Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 18



Naładowana pozytywną energią postanowiłam posprzątać cały składzik. Weszłam do niego i zamknęłam za sobą drzwi. Był tam maksymalny bród i syf. Stworzyłam dwa klony i każdy z nich zajmował się inną częścią składziku. Przedmiotu przenosiłam siłą woli, więc mogłam przenosić po kilkanaście na raz, a że moja uwaga była podzielona na trzy osoby to jeszcze więcej. W dwie godziny udało mi się wszystko zrobić. Ze zdziwieniem odkryłam, że jest tutaj mniej rzeczy niż myślałam. W dodatku jak poukładałam wszystko na półkach to trzy czwarte pokoju dalej była wolna. Nie myśląc już nic więcej pozbyłam się kurzu, brudu i udałam się do pokoju. Nie musiałam dzisiaj robić obiadu, bo oprócz mnie był tutaj tylko Lider i Konan. Byłaby to świetna okazja do ucieczki, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze Pain by mnie nakrył jak próbowałabym uciec, a po drugie nie znałam kolejności znaków, aby otworzyć skałę, a ma ona zabezpieczenie i przez nią bym nie mogła wyjść. Wszędzie indziej ściany oddzielające środek od zewnątrz są zbyt grube bym mogła tamtędy przejść tą samą metodą co wcześniej do pokoju artystów. Wzięłam do ręki segregator z technikami i zaczęłam go powoli przeglądać. Tak w sumie to gdy zajrzałam do głowy Kakuzo i widziałam tak różne techniki to części z nich wcześniej nie znałam i nie miałam ich zakodowanych, a i tak się ich nauczyłam. Zaciekawiona tym czy mogę sama nauczyć się technik których nie znam z książek postanowiłam spróbować. Przeczytałam opis jednego z jutsu i nic. Spojrzałam na to ByakuSharinganem i nic. Wyłączyłam moje oczy i zaczęłam sobie wyobrażać jak to fajnie by było gdybym to umiała. Wyobraziłam sobie jak bym się ustawiła, jakie znaki bym wykonała i jaki efekt bym otrzymała i ze zdumieniem odkryłam, że już to umiem. Nie dowierzając jeszcze odtworzyłam to jutsu w realu i wyszło mi! Rozradowana czytałam opisy wszystkich technik po kolei i wyobrażałam sobie jak to by wyglądało. Skończyłam po półtorej godziny i postanowiłam się wykąpać. Weszłam do wanny i po piętnastu minutach musiałam wyjść, bo Lider kierował się do środka. Wkurzona i nie odprężona położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać co tu bym mogła zrobić. Najlepiej by było gdybym miała własną łazienkę. To rozwiązałoby wszystkie moje kłopoty. Nie musiałabym się przejmować czasem, Painem czy, że ktoś mi wejdzie. Tak w sumie to mogłabym zrobić łazienkę! Dlaczego niby mam tego nie zrobić? Napalona na swój pomysł wstałam szybko z miejsca i poszłam do schowka. Usunęłam resztę pustych regałów, a te pełne przeciągnęłam do przodu. Miałam wolne trzy czwarte pomieszczenia i zamierzałam to wykorzystać. Skoncentrowałam się i skopiowałam kawałek ściany tak, że oddzieliłam schowek od tej pustej części. Dotknęłam ściany i zaczęłam przelewać  w nią chakrę tak, by ktoś patrząc na nią widział dalej regały, ale nie czuł potrzeby tam pójść. Weszłam do mojego pokoju. Skopiowałam drzwi i umieściłam je koło łóżka na ścianie. Skoncentrowałam się na nich tak, aby nie było ich widać. Otworzyć je można było tylko gdy się wiedziało, że one tam są. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam kawałek zniszczonego pokoju. Poszłam do łazienki i obserwowałam jak idą rury z wodą, a następnie działając powoli zaczęłam przeciągać je do odgrodzonej części schowka. Wróciłam do łazienki z pustym zwojem, skopiowałam wannę i ukryłam ją w nim, potem prysznic, kibel, szafkę, uchwyty na ręczniki, kafelki co są na ścianie, kafelki z podłogi, żyrandolopodobne coś , oraz podniosłam jednego kafelka z podłogi, skopiowałam kawałek jakiegoś gipsu i sprawdziłam jego skład. Oprócz tej skały był tam tez piasek i woda. Tak jak mogłam to skopiować wiedziałam, że muszę dodać do tego wodę i rozgrzać to by było płynne. Wróciłam do mojej przyszłej łazienki. Położyłam na ziemi kawałek tego dziwnego gipsu, tynku, sama nie wiem czego i skopiowałam to tyle razy, że cała podłoga była w tym. Podniosłam to do góry i dodawałam stopniowo do tego wodę. Po piętnastu minutach kręcenia tym w powietrzu, uzyskałam jednolitą, cieknącą masę. Rozsmarowałam ją na całej podłodze i ścianach i jak najszybciej poukładałam tam kafelki. Kafelki na ścianach przytrzymywałam powietrzem by nie pospadały dopóki to się nie scali, a między każde kafelki w rogach układałam plastikowe krzyżyki by były w odpowiedniej odległości od siebie. Użyłam jednego z nowo poznanych jutsu by ogrzać tamto wszystko od środka. Pilnowałam aby stwardniało, ale nie na tyle by się rozpuściło. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku patrząc w sufit. Używając moich oczu patrzyłam na kable i próbowałam zrozumieć, które kable mam połączyć z żyrandolem, by był tam prąd, a które z przełącznikiem. Po piętnastu minutach wyłączyłam wietrzenie w łazience i zamontowałam tam światło rozmieszczając kable w odpowiednich miejscach. Ustawiłam tam prysznic, kibel i wannę umieszczając je według własnego pomysłu i podłączając do nich odpowiednie rury. Na końcu powiesiłam haczyki na ręczniki i postawiłam szafkę. Nad szafką było małe lustro. Skopiowałam je kilka razy i połączyłam ze sobą kawałki lustra, tak, że wyglądało to jak jedna wielka tafla. Powiesiłam to na ścianie naprzeciwko drzwi i uśmiechnęłam się widząc efekt mojej pracy. Wchodząc do łazienki na wprost było widać lustro, po lewej stronie od razu była ściana, a po prawej stronie na samym końcu stała wanna zajmując całe miejsce od ściany do ściany. Po lewej stronie za lustrem było widać szafkę ze zlewem, a potem pralkę, a po prawej stronie kibel. Koło kibla zrobiłam ukrytą półeczkę w szafie i włożyłam tam podpaski i tampony, które znalazłam w schowku, o dziwo dobre rozmiarem i nie były stare. Za kiblem był prysznic. Między prysznicem, a wanną wisiały haczyki na ręczniki i tam powiesiłam swój ręcznik. Nad wanną powiesiłam też sznurki na mokre ubrania. Ze składziku wyciągnęłam papier toaletowy, był on miękki, więc nie mogłam jego skopiować, na razie, będę go musiała podbierać. Wzięłam też moje kosmetyki do mycia się i postawiłam je na wannie. Ze schowka wyjęłam drugi zestaw kosmetyków i położyłam je przy prysznicu. Znalazłam też tam sól do kąpieli i ten ładnie pachnący płyn do kąpieli. Położyłam je na brzegu wanny. Wróciłam do schowka i znalazłam tam jeszcze jakąś pidżamę ładną, bieliznę, bluzkę i jeansy. Szczęśliwa, że będę miała więcej ubrań i będę mogła stare wyprać położyłam to wszystko w szafce pod biurkiem. Zadowolona spojrzałam jeszcze raz na gotową łazienkę. Wychodziłam już z pomieszczenia, kiedy wpadła do mojego pokoju wściekła, krzywo ubrana  Konan.
- Co on sobie myśli! Jak on może mnie tak traktować! Jak on może być takim chamem!
Nie myśląc nawet o tym by zamknąć drzwi od łazienki podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno do siebie. Głaskałam ją uspokajająco po plecach w górę i dół. W czasie kiedy ona płakała i wyzywała Paina od najgorszych świń. Gdy się w końcu wyżyła i uspokoiła odkleiłam ją od siebie i spytałam o co chodzi .
- O co chodzi!? Już ja ci zaraz powiem o co chodzi!                                                                             
- Ale spokojnie i postaraj się nie krzyczeć.
Konan zamknęła oczy. Wzięła kilka nierównych wdechów i wydechów i spokojnie zaczęła mówić.
- Z Painem powoli zaczynamy wpadać w rutynę. Jestem niby z nim i często się kochamy, ale dla niego liczy się tylko praca. Za dwa dni mam urodziny i chciałam jakoś to uczcić. Byłabym zadowolona chociażby z kolacji przy świecach. Ale nie… On musiał o tym zapomnieć. Powiedział, że akurat tamtego dnia mam iść z Tobim na misje! W dodatku ta misja ma trwać cały dzień, więc na urodziny nie byłoby mnie tutaj. A jakby tego było mało to powiadomił mnie o tym podczas seksu! Już prawie dochodziłam, a on mówi, że ostatnio cały czas się obijam i siedzę tutaj, że mogłabym zrobić w końcu coś pożytecznego, bo nawet Tobi więcej robi dla tej organizacji niż ja. Wkurzyłam się na niego. Dałam mu z plaska, ubrałam się i tu przybiegłam. Jestem wkurzona. Jak on mógł mi to zrobić! Myślałam, że to będą moje wyjątkowe urodziny, a tu się dowiaduje, że do niczego się nie nadaję i że równie dobrze mogłoby tu mnie nie być. A może on ma rację? Może on mnie nie kocha? Może lepiej by było gdybym sobie poszła?
- Nie gadaj bzdur. Jesteś tutaj potrzebna. Może on tego nie zauważa, ale dzięki tobie on tutaj się trzyma. Jeśli sobie pójdziesz to nawet nie wiesz jaki tu horror zapanuje. Lider ciągle byłby wściekły i zły. Dekoncentrował by się łatwo i zrobił coś czego żałował by do końca swego życia.
- Dzięki. Och… jaką ja mam ochotę mu dopiec. Zrobić coś by mu pokazać, że choć trochę się liczę dla innych, o ile tak jest.
- Nie martw się. Mam już pomysł co zrobić, by on zobaczył czego Ci brakuje. Do jutra zrób mi listę rzeczy które chciałabyś dostać. Na razie możesz u mnie zostać, a ja pójdę zbadać jak tam sytuacja u niego. Trzeba to dobrze wszystko zgrać.
- Dobrze. A co to za drzwi za tobą?
- Ech… zapomniałam zamknąć w tym pośpiechu. Jak chcesz to zobacz, ale nie mów nic Liderkowi, bo się na mnie wkurzy.
Zainteresowana Konan wstała i podeszła do drzwi. Zapaliłam światło i ukryłam przycisk pod tym samym jutsu co drzwi. Konan z ciekawością oglądała całą moją łazienkę. Uśmiechnęłam się do niej, a ona do mnie.
- Sama to wszystko zrobiłaś?
- No nie licząc kilku klonów i wielkiej ilości jutsu, które mi w tym pomogły.
- Mówiłam, żebyś kombinowała, ale nie sądziłam, że zbudujesz własną łazienkę. Jestem pod wrażeniem.
- Miałabym prośbę. Mogłabyś ją jakoś ozdobić? Potrzebne rzeczy znajdziesz poukładane w składziku. Tylko dopilnuj by nikt tego nie zobaczył. Chociaż oprócz mnie i Ciebie jest tu tylko Lider, więc nie powinnaś się martwić. Problemem może być tylko Itachi i Kisame, jak wrócą.
- Nie powiesz Itachiemu?
- Nie wiem. Pewnie mu powiem, ale nie wiem kiedy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz