z resztą jadł i pił na co dzień. Obserwowałam wszystkich i cieszyłam się, że wszyscy są tak rozluźnieni. Nawet ci co zazwyczaj byli smutni zachowywali się głośno i śmiali się raz na jakiś czas. Była przyjemna, wesoła atmosfera, a ja po raz pierwszy czułam się jak w domu. Czułam się na miejscu. Czułam się bezpieczna, potrzebna i lubiana. To było miłe uczucie, ale wiedziałam, że nie mogę tutaj zostać na zawsze, będę w końcu musiała jakoś stąd uciec, ale jeszcze nie teraz. Chciałabym, aby urodziny Konan wszystkim miło się kojarzyły. I kto by pomyślał, że jest dzisiaj dopiero trzeci lipca? Jestem tutaj od tygodnia, a lepiej się czuję niż na ziemi. Po za tym kto by pomyślał, że tak dobrze śpiewają. Chociaż dobrze to przesada. Mają w większości piękne głosy, ale nie wyćwiczone. Jak taki Itachi rzadko kiedy coś mówi, to akurat uwierzę, że śpiewa, gdy nikt nie widzi. Powoli wszyscy mieli problemy z utrzymaniem się na nogach. Tak już jest kiedy przez kilka lat się nic nie pije, a potem pochłania się litry procentów. Postanowiłam ułatwić im trochę zadanie i ściszyłam muzykę. Kazałam usiąść wszystkim w kółku i zaczęliśmy grać w butelkę, na pytania i zadania. Zaczął Pain i wylosował Deidarę.
- Pytanie czy zadanie?
- Pytanie.
- Czy jest jakaś tajemnica, którą przede mną masz? Coś o czym jeszcze nie wiem?
- Przekroczyłem ostatnio limit i kąpałem się dwadzieścia minut.
Osoby wtajemniczone zakryły usta dłonią, aby nie zacząć się śmiać, ale kiepsko to wychodziło. Deidara zakręcił i wypadło na Kakuzu.
- Pytanie czy zadanie?
- Pytanie.
- Co robiła u ciebie Ituka dzisiaj tak długo?
- Kopiowała pieniądze.
Wszyscy popatrzyli najpierw rozbawieni na mnie przy pytaniu, a potem zaskoczeni, przy odpowiedzi. Kakuzu zakręcił i wypadło na Itachiego.
- Pytanie czy zadanie?
- Zadanie.
- No to… pocałuj Itukę.
Zarumieniłabym się pewnie, gdyby nie to, że Itachi siedział koło mnie i pochylał się nad moimi ustami chwilę.
- Jak nie chcesz to mogę odmówić.
- Zrób to.
Dlaczego? Nie wiem, chwilowy kaprys. Itachi pocałował mnie. Trwało to krótko, ale było bardzo słodko. Jedno czego byłam pewna to tego, że długo będę to pamiętać. Potem było kilka osób. Pytania były stosunkowo łatwe. Co dziwniejsze, bardzo często trafiał się Pain i za każdym razem pytał o to samo. Czy wiemy, o jakieś tajemnicy o której nie wie on. Konan, Itachi, Sasori i Tobi powiedzieli, że znają moją tajemnicę, wielką tajemnicę, ważną. Zainteresowali tym Paina i chyba nie tylko niego. Moja kolej była niedługo potem i na wszelki wypadek wzięłam zadanie, kazano mi zdjąć jakąś część ubrania. Dziwnym sposobem, butelka na pytania zmieniła się w rozbieranego. Wszyscy siedzieli już w samej bieliźnie. Pomijając Tobiego, który miał na twarzy maskę i Hidana, który miał jedną skarpetkę, bo jakimś cudem ściągnął tylko jedną, a nie jak reszta parę. Następnie padło na Tobiego, a on zamroczony alkoholem ściągną maskę. Każdego zamurowało, ale szybko się opanowali. Wszyscy „próbowali” wstać, aby coś z tym zrobić i go zabić, a on nie rozumiał o co chodzi. Powstrzymałam ich tłumacząc, że więcej teraz zniszczeń wprowadzą niż zrobią mu krzywdy. Sytuacja się uspokoiła, a ja pobiegłam do pokoju z ziołami, aby przygotować mocny napar nasenny. Nie jestem wstanie wszystkich naraz pozbawić świadomości, jeszcze, a trzeba im to wspomnienie usunąć, bo inaczej jutro go zabiją zanim wstanę. Pobiegłam do kuchni, zaparzyłam herbatę, wlałam do niej napar i weszłam do pokoju. Akurat padło na Konan i zaczęła rozpinać stanik. Powstrzymałam ją i złapałam za zapięcie, zanim zdążył zlecieć. Zapięłam jej i zaproponowałam im wszystkim herbaty. Pain by mnie zbluzgał, gdyby się dowiedział, że byłam trzeźwa i nie powstrzymałam Konan od rozebrania się do naga. Wszyscy chciwie rzucili się na napój, po zapewnieniu, że będą mieli po nim mniejszego kaca. Sasori chyba poznał co to jest, ale nie wydał mnie tylko grzecznie wypił, wiedząc co robie. A może i nie wiedział? Może myślał, że próbuję uciec? Nie ważne. Po wypiciu wszyscy padli jak muchy. Usunęłam im ostatnie wspomnienia, każdemu do innego momentu, aby się nie połapali i pozanosiłam ich do łóżek. Okryłam kołdrą i wróciłam do siebie. Położyłam się koło Itachiego i zasnęłam. Czułam tylko jeszcze jak kładł mi rękę na talii, ale nawet nie miałam siły zareagować.
***
Wstałam rano, jak na mnie i przebrałam się. Pobiegłam do kuchni zrobić napój przeciwko kacowi i kanapki. Pozanosiłam to do pokojów  i wróciłam do swojego. Poszłam się wykąpać, a gdy wyszłam to Itachi już nie spał.
- Moja głowa. Co się wczoraj stało?
- Impreza była.
- Ych… nie mów tak głośno.
- Nie mówię głośno.
- To po prostu nie mów.
- Dobra, już wychodzę, idę pomęczyć resztę, może zacznę od hałasowania w kuchni i trzaśnięcia kilkoma garami o siebie.
- Och dziewczyno zlituj się i nie rób tego.
Zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam, że nie zrobię tego. Udałam się na przemarsz do kuchni, zaglądając moją techniką do każdego pokoju. Praktycznie wszyscy już wstali. Pain jako jedyny był pechowcem i rozlał swój napój na kaca. Westchnęłam i zrobiłam mu nowy płyn. Weszłam do gabinetu bez pukania, a potem cichutko stuknęłam do drzwi od ich sypialni.
- Dobrze wiecie, że nie wolno wam tu wchodzić, więc won!
- Ciszej skarbie, głowa mnie boli.
Zignorowałam jego polecenia i weszłam do ich pokoju. Na łóżku leżeli obydwoje, a głowa Konan znajdowała się na jego klatce piersiowej. Spięli się jak tylko weszłam i rozluźnili jak zobaczyli, że to ja. Pain rozejrzał się w koło. Chwycił kubek, w którym wcześniej znajdował się mój płyn i rzucił nim we mnie. Złapałam naczynie w locie, bo nie chciałam, by jeszcze bardziej bolała ich głowa, a dźwięk rozbijanego kubka nie jest zbyt przyjemny.
- To tak mnie witasz? Jak chcesz to następnym razem nie przyniosę kanapek i nie będę dostarczać ci napoju jak tylko rozlejesz.
- Po co przyszłaś?
- No właśnie mówię, w tym kubku, który trzymam w dłoni, znajduje się czarodziejski napój zwalczający kaca, mniej więcej pół godziny od zażycia, głowa przestaje boleć. Człowiek jest co prawda zamulony, ale nie obolały. Ale skoro nie chcesz tego, to zaniosę komuś innemu.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam wychodzić z pokoju.
- Zostań!
Odwróciłam się znowu podnosząc brwi do góry, a Konan zaśmiała się krótko w jego klatkę.
- Jesteś teraz na jej widelcu.
- Wcale, że nie. Zawołam Sasoriego, to mi zrobi taki sam, jak nie lepszy.
- Wątpię. Obecnie znajduje on się w takim samym stanie jak ty. Jeśli kazał byś mu teraz wstać i zrobić mu coś na twojego kaca, to myślę, że mógłby się wkurzyć i pomylić jakieś składniki.
Pain warknął tylko, co jeszcze bardziej rozbawiło Konan.
- Dawaj już ten napój.
- A grzeczniej się nie da?
- Ituka, nie przeciągaj struny…
- Bo…
- Bo jak tylko wstanę to tak ci przywalę, że przez miesiąc się nie pozbierasz.
- To jest groźba.
- A czego się spodziewałaś?
- Prośby? Jedno słowo, a dostaniesz ten płyn. Ja nie muszę ci go dawać. Za chwilę mnie zdenerwujesz, a ta substancja znajdzie się na podłodze. Nie zapomniałam chyba dodać, że skończył się jeden składnik i więcej nie dam rady zrobić?
Pain był wkurzony, mocno. Ale jak to zwykle bywa. Przeważyła babska solidarność. Rozbawiona Konan zaczęła głaskać go po torsie, a to momentalnie go uspokoiło. Westchnął i odezwał się.
 - Niech ci będzie. Czy byłabyś tak życzliwa, aby dać mi ten napój.
- Ech… Słówka proszę się nie doczekam. Lepsze to niż nic.
Podałam mu w milczeniu napój i patrzyłam jak szybko znika. Zabrałam kubek i już miałam wyjść kiedy zatrzymał mnie jego głos.
- Jak ty to zrobiłaś, że nie masz kaca?
- To bardzo proste. Przez całą imprezę wypiłam tylko jednego drinka.
- Czyli równie dobrze mogłaś uciec.
- Mogłam.
- Ale tego nie zrobiłaś. Dlaczego?
- Bo gdybym wam uciekła po imprezie, to nigdy więcej byś się na nią nie zgodził, a wszyscy byli by na mnie wściekli, że muszą po mnie biec z kacem.
Uśmiechnęłam się trochę wymuszenie i wyszłam z pokoju. To nie był dobry powód, aby nie uciec, ale nie miałam nic lepszego do powiedzenia. Słyszałam, jeszcze jak Pain z Konan o czymś rozmawiają, ale nawet nie chciało mi się ich podsłuchiwać. Powoli, bez pośpiechu udałam się do salonu i z westchnieniem stworzyłam kilka klonów. W godzinę wszystko posprzątałam, zostawiając tylko kilka wielkich worków ze śmieciami, przecież nie mogę wyjść, więc inni to wyniosą. Poszłam do kuchni i zabrałam się za przygotowanie obiadu. Szybko się z tym uporałam i zjadłam je w towarzystwie całej reszty, która z miłymi uśmiechami wymiotła wszystko z talerzy. Posiłek został zjedzony, ale wyjątkowo nikt nie wstał od stołu. Wszyscy się rozciągali, odpoczywali i rozmawiali swobodnym tonem. Nikogo już kac nie męczył, a spokojny nastrój tylko jeszcze bardziej poprawiał humory.
- Wczoraj było niesamowicie. Jedna rzecz tylko mnie intryguje. Jak znalazłem się w pokoju? Ostatnie co pamiętam to jak piłem kolejnego z rzędu drinka.
- W sumie to ja też nie wiem jak znalazłem się w pokoju.
- Ituka, jako jedyna chyba wszystko pamiętasz, więc może rozjaśniłabyś nam co się takiego stało, że zostaliśmy przeniesieni do pokojów?
Zaczął Deidara, poparł go Kakuzu, a Lider żądał wyjaśnień, więc odpowiedziałam.
- To proste. Po singstarze zaczęliście już być mocno pod wpływem, a przy grze w butelkę większość z was odleciała.
- Pokaż nam co się stało, bo nie wiele pamiętam. Film mi się urwał chwilę po początku gry w butelkę.
- To może lepiej Hidan, bo Lider by cię chyba zabił.
- Co on takiego zrobił!
- On sam w sobie nic. Po prostu wszystkim nam tam trochę odwaliło.
Uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienia tamtej gry w butelkę. Moje rozmyślania przerwał Itachi.
- No to zacznijmy od gry w butelkę. Pamiętam jak Ituka wysunęła pomysł i zaczęliśmy grać na pytania i zadania.
Uśmiechnęłam się. Po Itachim odezwał się Kisame.
- Ja pamiętam, jak wszyscy stwierdzili, że Ituka ma sekret.
- Mi film się urywa po pocałunku Itachiego z Ituką.
Tutaj odezwał się Deidara, a wszyscy spojrzeli od razu na mnie i Itachiego. Spłonęłam rumieńcem i opuściłam głowę. Ktoś się roześmiał i zaczęła mówić Konan.
- Ja pamiętam, jak dali Ituce zadanie i zdjęła bluzkę.
- Dlaczego ja tego nie pamiętam?
Westchnął głośno Hidan, zadając to pytanie. Po nim mówił Zetsu.
- Potem zamieniła się ta gra w rozbierańca. Na kogo wypadało, ten ściągał jakąś część garderoby.
- Na czym się skończyło Ituka?
- Ostatni z was stracił przytomność już po grze.
- No dobra, ale kiedy gra się skończyła.
- E… nie wiem, czy powinnam mówić.
- Powiedz, wszyscy chcą wiedzieć.
Odezwał się Hidan, a wszyscy pokiwali głowami. Spojrzałam trochę niepewnie na Konan i Paina, ale widząc u nich tylko zainteresowanie i rozbawienie, westchnęłam i zaczęłam mówić.
- Tak jak mówił Zetsu, każdy zdejmował jakąś część garderoby, aż wszyscy zostali w samej bieliźnie. Grę przerwałam, gdy Konan  odpięła stanik.
Po pierwszym zdaniu wszyscy spuścili wzrok, a po drugim spojrzeli na Konan rozbawieni. Ona sama płonęła rumieńcem. Natomiast Pain był wkurzony i po chwili wrzasnął.
- I pozwoliłaś, by zdjęła swój biustonosz, przy tych wszystkich głąbach!
- Oczywiście, że nie. Akurat wtedy wyszłam po coś do picia. Do naszego kółeczka podeszłam, gdy Konan już odpinała. Jak odpięła to złapałam zapięcie i je zapięłam, zanim wszyscy zaczęli się sprzeciwiać. Potem zaczęliśmy tańczyć. Tylko, że e… wtedy większość zaczęła się przewracać i tracić przytomność.
- Dlaczego ja nic nie pamiętam z gry w butelkę.
Zaczął jęczeć Hidan na co wszyscy zaczęli się śmiać. Wszystko wróciło do normy i nikt nie zadawał już więcej niewygodnych pytań. Przebrnęłam przez to, więc teraz będzie już z górki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz