Menu

Zawieszam

Zawieszam!
Natłok obowiązków powoduje, że mam mało czasu.
Aby znaleźć czas na pisanie trzeba znaleźć motywację.
Z kolei ona pojawia się dopiero, gdy dostanę dowód, że ktoś czyta - komentarz.
Jedynie, gdy jakieś przybędą, to pojawią się kolejne rozdziały.
Tak więc to od was zależy, kiedy coś nowego napiszę.
Ps: Zgubiłam listę osób zainteresowanych nowymi rozdziałami. Dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowościach to proszę o komentarz pod ostatnim rozdziałem, wraz ze wskazaniem miejsca, gdzie mam się odzywać. ;)

środa, 11 września 2013

Rozdział 30



Od rana wszyscy w koło mnie skakali, aby jak najbardziej mnie pocieszyć, rozbawić. Pomagali mi na każdym kroku, tak, że praktycznie nic nie robiłam sama. Zaczynając od tego, że Itachi zrobił śniadanie. Hidan starał się mnie unikać i spuszczał głowę za każdym razem, gdy mnie widział. Chyba, po prostu było mu głupio. Byłam rozbawiona ich zachowaniem. Bardzo mi to pochlebiało i pokazywało jak bardzo mnie lubią. Nawet gdy wróciłam do pokoju to czekała tam na mnie Konan, która rozporządziła masaż. Weszłyśmy do łazienki. Kazała mi się wykąpać, a w tym czasie przynosiła różne dziwne przedmioty. Opatulona ręcznikiem wyszłam z wody, a ona zaczęła od manicure i pedicure. Kazała mi się położyć na kołdrze rozłożonej na stole. Zsunęła mi ręcznik, aby zakrywał zadek i otworzyła drzwi. Zdziwiona widziałam jak wchodzi Itachi. Zawstydziłam się i lekko spięłam.
- Konan…
- O nic się nie martw. Potrzebny był masażysta.
- Myślę, że poradzę sobie, bez masażu. Naprawdę czuje się już o niebo lepiej.
- Marudzisz, marudzisz. Jeszcze zobaczysz, że ręce Itachiego, mogą sprawić cuda.
Zaróżowiłam się chyba, bo widziałam lekko kpiarski uśmiech na jego ustach i wesołe ogniki w oczach. Zamknęłam na chwilę oczy i zrelaksowałam się, zanim ponownie je otworzyłam.
- A ty niby skąd to wiesz?
Spytałam zbijając ją lekko z tematu. Itachi zdziwiony i zainteresowany jej odpowiedzią spojrzał na nią.
- Bo każdy facet, jeśli chce to potrafi sprawić kobiecie przyjemność.
- Widzę, że jesteś niesamowicie pewna, iż jest on taki sam jak wszyscy.
- No, nie jest, ale…
- Ale?
- Oj, przestań już marudzić i daj mu zrobić ten masaż.
Powiedziała nagle zła Konan, zaśmiałam się, a ona wyszła z łazienki trzaskając drzwiami. Uspokoiłam się, znów się trochę spięłam i spojrzałam na Itachiego.
- I co zamierzasz zrobić?
- Jak to co? Masaż. Czyż nie to powinienem teraz uczynić?
Otworzyłam na chwilę usta, próbując coś powiedzieć, ale się rozmyśliłam, pokręciłam głową, zamknęłam oczy i położyłam ją z powrotem na kołdrze. Itachi podszedł cicho i dotknął moich pleców. Nie spodziewałam się tego więc moją pierwszą reakcją było to, że się spięłam maksymalnie. Chyba to wyczuł.
- Dlaczego jesteś aż tak spięta?
- A skąd mam wiedzieć, co ci odbije?
- Nie ufasz mi.
- Ufam ci.
- W takim razie rozluźnij się i uwierz, że zamierzam tylko sprawić ci niesamowity masaż.
Szepnął mi wprost do ucha, co sprawiło, iż przez moje ciało przeszedł dreszcz. Odgarnął włosy z moich pleców i położył dłonie na kołdrze niebezpiecznie blisko moich piersi.
- Gotowa?
Spytał, a ja wzięłam relaksujący głęboki oddech, zamierzając całkowicie mu zaufać. Chyba się uśmiechnął, a przynajmniej takie miałam wrażenie. Dotknął ponownie dłońmi moich pleców i zjechał nimi w dół.
Dodatek z perspektywy Itachiego
Miała najpiękniejsze ciało, jakie kiedykolwiek widziałem. Pragnąłem jej i to bardzo i tak naprawdę dopiero teraz uświadomiłem sobie jak bardzo mi na niej zależy. Prychnąłem w myślach przypominając sobie, jak na początku odrzuciłem tą propozycję. W czasie gotowania przybiegła do mnie Konan mówiąc mi o swoim pomyśle. Na początku byłem zły i nie wierzyłem, iż byłbym w stanie się powstrzymać jeśli zobaczył bym ją półnagą. Jednak uległej jej w końcu, gdy męczyła mnie ponad pół godziny. Wściekły udałem się pod drzwi, a potem zestresowany czekałem. A co jeśli coś bym schrzanił? Bałem się. Jednak, gdy Konan otworzyła drzwi i zobaczyłem ją na rozłożoną na stole, to wiedziałem, że dobrze zrobiłem, iż jednak się na to wszystko zgodziłem. Ituka była mocno zestresowana i spięta, co mnie zmartwiło. Nie chciałem, aby się mnie obawiała. Jednak fakt, że potrafiłem masować, bo kiedyś uznałem, iż może mi się to kiedyś przydać, powodował u mnie całkowite odprężenie. Powolnymi ruchami jeździłem po jej plecach, karku, rękach i nogach pozbywając ją całego stresu. Udało mi się całkowicie ją zrelaksować, powodując, że sam też czułem się jak nowo narodzony. Koło pory obiadowej skończyłem, ze względu na zgraję idiotów, pomimo, iż nie chciałem. Szepnąłem jej wprost do uszka, że idę ugotować obiad i jeśli będzie miała ochotę, to niech przyjdzie, a jak nie to sam przyniosę. Mruknęła tylko coś nie otwierając oczu. Uśmiechnąłem się szczęśliwy i wyszedłem cicho z łazienki. Nawet huk ich wszystkich rozmów nie popsuł mi humoru. Z uśmiechem na ustach usmażyłem rybę i ugotowałem do tego ziemniaki, przypominając sobie, jak mnie tego uczyła. Przyszła już całkowicie ubrana na obiad. Uśmiechnęła się, a ja miałem wrażenie, jakby fala miłości i dobroci rozeszła się po całej organizacji. Wszyscy spojrzeli na nią z zainteresowaniem, nawet Hidan i uśmiechnęli się szeroko. Przez chwilę była cisza. Każdy tylko na nią patrzył. Pokręciła głową niedowierzająco i usiadła na swoim miejscu. Z powrotem rozpoczęły się rozmowy. Po obiedzie zostałem pozmywać, a następnie postanowiłem zostawić ją na chwilę samą i przejść się po okolicy. Wyszedłem na zewnątrz, zaczerpnąłem świeżego powietrza i rozejrzałem się w koło. Wszystko wydawało mi się piękniejsze. W dużej mierze dlatego, że wcześniej nie zwracałem uwagi na takie szczegóły. Udałem się na polankę, popatrzyłem na jezioro i żałowałem, że nie ma jej obok, aby mogła widzieć to samo co ja. Nie mogłem jej wypuścić, Pain zbyt bardzo wierzył by w jej ucieczkę. A ja? Sam nie wiem co bym zrobił gdyby nas zostawiła. Z jednej strony chcę, aby odeszła i była szczęśliwa, a z drugiej nie chciałbym, aby mnie opuściła. Z jej opowiadań wynika, że nie była tam szczęśliwa, prawda? A to znaczy, że aby być zadowoloną to powinna tutaj zostać. Ech… powoli zaczynam wszystko układać tak, by pasowało pode mnie. Jestem głupim egoistą. Zły na siebie zacząłem razem z zachodzącym słońcem wracać do organizacji. Kończyli już kolację. Usiadłem, aby też co nieco skonsumować w czasie gdy wiele osób zaczęło już wychodzić. Zebrałem wszystkie talerze, umyłem i udałem się do pokoju. Usłyszałem tam jakieś śmiechy i chichy, więc z zainteresowaniem otworzyłem drzwi i ujrzałem siedzących na łóżku i krzesłach Deidarę, Sasoriego, Kisame, Tobiego, Konan, a nawet Zetsu. Na widok zdziwienia i złości na mojej twarzy wstali nagle wystraszeni, a Ituka zaczęła się śmiać, zarażając tym innych. Wszyscy  pękając ze śmiechu opadli z powrotem na swoje miejsca, a ja tylko stałem skonsternowany z jedną brwią uniesioną do  góry. Podeszła do mnie, wzięła moją rękę i pociągnęła mnie do biurka, gdzie stała jej kolejna praca. Puściła mnie i usiadła na swojej huśtawce, od której zdemontowała oparcie, a przynajmniej na tą chwilę. Zacząłem analizować jej nową twórczość i mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nazwałam to „Akatsuki Gwiazdka”
Zerknąłem na chwilę na nią i ponownie przeniosłem spojrzenie na figurki. Wszyscy siedzieliśmy w salonie, w koło były ozdoby świąteczne. Gigantyczna choinka, a pod nią jeszcze większy stos prezentów. Pain był przebrany za świętego Mikołaja, a Konan za śnieżynkę. Każdy z nas śmiał się, albo otwierał prezenty. Hidan znowu biegał za Tobim, a na stole było tyle różnych potraw, że miałem problemy, ze zliczeniem ich. Kakuzu patrząc na prezenty, był zły. Natomiast Zetsu z zainteresowaniem oglądał sanie z reniferami stojące za choinką. Wszyscy byli radośni i weseli. Był grudzień i Boże Narodzenie. Jednak to było tylko tam na plandece. Tu i teraz tak nie było. Patrząc na to widziałem życzenie idealnego spokoju i ładu, który nie jest możliwy w takim miejscu jak to. Podniosłem głowę słysząc za sobą ich dalsze rozmowy i śmiechy. Odwróciłem się przodem do nich i uśmiechnąłem. Może jednak jest takie szczęście możliwe? Może nie jest nam ono zabronione? Może ona nam je przywróci? I nie tylko gwiazdkę będziemy mieli radosną, ale też wszystkie następne lata. Albo jest to kolejne niespełnione marzenie.
- Chodź tutaj, klapnij sobie koło mnie, co tak będziesz ścianę podpierał, nie zawali się bez ciebie.
Powiedziała Ituka przesuwając się trochę na bok. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i usiadłem obok niej. Może jednak marzenia nie są, aż tak niemożliwe jak myślałem. Powoli zaczynam myśleć, że warto jest mieć marzenia, które mogą się kiedyś ziścić. Nawet jeśli są to tak samolubne życzenia, jak moje, aby ona mnie polubiła tak mocno, jak ja lubię ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz