Z bólem parzyłam jak Sasuke wychodzi, aby zatrzymać
Itachiego. Kiedy to zdążyło się, aż tak zepsuć?
- Dalej coś do niego czujesz?
Spytał się cicho Obito.
- Nie da się wymazać uczucia w ciągu jednego dnia,
ale póki nie uda mi się pozbyć do niego żalu to nie będę potrafiła z nim
porozmawiać.
- Zranił cię.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- To mi powiedz.
Popatrzyłam na niego niezdecydowana. Mam mu zaufać?
Powiedzieć mu coś o sobie? Jest Uchicha, a co jeśli zachowa się podobnie? Nie,
nie wolno mi tak myśleć. Dalej mogę wierzyć w Sasuke. Itachi zmarnował swoją
szansę, ale powinnam ją dać Obito.
-Zaufałam mu. Od lat nie otworzyłam się przed
nikim, aż tak bardzo. Nagle jednego dnia mi udowodnił, że popełniłam błąd.
Zawsze byłam sama i tak zostanie. Nie ma możliwości, abym była z kimś
szczęśliwa.
Ze smutkiem wróciłam do swojego pokoju i położyłam
się z zamkniętymi oczami na łóżku. Poczułam jak materac się ugina, ale nie
podnosiłam powiek. To ciągle było dla mnie zbyt świeże, a nie chciałam przy nim
płakać. Znowu.
- Nie możesz tak myśleć. To, że on tak postąpił to
nie znaczy, iż wszyscy są tacy sami. Miałaś pecha i tyle. Prędzej czy później znajdziesz
tego, co będzie na ciebie zasługiwał.
Nadzieja, jaką usłyszałam w jego głosie, sprawiła
mi radość. Otworzyłam oczy. Mówiąc o tym kimś, wierzył, że może mieć u mnie
szanse. Chociaż wcześniej próbowałam temu zaprzeczać, to teraz nie mogę. Obito
też mnie kocha. Ale czy będę w stanie odwzajemnić się tym samym?
- Niczym się teraz nie przejmuj. Nie myśl zbyt
dużo. Sama będziesz wiedziała, gdy nadejdzie ten moment.
- Dziękuję.
Szepnęłam cicho i podniosłam się, aby się do niego
przytulić.
- Itachi odchodzi.
Powiedział spokojnie. Westchnęłam z ulgą i wstałam,
akurat gdy wchodził do pokoju Sasuke. Trzymał się za prawe oko. Widziałam krew.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co zrobił.
- Musiałeś tego używać?
- Zależy mi na nim, chciałem, aby zrozumiał.
Pokiwałam z niedowierzaniem głową. Podeszłam do
szafki, aby rozpieczętować na blacie rośliny lecznicze ukryte w moich zwojach.
- Połóż się.
Lekko się zawahał, ale wykonał moje polecenie.
Stworzyłam odpowiednią miksturę i zamknęłam oczy. Ostrożnie przesyłałam małe
ilości chakry. Jego całe oko było zniszczone. Wszystkie nerwy były przerwane. W
wielkim skupieniu udało mi się jednak przywrócić mu wzrok. Wstałam i zachwiałam
się. Obito przytrzymał mnie, abym nie upadła. Zawroty głowy minęły. Poszłam po
kawałek materiału i zrobiłam z niego opaskę na jego oczy.
- Czy ty mnie właśnie uleczyłaś?
Spytał z niedowierzaniem.
- Tak.
- Ale jak to jest możliwe? Przez wieki nie udało
się nikomu tego odwrócić!
- Będąc w bibliotece Akatsuki przez moje ręce
przeszło wiele opisów różnych technik. Ze zwojów dowiedziałam się, że już dawno
odkryto sposób na naprawę tego.
- To dlaczego nikt tego nie używał?
- Ze względu na ogromne pokłady chakry jakich to
potrzebowało. Aby naprawić jedno oko musiałoby zginąć koło pięciu silnych
ninja. Jedyną osobą, która mogłaby używać tego bezpiecznie był Jinchuuriki. Jak
wiesz osób posiadających bijuu jest niewielu, więc jutsu zostało zapomniane.
- Dziękuję.
Powiedział będąc ciągle w szoku. Spojrzałam z
wyczekiwaniem na Obito. Chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo pokiwał głową i
oddalił się. Zmęczona położyłam się koło Sasuke wtulając się w niego.
- To wszystko musi być dla ciebie straszne.
- Straszne jest to, że sobie z tym nie radzę i
zamiast rozwiązywać problemy to ich unikam.
- Nic dobrego by nie wynikło, gdyby udało ci się porozmawiać
dzisiaj z Itachim. Ale sądzę, że udało mi się zmienić jego nastawienie.
Nic nie mówiłam, tylko wsłuchiwałam się w jego
miarowe bicie serca.
- Nie będę potrafiła mu od tak przebaczyć. Tylko
przez to, że robił to licząc na moje wybaczenie.
- Mógł tego nie mówić, wtedy byłoby mu łatwiej
ciebie odzyskać.
- Mógł nie być nachalny, a otrzymałby wszystko.
Gdyby tamtej nocy był bardziej delikatny. Gdyby chociaż na chwilę się zatrzymał
i przynajmniej spojrzeniem spytał się czy może. Gdyby dał mi możliwość wyboru.
Nie sprzeciwiałabym się. Tak wymusił moją reakcję.
- Wiem i mam nadzieję, że on też zdaje sobie z tego
sprawę.
- Liczysz na to, że do niego wrócę.
Sasuke dłuższy czas nic nie mówił. Zdążyłam już
dość do wniosku, że zasnął, gdy nagle się odezwał ciepłym głosem.
- To jest decyzja, które musi podjąć twoje serce.
Wiem, że uczynisz właściwie. Jeśli będziesz szczęśliwa, to nie będzie mnie
obchodzić, czy jesteś z Itachim, Obito, czy z kimkolwiek innym.
- Dlaczego sądzisz, że mogłabym być z Obito?
- Bo wiem, że on coś do ciebie czuje. Zdaję też
sobie sprawę, iż jest dla ciebie ogromną podporą.
- Jestem beznadziejna.
- Dlaczego?
- Bo jak niby mam sobie poradzić z naprawą świata,
jak nie panuję nad własnym życiem miłosnym?
- Nie jesteś beznadziejna. Możesz mi uwierzyć na
słowo, że łatwiejsze jest uratowanie świata, niż poradzenie sobie z emocjami.
Nic nie odpowiedziałam. On też zamilkł. Po chwili
już spaliśmy.
***
Mijały spokojne dni. Bijuu zaczynały powoli ze mną
rozmawiać, a mi zaczęły przychodzić do głowy coraz to nowe pomysły. W końcu
udało mi się pogodzić z czynem Itachiego. Zamierzałam zacząć wszystko od nowa.
Jakby był dla mnie kimś obcym. To chyba będzie najlepsze możliwe rozwiązanie.
Wyszłam z domu, aby zrobić jakieś zakupy na obiad,
gdy usłyszałam huk. Upadłam na ziemię i zamknęłam oczy. Ktoś zaatakował
barierę. Zostawiając torby jak najszybciej zaczęłam skakać do góry.
Przeniknęłam przez barierę i stanęłam naprzeciwko tajemniczego mężczyzny. Był
tak opatulony, że widziałam jedynie jego oczy.
- Ta osłona jest twoją robotą?
- Tak.
Chyba się uśmiechnął.
- To znacznie ułatwi sprawę. Jak tylko ciebie
pokonam, to będę mógł unicestwić wioskę.
Zaatakował mnie, ale bez najmniejszego trudu udało
mi się obronić.
- Nawet jeśli mnie zabijesz to bariera pozostanie.
- To przynajmniej się rozerwę.
Jego ataki były coraz szybsze, ale bez problemu się
z nimi uporałam.
- Dlaczego atakujesz wioskę?
- To specjalne zlecenie.
- Od kogo?
- Od Tsuyoi-heika.
Heika? Jego królewska wysokość? Myślałam, że w tym
świecie żądzą Kage. Kto mógłby domagać się większej władzy niż mają przywódcy
wiosek? Chyba zrozumiał, że ataki fizyczne na nic się nie zdadzą, bo stanął i
zaczął składać ręce w pieczęci. Aktywowałam swoje oczy i użyłam wodnej techniki
w odpowiedzi na jego ogień. Moje jutsu było potężniejsze, musiał skoczyć, aby
go nie dosięgło. Woda rozlała się na boki i spłynęła po ściankach bariery na
ziemię. Dobrze, że jest ona praktycznie niezniszczalna. Przynajmniej nie muszę
się krępować co do ataków.
- Zaczynamy gromadzić publikę.
Spojrzałam w dół na jego słowa. Coraz więcej
mieszkańców wychodziło ze swoich domów, aby zobaczyć co się dzieje. Znowu mnie
zaatakował. W ostatniej chwili udało mi się opowiedzieć na atak. Był całkiem
niezły. Co najmniej dwukrotnie lepszy od Sasuke. Muszę przestać się oszczędzać.
Przestałam być bierna i zaczęłam serię ataków. Udało mi się go w końcu pokonać.
Zjechał po barierze i upadł na ziemię. Skoczyłam, aby się znaleźć koło niego,
kiedy kątem oka zobaczyłam lecący w moją stronę kunai. Wykorzystałam wietrzne
jutsu, aby zaatakować i odsunąć się od linii rzutu. Naprzeciwko mnie pojawiło
się trzech przeciwników.
- Widzę, że udało ci się pokonać Arashi.
- Jak rozumiem jest waszym towarzyszem.
- Trochę narwanym. Mówiliśmy mu, aby zaczekał, a
nie działał samodzielnie.
- Kim wy jesteście?
- Nie zdążył nas przedstawić?
Odezwał się z kpiną jeden z nich.
- Jesteśmy organizacją Kuma, ale nie będziesz
miała, aż tak wiele czasu, aby ta informacja była ci potrzebna.
Rozproszyli się. Z trzech stron wystrzelili w moim
kierunku kule ognia. Odbiłam ją wodnym atakiem. Kuma? Niedźwiedź? Pierwsze
słyszę o takiej organizacji. Co tu się do cholery dzieje! Prawdziwy atak, był
ukryty w tym pierwszym. Cudem udało mi się go pokonać. Muszę się skupić. Oni ze
sobą współpracują i to jest z tego wszystkiego najbardziej niebezpieczne. Nawet
nie miałam czasu na kontratak, bo zmusili mnie do ciągłej defensywy. Miałam
problem z nadążeniem za nimi. Chyba jeszcze nigdy nie walczyłam z kimś, aż tak
potężnym. Zatrzymałam z przodu atak ogniem, ledwo udało mi się zatrzymać broń
lecącą na mnie od tyłu. Straciłam na chwilę z oczu tego trzeciego. Zobaczyłam
go dopiero, gdy mnie trafił i zleciałam na ziemię. Jest naprawdę silny. Jak ja
mam ich niby pokonać? Usłyszałam ciche uderzenia. Ninja z wioski próbowali się
przebić przez barierę, aby walczyć. Chcieli mi pomóc. Nie rozumieli kim jest
nasz przeciwnik. Jeśli się tu pojawią to zginą. Zobaczyłam Sasuke biegnącego do
głównej bramy. Zaklęłam pod nosem i przemieściłam się do bariery. Dotknęłam jej
ręką i zamknęłam ją całkowicie także z tamtej strony. Jeśli zginę to będą mieli
olbrzymi problem. Zostaną tu uwięzieni. Chociaż nie do końca. Uśmiechnęłam się
pod nosem przypominając sobie o portalu znajdującym się w wiosce. Kolejny atak.
Nie mogę się rozpraszać! Oni już są bezpieczni, teraz muszę zadbać o własne
życie. Udało mi się odskoczyć. Złożyłam ręce do pieczęci. Mój pierwszy atak w
ich kierunku. Uśmiechnęłam się radośnie. Nie dotarł. Znowu byłam poważna. Jak
bardzo potężni oni byli? Jeden z nich znowu mi zniknął, ale pozostała dwójka
zajęła mnie na tyle, że nie byłam w stanie go szukać. Na chwilę zaprzestali
walki, zobaczyłam tamtego. Miał przygotowane jakieś potężne jutsu. Nie miałam
szans zareagować. Odrzuciło mnie w tył. Rozbiłam plecami kilka drzew.
Zobaczyłam oślepiający blask. Zamknęłam oczy. Dopiero po chwili zatrzymałam się
wbijając się w ziemię. Wszystko mnie bolało. Z jękiem podniosłam powieki.
Widziałam tylko niebo. Jak najszybciej wstałam i rozejrzałam się w koło.
Zniszczyli ogromny fragment lasu o średnicy co najmniej kilkunastu kilometrów.
Z lękiem spojrzałam na barierę. Dalej była na swoim miejscu. Zobaczyłam ich.
Zatrzymali się kilka kroków przede mną.
- Gratuluję. Jesteś pierwszą osobą, która przeżyła
ten atak.
Zaczęli składać pieczęcie. Pojawił się ognisty
smok. Kolejny raz zalałam go wodą. Dym i para uniosły się w górę. Otworzyłam
szeroko oczy. W tym miejscu co był ognisty smok znajdował się żelazny. Musieli
nanieść ogień na jutsu. Znowu udało im się mnie zaskoczyć! W ostatniej chwili
uskoczyłam. Nie miałam innego wyjścia. Użyłam amaterasu. Powoli zaczęło spalać
smoka. Gdyby tylko udało mi się złapać ich moimi oczami. Jedna technika i
byłoby po nich. Musiałam nie zauważyć kolejnego ataku, bo nagle zostałam powalona
na ziemię. Z trudem podniosłam się na kolana. Jakim cudem nie miałam już
chakry? Jak mogli tak szybko mnie jej pozbawić, gdy praktycznie nic jeszcze nie
zrobiłam.
-
Dlaczego nie używasz naszej chakry?
-
Musiałabym wziąć od każdego z was taką samą ilość.
-
Dlaczego tego nie zrobisz?
- Nigdy
wcześniej mi na to nie pozwoliliście. Nie wiem, czy bym to potrafiła.
Usłyszałam ryk bijuu, po chwili poczułam jak w moje
ciało zostają wlane nowe siły. Moje widzenie zaczęło się poprawiać.
***
Z trudem się podniosłam. Miałam bardzo dziwny sen.
Otworzyłam oczy. Byłam na dworze. Byłam poza barierą. Wstałam rozglądając się w
koło. Jak wiele tu zniszczeń! Co tu się stało? Urywki zaczęły mi wracać. Jednak
nie pamiętam nic co się stało po interwencji bijuu. One mogą znać odpowiedź.
- Co
się stało?
- Nie
pamiętasz?
- Urwał
mi się film na mojej rozmowie z wami.
-
Daliśmy ci siły na jeden atak. Zmiotłaś ich z powierzchni ziemi, nie ma sensu
nawet szukać kości.
-
Zabiłam ich?
-
Rozejrzyj się w koło. Nie daliśmy ci wiele mocy, a i tak zrobiłaś ogromny dół.
Teren dwa razy większy niż tamten ich atak. Ponad dwa kilometry w głąb.
-
Naprawdę to jest moja sprawka?
- Tak.
- Ile
byłam nieprzytomna?
-
Raptem jakieś pięć minut, ale zdążyłaś wzbudzić niezłą sensację.
Skończyłam rozmowę z nimi. Byłam wstrząśnięta tym
co się stało. Nie kontrolowałam się. Bijuu mogłyby decydować za mnie. Nie
wykorzystały tego. Podeszłam do głównego wejścia do wioski. Przynajmniej
bariera była ciągle cała. Otworzyłam przejście w miejscu bramy. Sasuke od razu
zbliżył się do mnie.
- Jak się czujesz?
- Nie wiem.
Szepnęłam. Ludzie w koło nas rozstępowali się.
Czułam się źle. Ostatkami sił doszłam do domu Sasuke. Nie mogłam sobie
wcześniej pozwolić na słabość. Padłam jak tylko przeszłam za drzwi.
Świetny rozdział. Walka dość ciekawa ;>. Mam nadzieję że uporasz się z problemami jak najszybciej ;3
OdpowiedzUsuńHej Ituka-chan!
OdpowiedzUsuńNotka bardzo fajna, ale nie rozumiem co miała na celu organizacja"Kuma" Zniszczyć wioskę czy zabić Itukę... hym. Jestem ciekawa czy iwa organizacja będzie jeszcze robiła zamieszanie w życiu głównej bohaterki. Czekam na nn! Pozdrawiam..Karui-chan!
Zgłosiłaś swój blog do naszego spisu, ale nigdzie nie widzę linku do niego. Proszę uzupełnić to niedopatrzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/