Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 16



Deidara ciągle zszokowany wszedł do siebie do pokoju, a ja za nim. Usiadł na swoim krześle i wyciągnął glinę. Podeszłam do biurka Sasoriego i wzięłam jego krzesło by na nim usiąść.
- Co ty robisz? Sasori Cię zabije jak się dowie, że ruszałaś jego rzeczy.
- Nie martw się nic mi nie zrobi. Lubi mnie.
Deidara spojrzał na mnie jak na wariatkę i zaczął ugniatać glinę w celu rozgrzania jej, by łatwiej było mu lepić. Przez kolejne pięć minut tylko i wyłącznie ugniatał ją. Nie odzywałam się. W końcu jakby obudził się z transu i spojrzał na mnie.
- A może chciałabyś się nauczyć lepić z gliny?
- Nie wiem czy dam radę się nauczyć.
- Skoro Sasori Cię nauczył to dlaczego ja mam nie dać rady?
- Bo on jest pierwszym który dał radę mnie czegokolwiek nauczyć.
- To ja będę drugi. Co chcesz ulepić?
- Coś łatwego?
- Nie tak nie ma. Od czego zaczęłaś z Sasorim.
- Od lwa, więc teraz może być lwica.
- Świetnie. Opisz mi ją.
- W opisywaniu jestem kiepska. Pokażę ci ją. Bo chodzi oto by wyglądała jakby tuliła się do lwa. 
 - Da się zrobić.
Zaczęłam formować glinę, ale nie było to takie łatwe. Do tego używało się dwóch rąk i szybko coś psułam. Deidarze trudno było mi pomagać, gdy siedziałam obok niego, więc zniecierpliwiony powiedział, abym usiadła mu na kolanach. Zrobiłam to, a on z jednej strony położył swoją rękę na mojej i tak samo z drugiej. Wyglądało to tak jakby się do mnie tulił, ale po jego minie widziałam, że był maksymalnie skupiony na glinie. Po godzinie została uformowana, Deidara użył pewnego jutsu, które spowodowało, że ona trochę stwardniała, a następnie dał mi coś wyglądającego jak to niby dłuto Sasoriego, aby pobawić się z detalami. Tutaj trochę inaczej to wyglądało. Trzeba było być precyzyjnym i stanowczym lecz delikatnym. Glina ciągle była trochę miękka, więc gdy używało się więcej siły to można było osiągnąć zły efekt. Potem Deidara znów użył tego jutsu i figurka była gotowa. Dowiedziałam się, że to jutsu to nic innego jak podgrzewanie powietrza w na tyle dużej temperaturze by to zasuszyć, za drugim razem użył większej temperatury, więc zrobiło się twarde jak skała. Była czternasta i pierwsza figurka była gotowa. Po kolei postanowiłam robić te same zwierzaki co robiłam z Sasorim tylko odmiennej płci. Postanowiłam połączyć to później fajnie na tekturze tak, aby zwierzęta się dopełniały, jakby były parami. Zrobiliśmy jeszcze tygrysa – pana i zjedliśmy obiad.
Z obiadem nie miałam problemów. Tak samo jak wczoraj wysłałam klona z tą różnicą, że Deidara bez kłótni powiedział, że chce pomidorówkę, którą zrobiłam. Po posiłku zrobiliśmy lamparta – panią.
 Panterę – pana.
Lwiątko – chłopca


Tygrysiątko – dziewczynkę
Potem wezwałam klona, by zrobił kanapki na kolację. Następnie zrobiliśmy lamparciątko – chłopca.
Małą panterkę – dziewczynkę
Skończyliśmy o dwudziestej pierwszej. Z zadowoleniem przyglądałam się mojej ciężkiej pracy i cieszyłam się, bo teraz praktycznie umiałam sama to robić.
- A to nie wybuchnie?
- Nie. Do tych co mają wybuchnąć używam innej gliny i formuje ją w ustach, które mam na dłoniach.
- Aha. Nie jest Ci czasem ciężko?
- Dlaczego niby?
- Bo od prawie ośmiu godzin siedzę Ci na kolanach.
Deidara zaskoczony, zaczerwienił się jakby dopiero teraz odkrył, że to może dziwnie wyglądać. Zaśmiałam się cicho z jego miny, a on szybko do mnie dołączył. Po chwili uspokoiłam się i zaczęłam wyobrażać sobie jak poukładam wszystkie zwierzaki, aby ładnie wyglądały.
- Można je pokolorować?
- Można, czemu pytasz?
- Bo będą ładniej wyglądały w kolorach zwłaszcza, że te które robiłam z Sasorim są kolorowe i wyróżniały by się za bardzo.
- Możemy pomalować jest tylko jeden problem.
- Jaki?
- Farby, które mam mogę zepsuć efekt bo są nie najlepszej jakości.
- O to się nie martw, możemy wykorzystać farby Sasoriego.
- On Cię zabije.
- On jest milszy niż Ci się wydaje. Zostawię mu tylko notkę, aby nie było na Ciebie.
Wyjęłam farby i pomalowałam pierwsze zwierzątko. Okazało się, że muszę dobierać inne proporcje niż gdy malowałam drewno, bo glina ma inny wygląd i kolory wychodziły w innym odcieniu na tej teksturze. Po krótkim zastanowieniu stworzyłam odpowiednie barwy i skończyłam pierwszego stwora. Poprosiłam, by Deidara porobił przez chwilę resztę sam, a ja w tym czasie wyjęłam kawałek drewna z biurka Sasoriego i sprawnie wycięłam z niego orła lecącego z otwartym dziobem, aby włożyć w niego końcówkę listu. 
Pomalowałam go, ustawiłam na półce nad biurkiem, początek kartki włożyłam do dzioba, a reszta zwisała swobodnie w dół. Treść brzmiała :
„Drogi Sasori !
Mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewasz, ale nudziłam się i Deidara uczył mnie lepić z gliny. Całkiem nieźle mi wyszło i chciałam to pomalować, aby stworzyć kompozycję z figurek, które zrobiłam z tobą i z figurkami, które zrobiłam z nim. Niestety nie posiadał on żadnych dobrych farb, więc użyłam tych twoich, bo są najlepszej jakości. Pozdrawiam. 
       Ituka”
Zadowolona usiadłam koło Deidary i dokończyłam malowanie. Około jedenastej wyszłam od niego. Podziękowałam i wróciłam do pokoju. Poszłam do składziku i wyjęłam stamtąd dość dużą dyktę. Nie pokrywałam jej niczym, bo nie mogłam się zdecydować, czy ma tam być piasek, czy trawa, a może rzeka, lub podzielone na tereny łąkowe i sawannę lub jakieś inne środowisko? Te decyzje zostawiłam sobie na później. Poukładałam tylko na niej zwierzaki. Lwicę przytulającą się do lwa i ich dwójka lwiątek. Parę tygrysów z dwójką dzieci. Parę lampartów i panter z dziećmi i poukładałam je według władnego pomysłu. Postawiłam to na biurku, przebrałam się, nastawiłam budzik i poszłam spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz