Naładowana pozytywną energią postanowiłam posprzątać cały
składzik. Weszłam do niego i zamknęłam za sobą drzwi. Był tam maksymalny bród i
syf. Stworzyłam dwa klony i każdy z nich zajmował się inną częścią składziku.
Przedmiotu przenosiłam siłą woli, więc mogłam przenosić po kilkanaście na raz,
a że moja uwaga była podzielona na trzy osoby to jeszcze więcej. W dwie godziny
udało mi się wszystko zrobić. Ze zdziwieniem odkryłam, że jest tutaj mniej
rzeczy niż myślałam. W dodatku jak poukładałam wszystko na półkach to trzy
czwarte pokoju dalej była wolna. Nie myśląc już nic więcej pozbyłam się kurzu,
brudu i udałam się do pokoju. Nie musiałam dzisiaj robić obiadu, bo oprócz mnie
był tutaj tylko Lider i Konan. Byłaby to świetna okazja do ucieczki, gdyby nie
dwie rzeczy. Po pierwsze Pain by mnie nakrył jak próbowałabym uciec, a po
drugie nie znałam kolejności znaków, aby otworzyć skałę, a ma ona
zabezpieczenie i przez nią bym nie mogła wyjść. Wszędzie indziej ściany
oddzielające środek od zewnątrz są zbyt grube bym mogła tamtędy przejść tą samą
metodą co wcześniej do pokoju artystów. Wzięłam do ręki segregator z technikami
i zaczęłam go powoli przeglądać. Tak w sumie to gdy zajrzałam do głowy Kakuzo i
widziałam tak różne techniki to części z nich wcześniej nie znałam i nie miałam
ich zakodowanych, a i tak się ich nauczyłam. Zaciekawiona tym czy mogę sama
nauczyć się technik których nie znam z książek postanowiłam spróbować.
Przeczytałam opis jednego z jutsu i nic. Spojrzałam na to ByakuSharinganem i
nic. Wyłączyłam moje oczy i zaczęłam sobie wyobrażać jak to fajnie by było
gdybym to umiała. Wyobraziłam sobie jak bym się ustawiła, jakie znaki bym
wykonała i jaki efekt bym otrzymała i ze zdumieniem odkryłam, że już to umiem.
Nie dowierzając jeszcze odtworzyłam to jutsu w realu i wyszło mi! Rozradowana
czytałam opisy wszystkich technik po kolei i wyobrażałam sobie jak to by
wyglądało. Skończyłam po półtorej godziny i postanowiłam się wykąpać. Weszłam
do wanny i po piętnastu minutach musiałam wyjść, bo Lider kierował się do
środka. Wkurzona i nie odprężona położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać co
tu bym mogła zrobić. Najlepiej by było gdybym miała własną łazienkę. To
rozwiązałoby wszystkie moje kłopoty. Nie musiałabym się przejmować czasem,
Painem czy, że ktoś mi wejdzie. Tak w sumie to mogłabym zrobić łazienkę! Dlaczego
niby mam tego nie zrobić? Napalona na swój pomysł wstałam szybko z miejsca i
poszłam do schowka. Usunęłam resztę pustych regałów, a te pełne przeciągnęłam
do przodu. Miałam wolne trzy czwarte pomieszczenia i zamierzałam to
wykorzystać. Skoncentrowałam się i skopiowałam kawałek ściany tak, że
oddzieliłam schowek od tej pustej części. Dotknęłam ściany i zaczęłam
przelewać w nią chakrę tak, by ktoś
patrząc na nią widział dalej regały, ale nie czuł potrzeby tam pójść. Weszłam
do mojego pokoju. Skopiowałam drzwi i umieściłam je koło łóżka na ścianie.
Skoncentrowałam się na nich tak, aby nie było ich widać. Otworzyć je można było
tylko gdy się wiedziało, że one tam są. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam kawałek
zniszczonego pokoju. Poszłam do łazienki i obserwowałam jak idą rury z wodą, a następnie
działając powoli zaczęłam przeciągać je do odgrodzonej części schowka. Wróciłam
do łazienki z pustym zwojem, skopiowałam wannę i ukryłam ją w nim, potem
prysznic, kibel, szafkę, uchwyty na ręczniki, kafelki co są na ścianie, kafelki
z podłogi, żyrandolopodobne coś , oraz podniosłam jednego kafelka z podłogi,
skopiowałam kawałek jakiegoś gipsu i sprawdziłam jego skład. Oprócz tej skały
był tam tez piasek i woda. Tak jak mogłam to skopiować wiedziałam, że muszę
dodać do tego wodę i rozgrzać to by było płynne. Wróciłam do mojej przyszłej
łazienki. Położyłam na ziemi kawałek tego dziwnego gipsu, tynku, sama nie wiem
czego i skopiowałam to tyle razy, że cała podłoga była w tym. Podniosłam to do
góry i dodawałam stopniowo do tego wodę. Po piętnastu minutach kręcenia tym w
powietrzu, uzyskałam jednolitą, cieknącą masę. Rozsmarowałam ją na całej
podłodze i ścianach i jak najszybciej poukładałam tam kafelki. Kafelki na
ścianach przytrzymywałam powietrzem by nie pospadały dopóki to się nie scali, a
między każde kafelki w rogach układałam plastikowe krzyżyki by były w
odpowiedniej odległości od siebie. Użyłam jednego z nowo poznanych jutsu by
ogrzać tamto wszystko od środka. Pilnowałam aby stwardniało, ale nie na tyle by
się rozpuściło. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku patrząc w sufit.
Używając moich oczu patrzyłam na kable i próbowałam zrozumieć, które kable mam
połączyć z żyrandolem, by był tam prąd, a które z przełącznikiem. Po piętnastu
minutach wyłączyłam wietrzenie w łazience i zamontowałam tam światło
rozmieszczając kable w odpowiednich miejscach. Ustawiłam tam prysznic, kibel i
wannę umieszczając je według własnego pomysłu i podłączając do nich odpowiednie
rury. Na końcu powiesiłam haczyki na ręczniki i postawiłam szafkę. Nad szafką
było małe lustro. Skopiowałam je kilka razy i połączyłam ze sobą kawałki
lustra, tak, że wyglądało to jak jedna wielka tafla. Powiesiłam to na ścianie
naprzeciwko drzwi i uśmiechnęłam się widząc efekt mojej pracy. Wchodząc do
łazienki na wprost było widać lustro, po lewej stronie od razu była ściana, a
po prawej stronie na samym końcu stała wanna zajmując całe miejsce od ściany do
ściany. Po lewej stronie za lustrem było widać szafkę ze zlewem, a potem
pralkę, a po prawej stronie kibel. Koło kibla zrobiłam ukrytą półeczkę w szafie
i włożyłam tam podpaski i tampony, które znalazłam w schowku, o dziwo dobre
rozmiarem i nie były stare. Za kiblem był prysznic. Między prysznicem, a wanną
wisiały haczyki na ręczniki i tam powiesiłam swój ręcznik. Nad wanną powiesiłam
też sznurki na mokre ubrania. Ze składziku wyciągnęłam papier toaletowy, był on
miękki, więc nie mogłam jego skopiować, na razie, będę go musiała podbierać.
Wzięłam też moje kosmetyki do mycia się i postawiłam je na wannie. Ze schowka
wyjęłam drugi zestaw kosmetyków i położyłam je przy prysznicu. Znalazłam też
tam sól do kąpieli i ten ładnie pachnący płyn do kąpieli. Położyłam je na
brzegu wanny. Wróciłam do schowka i znalazłam tam jeszcze jakąś pidżamę ładną,
bieliznę, bluzkę i jeansy. Szczęśliwa, że będę miała więcej ubrań i będę mogła
stare wyprać położyłam to wszystko w szafce pod biurkiem. Zadowolona spojrzałam
jeszcze raz na gotową łazienkę. Wychodziłam już z pomieszczenia, kiedy wpadła
do mojego pokoju wściekła, krzywo ubrana
Konan.
- Co on sobie myśli! Jak on może mnie tak traktować! Jak on
może być takim chamem!
Nie myśląc nawet o tym by zamknąć drzwi od łazienki
podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno do siebie. Głaskałam ją uspokajająco
po plecach w górę i dół. W czasie kiedy ona płakała i wyzywała Paina od
najgorszych świń. Gdy się w końcu wyżyła i uspokoiła odkleiłam ją od siebie i
spytałam o co chodzi .
- O co chodzi!? Już ja ci zaraz
powiem o co chodzi!
- Ale spokojnie i postaraj się nie krzyczeć.
Konan zamknęła oczy. Wzięła kilka nierównych wdechów i
wydechów i spokojnie zaczęła mówić.
- Z Painem powoli zaczynamy wpadać w rutynę. Jestem niby z
nim i często się kochamy, ale dla niego liczy się tylko praca. Za dwa dni mam
urodziny i chciałam jakoś to uczcić. Byłabym zadowolona chociażby z kolacji
przy świecach. Ale nie… On musiał o tym zapomnieć. Powiedział, że akurat
tamtego dnia mam iść z Tobim na misje! W dodatku ta misja ma trwać cały dzień,
więc na urodziny nie byłoby mnie tutaj. A jakby tego było mało to powiadomił
mnie o tym podczas seksu! Już prawie dochodziłam, a on mówi, że ostatnio cały
czas się obijam i siedzę tutaj, że mogłabym zrobić w końcu coś pożytecznego, bo
nawet Tobi więcej robi dla tej organizacji niż ja. Wkurzyłam się na niego.
Dałam mu z plaska, ubrałam się i tu przybiegłam. Jestem wkurzona. Jak on mógł
mi to zrobić! Myślałam, że to będą moje wyjątkowe urodziny, a tu się dowiaduje,
że do niczego się nie nadaję i że równie dobrze mogłoby tu mnie nie być. A może
on ma rację? Może on mnie nie kocha? Może lepiej by było gdybym sobie poszła?
- Nie gadaj bzdur. Jesteś tutaj potrzebna. Może on tego nie
zauważa, ale dzięki tobie on tutaj się trzyma. Jeśli sobie pójdziesz to nawet
nie wiesz jaki tu horror zapanuje. Lider ciągle byłby wściekły i zły.
Dekoncentrował by się łatwo i zrobił coś czego żałował by do końca swego życia.
- Dzięki. Och… jaką ja mam ochotę mu dopiec. Zrobić coś by
mu pokazać, że choć trochę się liczę dla innych, o ile tak jest.
- Nie martw się. Mam już pomysł co zrobić, by on zobaczył
czego Ci brakuje. Do jutra zrób mi listę rzeczy które chciałabyś dostać. Na
razie możesz u mnie zostać, a ja pójdę zbadać jak tam sytuacja u niego. Trzeba
to dobrze wszystko zgrać.
- Dobrze. A co to za drzwi za tobą?
- Ech… zapomniałam zamknąć w tym pośpiechu. Jak chcesz to
zobacz, ale nie mów nic Liderkowi, bo się na mnie wkurzy.
Zainteresowana Konan wstała i podeszła do drzwi. Zapaliłam
światło i ukryłam przycisk pod tym samym jutsu co drzwi. Konan z ciekawością
oglądała całą moją łazienkę. Uśmiechnęłam się do niej, a ona do mnie.
- Sama to wszystko zrobiłaś?
- No nie licząc kilku klonów i wielkiej ilości jutsu, które
mi w tym pomogły.
- Mówiłam, żebyś kombinowała, ale nie sądziłam, że zbudujesz
własną łazienkę. Jestem pod wrażeniem.
- Miałabym prośbę. Mogłabyś ją jakoś ozdobić? Potrzebne
rzeczy znajdziesz poukładane w składziku. Tylko dopilnuj by nikt tego nie
zobaczył. Chociaż oprócz mnie i Ciebie jest tu tylko Lider, więc nie powinnaś
się martwić. Problemem może być tylko Itachi i Kisame, jak wrócą.
- Nie powiesz Itachiemu?
- Nie wiem. Pewnie mu powiem, ale nie wiem kiedy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz