Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

piątek, 8 maja 2015

Rozdział 54

- Jest jeszcze jedna sprawa, którą musimy omówić.
Drgnęłam i z zaskoczeniem spojrzałam na Paina. Przez ostatnie parę godzin spaceru szedł pogrążony we własnych myślach. Spodziewałam się, że taki stan rzeczy utrzyma się aż do powrotu.
- Kwestia tej nowej organizacji, którą namierzyłaś.
Pokiwałam głową czekając na ciąg dalszy.
- Jak bardzo są potężni?
Zastanowiłam się chwilę.
- Ekipa która mnie zaatakowała była silna i potrafiła współpracować. Udało mi się ich pokonać tylko dlatego, że przebudziły się bestie. Gdybym wcześniej nie postawiła bariery w koło wioski to cała zostałaby zrównana z ziemią.
- Są potężniejsi od ciebie?
- Każdy z osobna jest słabszy. Gdybym walczyła tylko z jednym na raz to powinnam sobie poradzić. Jeżeli zaatakują mnie dwie osoby to już pojawi się problem. Oni mają ogromne doświadczenie, którego mi brak. Umieją się zgrać, gdy ja walczę sama. Nawet jeśli zaatakowałabym ich z zaskoczenia, to będą mieli przewagę, bo nie zwracają uwagi na przypadkowe ofiary. Dodatkowo nie znamy całego składu. Atakuje jednego, a zaraz wyskoczy kolejnych dziesięciu. Na chwilę obecną nie wiem, czy poradziłabym sobie. Nawet gdyby udało mi się oswoić bestie.
- A w drużynie?
- Słucham? Nigdy dotąd nie walczyłam drużynowo. Nie wiem, czy potrafię się zgrać.
- Nie zależnie od tego jaki wyznaczyłbym ci skład to i tak będziecie mieli jedną ważną przewagę.
- Niby jaką?
Spojrzałam na niego z lekką drwiną.
- Potrafisz bezproblemowo utrzymać kontakt między kilkoma osobami. Moglibyście się kontaktować bez informowania o tym wroga.
- Jestem tykającą bombą. Jak będziemy w złej sytuacji to równie dobrze znowu może dojść do uwolnienia bestii. Wtedy nawet moi sprzymierzeńcy mogą zginąć.
- Jeśli stworzy się dobrą drużynę to nie będziesz zepchnięta na próg swojej wytrzymałości.
- Skąd możesz mieć taką pewność?
- Będziecie trenować razem jako zespół. W tym czasie będę szukał dalszych informacji. Do tej pory żadne moje źródło nie spotkało się z nazwiskami które mi podałaś, nic nie mówiąc o nazwie organizacji.
- Jako zespół? Jak rozumiem wszystko już przemyślałeś. Kogo widzisz w tej drużynie?
- Całą trójkę Uchicha.
Zaczęłam się śmiać kręcąc głową.
- Dlatego wcisnąłeś nas do jednego pokoju?
Uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
- To nie wypali.
- Niby dlaczego?
- Nie dogadają się. Obito z Itachim zbyt mocno konkurują.
- Tak, zdaję sobie sprawę, że jesteście w miłosnym trójkąciku i póki nie podasz im jakiejś odpowiedzi to będą ciągle walczyć o twoje względy.
Zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok na ziemię.
- Nie przejmuj się. Każdy z nich przełoży twoje życie nad swoje. Stąd mam pewność, że nie dojdziesz do progu swojej wytrzymałości. Oni ci na to nie pozwolą.
- Ale czemu wybrałeś akurat taki skład?
- Mówiłaś, że członkowie tej organizacji mieli dużo chakry.
- No tak.
- Na tyle dużo by ktoś widzący przepływ chakry mógł wyłowić takie osoby z tłumu?
- Istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że tak.
- Więc w swoim zespole potrzebujesz osób, które będą to potrafiły.
- No dobrze, ale równie dobrze mógłbyś wybrać kogoś innego i komunikując się niewerbalnie pokazywałabym im nasze cele.
- A w sytuacji, gdy byłabyś nieprzytomna? Albo miałabyś zbyt mało własnej chakry, by to zrobić? Albo zostalibyście rozdzieleni?
- No dobrze, rozumiem, rozumiem. Chcesz się zabezpieczyć na wypadek mojej niedyspozycji.
- Dokładnie. A to jest skład, który na pewno o ciebie zadba.
- Nie jestem aż tak ważna, żebyś składał drużynę tylko przez aspekt, abym przetrwała.
- Nie mówię, że ty jesteś ważna. Ale jak sama wskazałaś, jesteś tykającą bombą. Nie możemy dopuścić do sytuacji w której zginiesz, bo bestie wyjdą na zewnątrz. Nie wiem czy obecnie znajduje się ktoś na tyle silny, aby je powstrzymać od zniszczenia świata.
Pokiwałam głową lekko zawstydzona i mocno zamyślona.
- Zapomniałam o jeszcze jednej rzeczy, stań na chwilę.
Posłuchał mnie patrząc z zaniepokojeniem. Podeszłam do niego. Położyłam rękę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Nie miał jakiś wielkich urazów, ale i tak wyleczyłam wszystkie obrażenia, aby chociażby siniaki nie zdążyły się pojawić. Otworzyłam oczy. Patrzył na mnie jeszcze bardziej zdumiony.
- Dziękuję. Dlaczego?
- A po co masz się męczyć, skoro mogę ci pomóc?
Pokręcił tylko głową w niedowierzaniu. Chwilowy postój wykorzystaliśmy, aby zjeść kolacje. Następnie szybkim tempem zaczęliśmy biec do organizacji.
Już w progu Deidara poderwał mnie do góry. Zaczęłam się śmiać radośnie widząc za nim całą naszą organizację. Podrzucił mnie do góry. Nie udało  mi się powstrzymać pisku. Przed upadkiem uchronił mnie Obito łapiąc mnie, a następnie przekazał dalej. Powitanie trwało dobry kwadrans, zanim pozwolili mi pójść do pokoju. Od razu udałam się do łazienki, aby wziąć gorącą kąpiel. Tego było mi trzeba. Po półtorej godziny moczenia się w gorącej wodzie i porządkowania myśli założyłam strój bardziej domowy i weszłam do pokoju. Cała trójka była obecna. I nie widziałam, aż tak palącej nienawiści między nimi jaka była wcześniej. Uśmiechnęłam się do nich lekko zdenerwowana i stanęłam przy ścianie, tak by mieć na nich wszystkich dobry widok.
- Słyszeliście już o nowym postanowieniu Paina?
- Jeszcze nie.
- Cała nasza czwórka od dzisiaj tworzy nową drużynę.
Zaczęli się po sobie rozglądać nie do końca rozumiejąc co się dzieje.
- Ale dlaczego?
- Bo sama nie poradzę sobie, aby uporać się z tą nową organizacją. Jeśli nie macie nic przeciwko to chciałabym, abyście mi pomogli.
Wyraz ich twarzy od razu zmienił się na zdeterminowany.
- Kiedy zaczynamy?
- Na pierwszą misję wyruszymy dopiero, kiedy zostaną zebrane jakieś pewniejsze informacje. Do tego czasu musimy nauczyć się współpracować. Dodatkowo muszę nauczyć się lepiej kontrolować bijuu, aby nie stanowiły dla was zagrożenia. Nie chciałabym, abyście przeze mnie zginęli.
Dodałam cichszym głosem i spuściłam wzrok na ziemię. Po chwili poczułam delikatny dotyk na policzku. Podniosłam wzrok, aby zobaczyć Obito, który głaskał mnie wierzchem swojej dłoni.
- Nie martw się o nas. Poradzimy sobie.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Troszkę uspokojona położyłam się na łóżku. Już po chwili poczułam pozostałych Uchicha kładących się obok. Po raz pierwszy od dawna, zasypiałam mając jakiś konkretny cel na najbliższy czas.

1 komentarz:

  1. Zero czytelników?! Zero czytelników?! A ja to co?! Q_Q Fakt, faktem z zagubieniem się w linkach, ale to już zupełnie inna sprawa tak? ;D Kocham to opowiadanie, więc błagam dokończ je Q_Q

    OdpowiedzUsuń