Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 8



Wyszliśmy z salonu i szliśmy prosto na drugą stronę korytarza. Po drodze mijałam biuro Lidera i inne drzwi, które pewnie prowadziły do ich pokoi. Weszliśmy do wielkiej jadalni, gdzie był długi stół pokryty obrusem, a po lewej stronie zauważyłam drzwi do kolejnego pomieszczenia. Weszłam tam i zobaczyłam największą kuchnię jaką w życiu widziałam. Po prawej stronie ciągnął się rząd szafek, lodówka i mikrofalówka, a po prawej stronie kuchenka gazowa, piekarnik i miejsce gdzie można coś przyrządzić.
- Wpakowałaś się.
- Dlaczego?
- Bo dużo nas tutaj mieszka i nikomu jeszcze nie udało się zrobić posiłku szybciej niż w czterdzieści minut, a i tak wszystkie dania robione krócej niż przez godzinę są niejadalne. Codziennie mamy swoje zmiany i tylko Lider i Konan nie gotują. Za to bardzo często zamawiają sobie jedzenie, lub wychodzą, by coś zjeść. Lider jest zawalony robotą, głównie papierkową. Nie było nas na tym świecie dziewiętnaście lat i musi to szybko uzupełnić jeśli chce się utrzymać w biznesie. Wiele się pozmieniało, ale nikt nic o nas nie wie, bo temat Akatsuki stał się tematem tabu. Zakazanym przez Konochę, nie uczą o tym i nie rozmawiają.
- Dziewiętnaście?
- Pięć lat temu powróciliśmy. Piętnaście lat wcześniej Kabuto zdobył kamień, a jakieś cztery, pięć lat temu w zależności od osoby następował jej zgon. Piętnaście plus cztery to dziewiętnaście.
- Dziękuję za informację. Dopilnuj by wszyscy przybyli na czas, bo zamierzam się wyrobić, zapytaj też Liderka i Konan czy zjedzą z nami, bo nie wiem czy szykować dla nich talerze, odpowiedź chcę najpóźniej za pięć minut.
- Powodzenia. Przyda Ci się.
- Jaka wiara we mnie.
Itachi tylko prychnął pod nosem i wyszedł z kuchni. Używając chakry otworzyłam wszystkie szafki i lodówkę by zorientować się co tu jest. Jedzenia trochę było, ale nic konkretnego. Nie wiedziałam też co jeść lubią, a co nie. Po za tym Itachi ma rację i w dwadzieścia minut nie zdołam przygotować posiłku. Zastanowiłam się chwilę i stwierdziłam, że najlepiej będzie zrobić jajecznicę i kanapki. Z powodu małej ilości czasu, sami sobie je zrobią. Zrobię coś a’la szwedzkiego stołu. Stwierdziłam, że sama nie dam rady, więc stworzyłam pięć klonów i każdy robił coś innego. Jeden kroił chleb, drugi zanosił talerze, sztućce i rzeczy które były już gotowe na stół. Trzeci kroił cebulę, następny układał wędlinę na półmiskach. Ja stałam tylko z boku i pilnowałam, by sobie nawzajem nie przeszkadzały. Tworzyłam tylko tyle klonów ile było w stanie się tu zmieścić i pilnowałam, by po wykonaniu zadania od razu znikały. Po piętnastu minutach wszystko było już gotowe i gorącą jajecznice wniosłam w dwóch miskach na stół. Leżał tam też chleb pokrojony, masło, serek do smarowania, wędliny, pomidory i ogórki pokrojone, plasterki sałaty, pasztet z puszki. Przed każdym krzesłem stała też szklanka z herbatą, a obok  chleba cukier i cytryny. Była też sól i pieprz jakby ktoś uważał, że jest źle doprawione. Itachi ciągle nie przyszedł, więc nakryłam też dla pozostałej dwójki. Tak w sumie to nikogo nie było, a jajecznica i herbata stygły. Otworzyłam drzwi na korytarz. Wciągnęłam powietrze w płuca i najgłośniej jak potrafiłam krzyknęłam.
- KOLACJA!!!
Wszyscy jak oparzeni wybiegli ze swoich pokoi. Zobaczyli, że to był mój głos i z niemal złością, zdziwieniem oraz niechęciom poszli do jadalni. Po chwili zobaczyłam też Konan i Paina. Mina każdego który tu wchodził była bezcenna. Najpierw wchodzili, patrzyli ze zdziwieniem na stół, zatrzymywali się na chwilę i dopiero potem ruszali dalej. Nie wiedziałam kto gdzie siedzi, więc poczekałam aż wszyscy usiądą na swoich miejscach. Stół miał kształt prostokąta. Na krótszych bokach było po jednym miejscu, a na dłuższych po sześć. Przy ścianie prze krótkim boku siedział Pain, po jego prawej stronie nikogo nie było, a potem kolejno, Zetsu, Kisame, Deidara i Tobi. Po jego lewej stronie siedziała Konan, potem Kakuzu, Sasori, Itachi, puste miejsce i Hidan. Usiadłam na tym pustym miejscu między Hidanem, a Itachim i patrzyłam jak wszyscy patrzą na jedzenie ledwo przełykając ślinę.
- Wywiązałam się z zadania. Nie sprzątam, nie zmywam i nie gotuję.
- Jak się niby wywiązałaś? Kanapki nawet nie są zrobione.
- Bo nie wiem co lubicie. Dałabym masło i okazało by się, że z masłem nie lubicie, dałabym ser, okazałoby się, że ktoś nie toleruje laktozy. Dałabym mięso i okazałoby się, że ktoś jest wegetarianinem, a tak każdy nałoży co lubi i wszyscy będą zadowoleni.
Lider popatrzył na mnie ze złością w oczach i cieniem szacunku i zezwolił reszcie na jedzenie. Rzucili się na nie jakby co najmniej przez tydzień nic nie jedli. To szybko poprawiło moje ego. Każdy chyba lubi patrzeć jak ktoś z takim zapałem wcina coś co się przygotowało. Z uśmiechem na ustach nałożyłam sobie resztki jajecznicy, która w ekspresowym tempie zniknęła z misek i zrobiłam sobie dwie kanapki. Powoli jadłam popijając herbatą i patrzyłam jak wszyscy po kolei zaczynają się uspokajać zakładając swoje codzienne maski. Może jednak uda mi się z nimi zaprzyjaźnić? Jedno jest pewne, od teraz będę pewnie gotować, ale sama tego nie oznajmię, zrobię to dopiero gdy nie będzie innego wyjścia. Pokazując jakbym się poświęcała i ustalając własne reguły. Zaczyna mi się tutaj podobać. Ciekawe co będzie dalej? Uśmiechnęłam się sama do siebie i wstałam od stołu. Odwróciłam się i usłyszałam za sobą głos Lidera.
- Gdzie idziesz.
- Do pokoju chcę się położyć. Jestem zmęczona to był długi dzień.
- A kto posprząta po obiedzie?
- Niech Hidan to zrobi. Mnie to nie obchodzi w umowie była tylko kolacja, więc żegnam was. Dobranoc.
- Dlaczego ja?
- Bo taki mam kaprys.
 Zmęczona włożyłam w to ostatnie zdanie tylko stanowczości i złości, że Hidan aż się cofnął i nic już nie powiedział. Itachi dokończył szybko jedzenie i poszedł za mną zaprowadzić mnie do naszego pokoju. Po kolei wychodząc z jadalni po lewej stronie było biuro, pokój i łazienka Konan i Paina, a potem pokój Zetsu i Kakuzu. Po prawej natomiast łazienka dla reszty, pokój Deidary i Sasoriego, potem Tobiego i Hidana, Następnie mój i Itachiego, potem był składzik i wejście do salonu. W salonie były drzwi do pokoju Kisame. Weszłam do naszego pokoju. Był całkiem mały i strasznie uporządkowany. W moim pokoju zawsze był chlew, a tutaj widziałam idealnie zaścielone łóżko, szafę i biurko, a koło niego kosz na śmieci. Był tutaj taki porządek jakiego nigdy w moim pokoju by nie było. Oprócz mebli były jeszcze rzeczy Itachiego, które w większości składały się z broni i ubrań. Miał też kilka jakiś książek, ale nie wiem o czym.
- Z góry mówię, że nie zamierzam spać na podłodze, zajmuję łóżko.
- To jest MOJE łóżko.
- W porządku, ja będę tylko na nim spała, może ono być twoje.
- A gdzie niby ja mam spać?
- Jest mi to obojętne. Jest duża podłoga, biurko, parapet przy oknie, zawsze też możesz się położyć na łóżku obok mnie, bo jest duże, ale ja na pewno z niego nie zrezygnuję.
Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Zmieniłam bluzkę na jakąś zwykłą górę od pidżamy, luźną, ale bez dekoltu i nie podwijającą się do góry, a do tego pasujące luźne spodnie na gumkę. Zauważyłam jednak, że nie mogę usunąć ubrań które mam. Mogę zmienić wygląd bluzki w jaką tylko chce. Zmienić wygląd moich gaci, skarpet, biustonosza. Mogę nawet zamienić spodnie w spódnicę, lub połączyć bluzkę i dół w sukienkę, ale nie mogę stworzyć czegoś czego nie mam i nie mogę sprawić by zniknęła jakaś część ubrania, więc zdjęłam skarpetki i biustonosz i położyłam je na krześle obok. Itachi nic nie robił tylko patrzył na mnie jakby się nad czymś zastanawiał.
- Co?
- Co, co?
- Czemu się tak patrzysz na mnie.
- Czemu się tu przebierasz.
- A gdzie niby mam? Może powinnam pójść do łazienki, tam się przebrać i wrócić ledwo ubrana przez ten długi korytarz.
- Nie krępujesz się przebierać tutaj?
- A powinnam?
- Nie wiem. Normalny człowiek by się krępował.
- Normalnych tutaj chyba nie ma. Będziemy przez jakiś czas w jednym pokoju, nie zamierzam chodzić do łazienki za każdym razem, gdy chcę coś założyć lub zdjąć. Zwłaszcza, że lepiej zdjąć te rzeczy tutaj niż leźć do łazienki i maszerować przez cały korytarz na boso i bez stanika, a teraz jeśli pozwolisz chciałabym iść spać i nie budź mnie rano. Lubię sobie pospać do dwunastej.
- Wątpię, aby Ci się to udało. Koło ósmej Tobi zazwyczaj zdąży już coś zmajstrować i ktoś goni go po całej organizacji próbując go zabić. Innymi słowy zawsze jest głośno.
- Mam mocny sen. Mam tylko nadzieję, że tego nie wykorzystasz i nie spróbujesz mnie zabić gdy będę spała.
- Nie zrobił bym tego. Jestem Ci wdzięczy za to, że mnie uleczyłaś.
- E… tam drobnostka.
- Gdyby nie ty to mógłbym zginąć.
- Nie byłoby tak źle, raz już zginąłeś i jakoś przeżyłeś.
Uśmiechnął się na chwilę na co ja też uśmiechnęłam się szczerze i położyłam się na łóżku od strony ściany. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Dodatek – z perspektywy Itachiego.
Ta dziewczyna tylko się położyła i już spała. Parsknąłem pod nosem i zacząłem się zastanawiać co mam jeszcze robić. Było co prawda późno, ale nie czułem się jeszcze śpiący. Musiała mi dać dużo chakry. Dziwna ona jest. Trafiła do domu wariatów i się tym nie przejęła. Rządzi się i próbuje wszystkimi sterować. Ciekawy jestem czy  w tamtym świecie też się tak zachowywała. Czy też chciała każdym manipulować i dyktować co ma robić. Z drugiej strony wydaję się całkiem miła i nie sposób jej nie lubić. Nie wiem nawet dlaczego, ale uśmiechnąłem się na chwilę i… trudno mi to przyznać, nawet przed samym sobą, ale było to przyjemne. Tak dawno się nie uśmiechałem, że nawet nie pamiętałem jakie to może być miłe. Jak tak dalej pójdzie to wywróci ona naszą organizacje do góry nogami, strzepnie kurz z rąk i wróci na Ziemię. Przynajmniej teraz może nie będzie aż tak nudno. Wcześniej jak jej nie było, to moją jedyną rozrywką były misje, jeśli można tak to nazwać. Misje polegały na tym, że ciągnąłem się z Kisame po wioskach, ewentualnie chodziliśmy po Ziemi i szukaliśmy osób pasujących do opisu, a między czasie on próbował ze mną rozmawiać. Nie wiem jak Kisame ją znalazł i wsadził do auta, ale ważne było to, że jest tutaj i można na chwilę odetchnąć. Misje na Ziemię pewnie się skończą, bo nie ma już po co tam chodzić i zostaną nam tylko misje w terenie. Zazwyczaj chodzi o zabicie kogoś, dostarczenie zwoju, lub jakiś innych nic nie wartych papierów. Jak szukaliśmy demonów to przynajmniej coś się działo. Byli ludzie na naszym poziomie, a teraz? Jak jest ktoś silniejszy to mamy zakaz zbliżania się do niego, bo jest to ktoś ze starej świty Konochy. Są to osoby, które mogłyby nas rozpoznać, a chcemy działać w ukryciu dopóki możemy. Jestem tylko ciekawy co ta dziewczyna będzie robiła, bo znając resztę to szybko wpakują ją w robienie posiłków lub coś tego typu. Jeżeli nie ma silnego charakteru to będzie nam tutaj za służącą robiła, ale patrząc na jej dotychczasowe osiągnięcia i siłę to wątpię, aby dała się we wszystko wkręcić, chociaż gotować by mogła. STOP. Dlaczego ja ciągle o niej myślę? Może to dlatego, że jest pierwszą od nie pamiętam jak dawna osobą, która mnie zaintrygowała? Może dlatego, że przy niej jest mi lżej, choć praktycznie jej nie znam? Może… skończę już to wyliczanie i pójdę spać, póki jest jeszcze cicho. Przebrałem się w bokserki, bo to w nich na co dzień śpię i teraz było mi tak trochę głupio, ale co się będę nią przyjmować. Położyłem się jak najbliżej końca łóżka,  przesuwając ją jak najbliżej ściany i zasnąłem.
Rano obudziły mnie jakieś krzyki i wrzaski. To był chyba Deidara i Tobi. Wiedząc, że już nie zasnę, westchnąłem i wstałem. Przebrałem się w moje codzienne ubranie i poszedłem do łazienki. Załatwiłem co musiałem, umyłem twarz i zęby i wróciłem do pokoju. Nie zdążyłem nawet zamknąć drzwi i wbiegł Tobi, krzycząc coś, że Deidara chce go zabić. Schował się pod łóżko hałasując jak stado słoni i po chwili zobaczyłem tę blond czuprynę wbiegającą do pokoju i wrzeszczącą, że „zabije tego małego skurwiela jak tylko go zobaczy, bo…” coś tam coś. Nawet nie skupiłem się na jego słowach. Przestraszony dzieciak wyskoczył spod łóżka, wskoczył na nie i zaczął po nim skakać mówiąc, że to było niechcący. Przypadkiem skoczył też Ituce na rękę. Miałem już dość tego zgiełku i hałasu. Podniosłem trochę mój głos.
- Macie pięć sekund na wyjście z pokoju. Raz… Dwa… Trzy…
Tobi wybiegł
- Cztery.
 Deidara wybiegł
- Pięć
 Zamknąłem drzwi wściekły i spojrzałem na Itukę, która ciągle spała. Miała rację, iż ma mocny sen, ale trudno było mi uwierzyć, że aż tak. Poczytałam chwilę, gdy na zegarku wybiła dziewiąta pięćdziesiąt do naszego pokoju zapukał Kisame i Deidara przerażeni, jakby co najmniej Lider zamierzał ich rozszarpać.
- My do Ituki.
- Ona jeszcze śpi.
- To sytuacja wyjątkowa.
Zanim zdążyłem coś zrobić oni zaczęli przekrzykiwać się jeden przez drugiego bredząc coś o gotującym Hidanie. Uśmiechnąłem się na chwilę i szybko opanowałem.
- Ona dalej śpi. Nie fatygujcie się. Najpierw powinniście ją obudzić. Spróbujcie ją potrząsnąć na hałas nie reaguje.
- A ona jeszcze żyje?
- Tak, oddycha.
Uśmiechnąłem się w myślach i patrzyłem na tych dwóch kretynów próbujących ją obudzić. Nie przeszkadzałem im, bo byłem ciekawy czy ją obudzą i byłem cholernie głodny, a nie miałem ochoty na paciaję Hidana w sosie własnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz