Obudziłam się o dziwo wypoczęta. Było mi gorąco.
Próbowałam się poruszyć. Nie było mi to dane. Spojrzałam na to co się dzieje w
koło mnie, dzięki jutsu i uśmiechnęłam się pod nosem. Leżałam na klatce
piersiowej Obito. Od tyłu przytulał się do mnie Itachi, a z drugiej strony
Obito leżał Sasuke trzymający mnie za ręce. Jednak tylko na chwilę poprawiło mi
to nastrój.
- Dzień dobry.
Usłyszałam cichy głos, którego nie pomyliłabym z
żadnym innym. Przeszedł mnie dreszcz, którego nie udało mi się pohamować.
- Dzień dobry Itachi.
- Jak ci się spało?
- Całkiem ciepło i wygodnie.
- Cieszę się. Co byś zjadła na śniadanie?
Przekręciłam głowę w jego kierunku. Pytał szczerze.
Naprawdę zamierzał mi je zrobić.
- Niech będzie jajecznica.
Podniósł się z łóżka. Wstałam zaraz po nim
przypadkiem budząc pozostałych Uchicha. Wzięłam kilka drobiazgów i zamknęłam
się w łazience. Dlaczego, aż tak bardzo się mnie przestraszyli? Dlaczego nie
potrafią mnie zaakceptować? Dlaczego odwróciła się ode mnie cała wioska tylko
dlatego, że ją obroniłam? Nie potrafiłam tego pojąć. Nie mogę być dłużej sama,
bo zaraz zwariuje. Czym prędzej wyszłam z łazienki i weszłam do rozgadanej
jadalni. Nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech i zaczęłam z całą resztą jeść
posiłek. Itachi przechodząc koło mnie wyciągnął rękę, aby dotknąć mojej głowy,
ale powstrzymał się w ostatnim momencie z bólem w oczach. Nie do końca
rozumiałam dlaczego, ale było mi go szkoda. Spojrzałam na Obito wydawał się
szczęśliwy. Natomiast Sasuke już udało się wpasować w to towarzystwo. Po
posiłku wszyscy udali się do salonu. Byłam zbyt wykończona emocjonalnie, aby
pójść za nimi. Wyszłam niepostrzeżenie z organizacji i usiadłam na kamieniu
koło jeziora. Byłam smutna. Dlaczego zawsze wszystko muszę zepsuć? Dlaczego oni
muszą mnie nienawidzić?
- Jesteś idiotką.
Usłyszałam chłodne słowa od Hidana siadającego koło
mnie.
- Będę tego żałować.
- Co tam mamroczesz pod nosem?
- Dlaczego?
Powiedziałam głośniej.
- Bo biadolisz.
- Nie do końca rozumiem.
- Skracając twój smutek, właśnie narzekasz na to,
że nie każdy na tym świecie darzy cię sympatią.
Zmarszczyłam brwi.
- Ale to nie dlatego czuję się zraniona.
- A z jakiego innego powodu jesteś smutna? Jest ci
źle, że oni cię nie akceptują, prawda?
- Tak.
Pokiwałam niepewnie głową.
- Zdradzę ci mały sekret. Nie ma na świecie osoby
lubianej przez wszystkich. Największym cudem jest móc znaleźć miejsce do
którego się pasuje. Posiadać tych kilka osób, którym można zaufać, na których
można polegać. Ty masz to szczęście. Może nie jesteśmy najlepszym towarzystwem,
ale przynajmniej możesz uwierzyć, że nigdy nie zostawimy ciebie w potrzebie.
W moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Ma
rację. Niepotrzebnie się nad sobą użalam.
- A to tylko jeden z powodów przez które jesteś
idiotką.
Spojrzałam na niego tym razem pełna nadziei.
- Dlaczego jeszcze jestem idiotką?
- Bo nie doceniasz tego co robisz. Chciałabyś z
dnia na dzień widzieć efekty swoich działań. Tak się nie da. Zanim uzyskasz
pożądany efekt to minie kilka miesięcy jak nie lat. Na tym świecie jesteś ponad dwa miesiące. Udało ci się naszą organizację przerobić na dobrą. Zawrzeć układ
między Akatsuki i Konohą. Zdobyć wiele informacji. To nie jest mało! A to
dopiero początek. Gdy nasza umowa zacznie obowiązywać to zdążysz zauważyć co
się dzieje. Nie poddawaj się i ciesz się każdym dniem. Dajesz sobie naprawdę
dalekie cele, więc daj sobie czas, aby do nich dojść.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Od kiedy jesteś taki mądry?
- Odkąd zrozumiałem jak wiele jestem ci winien.
- Właśnie spłaciłeś swój dług.
- To co zrobiłem dla ciebie jest wierzchołkiem góry
mojego długu.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale rozmyśliłam
się kręcąc głową na boki. Hidan wstał i wyciągnął do mnie rękę.
- Wstawaj. Wracamy do towarzystwa.
Uśmiechnęłam się szeroko. Odkąd wróciłam po raz
pierwszy byłam szczerze szczęśliwa. On ma rację. Mam więcej niż mogłam chcieć.
Muszę nauczyć się tym cieszyć. Chwyciłam jego rękę i wróciliśmy do organizacji.
Na kanapie siedział Gara, Itachi i Deidara. Z wesołymi iskierkami w oczach
zaczęłam się wciskać między nimi, by usiąść. Zaczęli się śmiać i łaskotać mnie.
Ma rację. Mam wszystko czego potrzebuję.
- Ituka!
Wszyscy usłyszeliśmy krzyk Paina, który stał w
progu. W pokoju zapadła idealna cisza.
- Idziesz na misję.
Byłam zła.
- Dopiero wróciłam.
- Idziesz na misje.
Powiedział z równie wielkim uporem co ja. Poważna wstałam.
Zaczęliśmy iść w swoim kierunku. Stanęliśmy jednocześnie, gdy dzielił nas
najwyżej metr. Obydwoje byliśmy śmiertelnie poważni.
- Idziesz. Na. Misje.
Powiedział dobitnie, akcentując każde słowo.
- Pamiętasz jak dałeś mi karę?
Spytałam tak by tylko on to usłyszał.
- Tak i znam twoje powody.
Zaskoczył mnie tym.
- Konan mi powiedziała.
Dokończył zażenowany. Uśmiechnęłam się w duchu.
- Dlaczego chcesz mnie zmusić do misji, skoro o tym
wiesz?
Spytałam nie do końca rozumiejąc.
- Idziesz na misję do Sunagakure.
Powiedział tak by wszyscy usłyszeli.
- Nie.
Dalej upierałam się przy swoim. Długo mierzyliśmy
się spojrzeniem. W końcu lider się poddał.
- Idziesz na tę misję ze mną.
Byłam na tyle zaskoczona, że cofnęłam się o jeden
krok.
- Idę na misję z tobą? Dlaczego?
- Znalazłem człowieka, który może być idealnym
źródłem informacji. Jednak jeśli dojdzie później do walki, to mógłbym sobie sam
nie poradzić, aby z nim wygrać.
- Ale dlaczego nie wysyłasz mnie na tę misję
samodzielnie, albo z kimś innym?
- Bo tylko ja wiem, czego mamy się dowiedzieć.
- Możesz mi powiedzieć.
- Mogę, ale to nic nie da.
- Dlaczego?
Czułam się skołowana. Nie do końca wiedziałam co
się dzieje. Pain dopiero po chwili postanowił mi odpowiedzieć.
- Nasz informator był kiedyś moim przyjacielem.
Oprócz tego co ważne dla organizacji, chcę też dowiedzieć się tego co jest
ważne dla mnie.
Otworzyłam usta by odruchowo się zapytać, ale
zrozumiałam, że nie powinnam być aż tak wścibska. Zdecydowałam się. Pokiwałam
poważnie głową.
- Dobrze. Kiedy ruszamy?
- Jutro rano.
Pokiwałam mu głową. Jak tylko lider wyszedł z
pomieszczenia to ponownie zrobiło się głośno. Wszyscy razem rozmawiali o tym,
czego, aż tak ważnego chce on się dowiedzieć. Miałam dość hałasu. Udałam się do
mojego aktualnego pokoju. Uśmiechnęłam się na widok okna. Otworzyłam je i
usiadłam na parapecie. Wymachiwałam nogami w powietrzu i próbowałam się
uspokoić.
- Przeziębisz się przez te twoje nawyki siadania w
oknie.
Nic mu nie odpowiedziałam.
- Dowiedziałaś się od Paina o co mu tak naprawdę
chodzi?
- Nie przeszukiwałam jego głowy.
- A już myślałem, że się czegoś dowiem.
- Możliwe, że on nie chce by ktokolwiek wiedział, a
jestem jedyną osobą z organizacji, która sekret utrzyma.
- Gdyby mnie poprosił to także nikomu nic bym nie
powiedział.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Obito także umie czytać w głowie i przeszukiwać
wspomnienia.
Na samo wspomnienie jego imienia zrobił się lekko
rozdrażniony. Zbliżył się do mnie i zebrał wszystkie moje włosy jakby chciał mi
zrobić kucyka. Po chwili je puścił.
- Przepraszam.
Szepnął cicho.
- Zapominam się.
Powinnam być na niego zła, ale nie potrafiłam.
Naprawdę żałował.
- Więc się nie zapominaj.
Odpowiedziałam surowo odwracając głowę w jego
kierunku. Widziałam ból w jego spojrzeniu.
- Podejdź bliżej. Jeszcze bliżej. Dobrze. Połóż
ręce na parapecie. Nie tu!
Zniecierpliwiona wzięłam jego dłonie i położyłam na
parapecie koło moich ud. Spojrzałam na niego. Wydawał się zaskoczony. Nie
wiedział co się dzieje. Z resztą ja też nie wiedziałam co robię. Znowu
patrzyłam przed siebie. Oparłam się plecami o jego klatkę piersiową. Tylko
przez chwilę był spięty. Było mi dobrze. Podniósł jedną dłoń. Szybko przykryłam
ją sobą.
- Miałeś się nie zapominać. Jeśli chcesz tutaj stać
to nie wolno ci podnieść rąk.
Powiedziałam już delikatniejszym głosem. Poczułam
ciepły podmuch na włosach. Rozbawiłam go. Zadowolona rozluźniłam się jeszcze
bardziej i pozwoliłam swoim myślą płynąć swobodnie. Dopiero po jakiejś godzinie
zarejestrowałam mały ruch, który od razu się wycofał. Patrzyłam w kierunku
drzwi zamyślona.
- Coś się stało?
Spytał Itachi ciepłym głosem.
- Obito nas widział.
Spiął się na chwilkę.
- Czy to źle?
- Nie. Nie.
Szepnęłam nie do końca będąc tego pewną. W końcu mogę robić co chcę, prawda?
Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wiele mógłbyś zrobić dla bliskich Ci ludzi? Jak trudna jest droga, którą podążasz? I czy będziesz wystarczająco silny, aby nieprzerwanie iść przed siebie? Poznaj historię, w której najważniejszą rolę odgrywa Nadzieja. Ona jest wszakże główną bohaterką, ledwo dorosłą dziewczyną, siłą sprowadzoną do organizacji, która sama siebie nazywa Brzaskiem. Choć mężczyźni, z którymi przyszło jej żyć, są mordercami, gwałcicielami, szaleńcami i sadystami, w każdym z nich dostrzegła skrzywdzone dziecko, które, mimo brutalnego usposobienia, obrało sobie szczytny cel. Z czasem stali się dla niej rodziną, dla której zdecydowała się poświęcić wszystko, co ma. Wybierz się do miejsca, w którym dobro toczy nieustanną walkę ze złem, choć strony mogą się odwrócić już wkrótce. To świat zasad, w którym pozory zaślepiają ludzi, a okrucieństwo człowieka nie zna granic. Po trupach do celu – to najkrótsze i najbardziej wymowne streszczenie tej historii, w której los ciągle szydzi i bawi się nieszczęściem.
OdpowiedzUsuńZapraszam na www.historie-niewyszukane.blogspot.com, gdzie znajdziesz nie tylko tą, ale i inne historie.
Fajny rozdział ;) Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ! *.* ( przepraszam, że nie kometowałam, ale miałam urwanie głowy ;c.)
OdpowiedzUsuńWena mnie opuściła, dlatego nie rozpisuję się,ale ty już dobrze wiesz, że masz ogromny talent do pisania!
Ach.. tak . Zupełnie zapomniałam cie powiadomić, że u mnie jest nowy rozdział >.<". NO to już wiesz C;
Jak zawsze czekam na nn <3
Pozdrawiam... Karui-chan!
Według mnie cudo!
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie. Trafiłam na nie niedawni i cały dzień czytałam wszystkie rozdziały :P
Czekam na nastepny, który mam nadzieję że niedługo sie pojawi ;)